I.
Piętnasty lipca był dniem upalnym,
chyba najgorętszym dniem lata. Pewna szatynka ubrana w zwykły szary
t-shirt i czerwone spodenki, zmęczona i przepocona ledwo nadążała
za swoim przewodnikiem. Była to Hermiona Granger, uczennica
Hogwartu, która szła nieświadoma dokąd zmierza. Prowadził
ją Pan Weasley, ojciec jej najlepszych przyjaciół. Kiedy
przyjechał ją odebrać, wydawało jej się, że spędzi te wakacje
w Norze, ale jednak okazało się inaczej. Wylądowali w Londynie.
- Panie Weasley. Mógłby mi Pan
w końcu wytłumaczyć co tu robimy?
- Nie teraz, Hermiono. Nie tutaj.-
dziewczyna zauważyła, że szczególnie zaakcentował ostatnie
dwa słowa.
Zagryzła wargi. Musiało mieć to
związek z Sami- Wiecie- Kim. Ron pisząc do niej wcześniej,
ostrzegł ją o „pewnych zmianach“, ale nie powiedział jak
wielkie będą. Nagle zatrzymali się przed jedną z kamienic.
Pan Weasley zasapał głęboko.
- Cóż, to tutaj.
- Grimmauld place.- odczytała na głos.
- Przepraszam cię, Hermiono, że
zachowywałem się tak dziwnie. Ale zaraz dowiesz się dlaczego.-
powiedział Pan Weasley przepuszczając ją w drzwiach.
Kiedy weszła do środka, od razu
poczuła zapach kurzu i starych mebli. Wokoło było ciemno, co
nadawało temu miejscu mroczny charakter.
- To kwatera główna Zakonu
Feniksa.- usłyszała znajomy głos, i odwróciła głowę w
stronę, skąd dobiegał.
- Syriusz!- rozpromieniła się. - Jak
dobrze cię widzieć.
- Ciebie również. Ale wiem kto
jeszcze bardziej się ucieszy się na twój widok.- wyszczerzył
zęby.- Dzieciaki, chodźcie!
Nagle rozległ się tupot stóp.
I ujrzała ich wszystkich. Najpierw wpadła w niedźwiedzie uściski
Rona i Ginny, swoich najlepszych przyjaciół. Wiedziała, że
Harry'ego na pewno jeszcze tu niema, bo siedzi jeszcze sam na Privet
Drive 4. Ale cóż, niedługo znów będą w komplecie.
- Mam nadzieję, że mnie też tak
przytulisz?- roześmiał się George.
- Ha ha ha. Oczywiście. - powiedziała
wtulając się w rudzielca, który omal jej nie rozgniótł.
Kiedy ją wypuścił serce zabiło jej
szybciej. Następny był Fred. Wyglądał tak samo jak zwykle:
kolorowa koszulka, rozwichrzone rude włosy i ten tajemniczy błysk w
oku.
- Witaj, Hermiono.- rzekł cicho, tak,
że chyba tylko ona to usłyszała.
Przytulił ją tak jak inni, ale
jednak, jakby delikatniej i nieporadniej. Nagle usłyszała za sobą
perlisty śmiech.
- Dobra, dobra. Dajcie jej już
odetchnąć.- powiedziała nieco starsza od nich dziewczyna o
jaskraworóżowych włosach.- Cześć, jestem Tonks.
- Hermiona.- szatynka wyciągnęła
dłoń, którą tamta energicznie potrząsnęła.
- Założę się, że nic ci nie
wyjaśnili, prawda?
- Tak.
- To zapraszam na salony.- Tonks
uśmiechnęła się szeroko.
***
Po paru dniach od przyjazdu szatynka przyzwyczaiła się do życia na Grimmauld Place. Tak jak
inni musiała wziąć się za doprowadzenie domu do porządku.
Nigdy jeszcze nie widziała aż tak zaniedbanego miejsca. Pewnego
poranka, jak zwykle Pani Weasley wezwała ich do kuchni by rozdać
zajęcia na kolejny dzień.
- Dziś zajmiecie się
górnymi piętrami. Ron i George, trzecie piętro. Hermiona i
Fred, poddasze. Ginny, ty pomożesz mi w kuchni.
- Mamo...Nie.- zajęczała
czternastolatka.- Czemu nie mogę sprzątać z Hermioną?
- Dlatego, że potrzebuję
cię w kuchni.- zaakcentowała Pani Weasley.
Rudowłosa wydała z siebie
głuche stęknięcie.
- Dobrze, mamo.
- To do roboty! Rozejść
się.
Hermiona jednak błądziła
myślami gdzieś indziej. Od niedawna Fred bardzo ją rozpraszał.
Jak mogła teraz sprzątać akurat z NIM?
- Ej, obudź się. Idziemy.-
usłyszała jego rozbawiony głos, po czym dodał do drugiego
bliźniaka.- Zapowiada mi się ciężka praca. Patrz jak się obija.
- Co ty o MNIE mówisz
FREDZIE WEASLEY?- udawała oburzenie szatynka.
- Mówię, że się
ociągasz.
- Powtórz to.
- OCIĄGASZ SIĘ.
- Ooo. Dostaniesz wycisk,
stary. Patrz jak się wściekła.- roześmiał się George i pobiegł
za młodszym bratem.
Zdążyli jeszcze usłyszeć
jak krzyczy „ Ron!!! Masz już te szczotki !?“. Hermiona
uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w stronę schowka na sprzęt
do sprzątania.
- Chodź.
Wszystkie potrzebne rzeczy
wcisnęła do rąk Freda i sama ruszyła przodem na poddasze. Czuła
jego spojrzenie na swoich plecach. Panowała niezręczna cisza.
Odetchnęła stając przed drzwiami prowadzącymi na strych. Kiedy
pchnęła je im oczom ukazało się najbardziej zakurzone miejsce
świata. Ale jednak kiedy szli, mijali szafki, stare skrzynie i
wieszaki na ubrania, tak, że wydawało się, że znaleźli się w
jakiejś skarbnicy przeszłości. Kiedy Hermiona stanęła przed
jedną z półek i przyjrzała się stojącym tam fotografiom.
Na jednej z nich ujrzała znajomą postać.
- Fred?! - zawołała.-
Możesz tu przyjść na chwilę?
- Idę, idę. Dopiero co
przytargałem ten cały sprzęt.- kiedy pojawił się obok niej
zadrżała.- O co chodzi?
- Spójrz tutaj.-
wskazała na zdjęcie. - Czy to nie jest mały Syriusz?
- Możliwe. Przecież to
jego dom.
- Naprawdę?- zdziwiła się
szatynka.- Nie wiedziałam.
- Tak ale wątpię by był tu
szczęśliwy. Chodź, powinniśmy zacząć już sprzątać.
Dziewczyna kiwnęła głową
i więcej nie pytała o fotografię znalezioną na półce. W
trakcie pracy rozmawiali jak najęci, o wszystkim. Zarumieniona
Hermiona, widząc jak Fred zmęczony pada na starą kanapę,
wymyśliła wredny plan.
- Nie masz już siły?
- Jestem wykończony,
dziwisz się?
- Może chciałbyś się
czegoś na orzeźwienie?- spytała słodko.
- O, tak. Masz wodę?
- Naprawdę?! To masz.-
roześmiała się wyciskając mokrą gąbkę na głowę rudzielca.
Chłopak zaskoczony krzyknął
i zerwał się na równe nogi.
- Nie wierzę! Wykiwałaś
mnie.
Hermiona uśmiechnęła się
niewinnie.
- Obijasz się. Potrzebowałeś
czegoś na orzeźwienie, czyż nie?
Fred patrzył na nią
osłupiały, ale zamiast coś zrobić zwrócił uwagę na to
jakie ma piękne, pełne usta. Potem przebudził się nagle zdziwiony
swoim zachowaniem, zaczął gonić szatynkę po całym piętrze.
- Granger, zapłacisz mi za
to!
A ona mimo to wciąż śmiała
się i chowała się po kątach.
- Nie złapiesz mnie! Nie
złapiesz!
- Ach tak?- wysapał
chłopak, kiedy stracił ją z oczu.
Chwilę później
zauważył ją schowaną za wieszakami. Podszedł do niej od tyłu
jak najciszej tak by go nie usłyszała i ujął ją lekko za dłoń,
szepcząc przy tym:
- Złapałem.
Ona odwróciła się
gwałtownie i ujrzała jego piękne brązowe oczy. Odległość
między nimi była minimalna, tak, że mogła policzyć ile piegów
ma na nosie.
- Tak, złapałeś.-
wyszeptała równie cicho.
Atmosfera na poddaszu
zagęściła się, a czas jakby zatrzymał się w miejscu. Stali tak,
wpatrzeni w siebie, oszołomieni tym co właśnie się stało, kiedy
ktoś wbiegł na strych.
- Pora na obiad.- krzyknęła
Ginny.- Yyy. Co wy robicie?
- Panna Granger stwierdziła,
że przyda mi się zimny prysznic więc za karę, pogoniłem ją po
całym piętrze.- uśmiechnął się Fred, lecz mówiąc to
wciąż nie oderwał wzroku od Hermiony.
Rudowłosa zachichotała.
- Pewnie zasłużyłeś,
leniu.
- Nie prawda.- udał
obrażonego.
Obydwie ponownie wybuchły
śmiechem i zbiegły na dół. Kiedy chłopak został już sam,
ponownie opadł na kanapę i westchnął głośno.
***
Tego samego dnia, wieczorem
w sypialni rudzielców, panował nadzwyczajny spokój.
George rozkładał na szafce nocnej swoją kolekcję z Czekoladowych
żab, a Fred wciąż oszołomiony leżał na łóżku patrząc
w przestrzeń.
- Brachu, co ci jest? Od
obiadu jesteś jakiś milczący?- spytał zmartwiony George.
- Myślisz...myślisz, że
Hermiona jest ładna?
- Co proszę?- wykrztusił z
siebie zdziwiony George.- Jest, tak. Ale przecież TO Hermiona!
- Wiem. Ale ostatnio jak z
nią przebywam, nie mogę oderwać od niej wzroku. Nie rozumiem,
zawsze była dla mnie jak siostra. A teraz...
- Stary, a co z Bell?
- Co z nią?
- Przecież przed wakacjami
byliście na kilku randkach.
- Nooo tak. Zresztą i tak
Ona i Ron...
- Są przyjaciółmi!
Fred, nie chodzi mi o to, że nie masz szans, czy coś, bo wiem, że
zawsze dobrze się dogadywaliście, a teraz jeśli coś
zaiskrzyło..Ale co powiesz Kate?
- Nic.- westchnął po
chwili.- I tak nie powinienem w ogóle o tym myśleć. Z
Hermioną jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi, tylko tyle. I
nie zranię Katie.
- Ale zranisz siebie.-
burknął George.- Co lepsze?
_________________________________________________________________________
Dobra, jest to mój pierwszy wpis na blogu i mam nadzieję, że się Wam spodoba. Będę starała się umieszczać następne rozdziały regularnie. Chcę żebyście w komentarzach, powiedzieli czy podoba Wam się czy nie, albo czy czegoś brakuje. Następną część postaram się wstawić w sobotę. Trzymajcie się Czarodzieje ^^.
P.S Chciałabym podziękować Paulinie, za ogromny wysiłek w tworzeniu mojego bloga.
Zapraszam na jej stronkę: diy-lina.blogspot.com
P.S Chciałabym podziękować Paulinie, za ogromny wysiłek w tworzeniu mojego bloga.
Zapraszam na jej stronkę: diy-lina.blogspot.com
I niby co mam napisać?
OdpowiedzUsuńŻe to kolejny nudny blog o Fremione, w którym rumienią się na swój widok? Że piszesz jak małolata, która chce pobawić się w pisanie bloga i być za niego odpowiedzialną? Że nie podoba mi się pierwszy rozdział bo jest strasznie nudny?!
Wiesz co... kłamałabym. A kłamać nie potrafię. Twój blok jest naprawdę świetny! Cały czas coś się dzieje. To był świetny pomysł z domem przy Grimmauld place. I o Katie. Świetne ;) Tylko pisz odrobinę dłuższe rozdziały. Wciągają czytelnika, a tu po paru zdaniach koniec.
Weny życzę :)
Aaa no i dodaję Twój blog to obserwowanych na www.fremione-prawdziwa-milosc.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. I nie mogę doczekać się kolejnej części twojego bloga. Ciekawa jestem jak w twoim opowiadaniu rozwinie się to wszystko między nimi. Nie mogę się doczekać kiedy skończą się wakacje i wrócą z powrotem do Hogwartu ;).
OdpowiedzUsuńDodaję od razu do obserwowanych ♥
OdpowiedzUsuńPowiem krótko : UWIELBIAM CIĘ! Czytając, tak mnie wciągnęłaś, że czułam się jakbym biegała z nimi po strychu, kocham cię, kocham cię, kocham! Pisz więcej i informuj o nn ;*
Pozdrawiam!
Zapraszam do mnie na przedwczesny rozdział, który powinien pojawić się dziś lub jutro ;*
Dzięki! Super, już po prostu nie mogłam wysiedzieć w miejscu ; )
UsuńJest, zapraszam ♥
Usuńhttp://fremione-mysterious-love.blogspot.com/
Weszłam. Przeczytałam. Dodałam do obserwowanych.
OdpowiedzUsuńJestem absolutnie oczarowana twoim pomysłem i piszę to szczerze, bez ściemniania. Wakacje przed piątym rokiem Hermiony, Harry'ego i Rona - tak zawsze myślałam, że to ten okres mógłby być najlepszy dla rozwoju uczuć Freda i Hermiony. Pominę już rok szkolny, gdzie odbywały się zajęcia GD i wszyscy byli ze sobą dość blisko.
Końcówka rozdziału nieco mnie... zdziwiła, rozczarowała? Sama nie wiem. W wielu opowiadaniach Fred nagle okazuje się mieć dziewczynę i/lub jakiś wcześniejszy obiekt zainteresowań. Nie twierdzę, że to źle, ale... cóż, ten pomysł zazwyczaj sprawia, że tak reaguję. Lubię trzymać się kanonu, gdzie nasz kochany kawalarz raczej nie randkował zbyt wiele. ;)
Dodaję do linków na http://wzrok-przeznaczenia.blogspot.com/ i pozdrawiam. ;)
Dziękuję ;3
UsuńWeszłam. Przeczytałam. Piszesz super! cieszę się, że powstaję więcej opowiadań o Fremione! < 3 jestem ciekawa dalszej części :) i oczywiście obowiązkowo dodaję twój blog do listy czytanych! :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńDzięki za komentarz u mnie ;) Lubię Fremione, a to wydaje się być ciekawe, więc czekam na kolejny rozdział! A u mnie niedługo nowa notka!
OdpowiedzUsuńhttp://harrymione-diary.blogspot.com/
Boze,boze,boze,boze ! ♥
OdpowiedzUsuńprzeczytalam to na jednym wydechu!Kocham to,mam nadzieje ze niedlugo pojawi sie cd;*
świetne ;D czekam na więcej! :))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBoskie! George, jak zawsze pomocny bratu *-*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
https://fremionefanfic.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Blue 😘