X.
Tom szedł pewnym krokiem kierując się
w stronę gabinetu Dolores Umbridge. Gdyby chociaż przez chwilę
pomyślał rozsądnie co ma zamiar zrobić, z pewnością by tego nie
uczynił. Ale teraz kierował się tylko złamanym sercem i urażoną
dumą, której ani trochę nie mógł znieść. Dobrze
wiedział co skrzywdzi również szczęśliwych Gryfonów.
Odbierze im coś, co dawało im wszystkim nadzieję i siłę w ciągu
tego roku szkolnego. Był pewien, że gdy Wielki Imkwizytor Hogwartu
dowie się o Gwardii Dumbledore'a rozpęta się dla nich piekło. Oni
będą cierpieć, a on wyjdzie na tym bez szwanku. I wtedy to
Hermiona zrozumie jaki popełniła błąd. Chwilę później
stanął przed drzwiami gabinetu profesor Umbridge. Nabrał dużo
powietrza do płuc i odetchnął. Kiedy to zrobił, lekko się
wahając zastukał w drzwi i nacisnął klamkę. Gdy wszedł
nauczycielka siedziała przy swoim biurku, otoczona różowymi
ścianami uśmiechając się sztucznie.
- Dzień dobry...- przywitał się
niepewnie.
- O, witaj Tom. Co cię tu sprowadza?
Usiądź. Może poczęstujesz się czekoladką?- Profesor Umbridge
wskazała na pudełko słodyczy leżące na biurku.
- Nieee, dziękuję.- odpowiedział
grzecznie i usiadł na krześle na przeciwko nauczycielki.
Starsza patrzyła na niego wyczekująco,
chwilę później, nieco zniecierpliwiona dodała:
- Tak, Tom? Po co tu przyszedłeś?
- Ja...nie wiem. Słyszałem ostatnio o
pewnym klubie więc przyszedłem panią o tym poinformować.
Chłopak zdziwił się słysząc własne
słowa. Dlaczego nie powiedział tego co chciał powiedzieć, całej
prawdy?
Ale to i tak wystarczyło by Umbridge
zwęziła oczy.
- Jakim klubie? O czym ty mówisz?
Krukon przełknął ślinę.
- Słyszałem w paru miejscach o pewnym
klubie, gdzie uczniowie uczą się walczyć. Myślałem, że panią
jako pośrednika Ministerstwa, to zainteresuje.
Nie wiedział już nawet co planuje
zrobić? Miał mętlik w głowie. Wydać ich czy jednak ominąć
prawdę szerokim łukiem?
- Czy wiesz kto to organizuje? Jaką
nazwę nosi ta organizacja? Jego członkowie?- wysyczała.
Chłopak spuścił głowę. Już
wiedział. Nie zrobi tego co planował. Nie chce być zdrajcą i nie
powie już ani słowa więcej. Żałował, że nie przemyślał tego
przed wejściem do środka. Skinął tylko przepraszająco głową.
- Przykro mi. Ale mam nadzieję, że
wykorzysta pani jakoś tę informację.- wyrzekł z bólem.
~
Hermiona wstała już z
samego rana i w pełni dobrym humorze, ubrała się i wraz z Ginny
skierowały się do Wielkiej Sali.
- I jak ci się podobała
wczorajsza lekcja, Gin?- spytała cicho szatynka.- Co myślisz o
zaklęciu ogłuszającym?
Dziewczyna uśmiechnęła
się szeroko i odrzuciła swoje rude włosy do tyłu.
- Jest świetne. Ale chyba
tobie bardziej podobał się wczorajszy trening?- Ginny spojrzała na
nią znacząco.
Gryfonka czując, że jej
policzki przybierają odcień purpury, pisnęła:
- Słucham!? Co ty
wygadujesz!?
- Och, już się nie
wymiguj! Ty i Fred...Dlaczego wcześniej nie zauważyłam? I dlaczego
mi nie powiedziałaś?
- Hmmm przecież nic
konkretnego się nie stało...
- Nic konkretnego !?-
Rudowłosa załamała ręce.
Hermiona słysząc jej
reakcję zachichotała.
- Co się śmiejesz,
głupolu?- burknęła urażona, ale chwilę potem dodała
zaciekawiona- Ale podoba ci się mój brat, tak?
- Ginny Weasley, jeśli
myślisz, że coś ze mnie wyciągniesz, to gorzko się mylisz.-
odpowiedziała poważnym tonem.
Ognistowłosa uśmiechnęła
się pod nosem i dodała:
- Żal mi tylko Toma.
Hermiona już otworzyła
usta by coś powiedzieć, ale chwilę potem ujrzały tłum uczniów
stojących przed Wielką Salą.
- Coś się stało.-
stwierdziła Hermiona i szybko ruszyły w ich kierunku.
Wśród nich ujrzały
Deana Thomasa i podeszły właśnie do niego.
- Hej.- powiedziały niemal
równocześnie.
- Już wiecie?- spytał
Gryfon.
- Nie...A o czym?- zdziwiła
się szatynka.
- O tym.- zauważyła Ginny
i wskazała palcem na tabliczkę wiszącą na ścianie. Nakaz
Wielkiego Inkwizytora.
- Tak.- potwierdził
chłopak.- Umbridge kazała wszystkim klubom i kołom zainteresowań
zgłosić się do weryfikacji by znów mogły działać.
Narazie zostały rozwiązane. Więc ona musi je najpierw zatwierdzić.
Wydaje mi się, że- dodał ciszej- ktoś się wygadał z G.D.
Możliwe, że wie tylko nie wiele, ale to nadal powód do
zmartwień.
- To okropne.- wybuchła
Ginny.- Jak to się stało?
- Gin. To mógł być
każdy- stwierdziła Hermiona.- Tyle, że teraz będzie nam trudniej
utrzymać to w tajemnicy. Będzie węszyć.
~
Harry, Ron i bliźniacy
wracając po południu z treningu wciąż zastanawiali się nad nowym
Nakazem Umbridge. Mimo słońca grzejącego im w twarz i przyjemnej
perspektywy weekendu, wiedzieli, że to co się wydarzyło dzisiaj
zakończyło zabawę jaką była Gwardia Dumbledore'a. Teraz nie było
już odwrotu i czuli obowiązek jaki na nich spoczął. Zwłaszcza
Harry, który już teraz widział postępy swoich uczniów,
zrozumiał powagę tego co wykonuje. Kiedy w milczeniu rozdzielili
się do swoich pokoi, nie wiedzieli jednak jak bardzo ich przyjaźń
ma się zawęzić.
~
Minęło kilka dni, a
Hermiona dotkliwie odczuła nieobecność Toma. Zawsze spędzali czas
razem, a to w bibliotece ucząc się czy to wspólnie
rozmawiając. Jednak nie uszło jej uwadze to, że zniknął i od
ostatniego spotkania G.D w ogóle się z nim nie widziała. Och,
zachowała się wtedy tak głupio! Ćwicząc i wygłupiając się z
Fredem nie zwracała na niego uwagi. Tak, musiało go to zranić. Ale
i tak prędzej czy później musiałaby mu powiedzieć, że nic
do niego nie czuje, że jest dla niej najlepszym przyjacielem, ale
nic poza tym. Cicho westchnęła, tej nocy co chwilę przekręcała
się z boku na bok. Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł.
Założyła szlafrok i kapcie i wyszła z dormitorium. Szła ciemnymi
korytarzami do jedynego miejsca w którym mogłaby teraz zaznać
spokoju. Kiedy znalazła się przed drzwiami do pokoju lustrzanego,
nacisnęła klamkę. Gdy tylko znalazła się w środku roześmiana
zaczęła wirować. Znalazła się w lesie w którym razem z
rodzicami często wynajmowali domek na wakacje. Chociaż przez chwilę
mogła poczuć się wolna, czując jak wiatr rozwiewa jej włosy i
jak słońce napawa ją szczęściem. Nagle obraz lasu się rozmył.
Tak jak za pierwszym razem, znalazła się w Brighton. Nie była już
sama. Stała przez chwilę odwrócona do niego plecami, słysząc
jego miarowy oddech. Chwilę później odwróciła się i
spojrzała na jego twarz. Patrzył na nią przerażony. Naprawdę!?
Ale dlaczego? Nie odzywał się przyglądał się jej w milczeniu.
- Och, witaj Tom. Co cię tu
sprowadza? Zachciało ci się nagle mnie zobaczyć.- usłyszała swój
zachrypnięty głos.
Kiedy usłyszała jego
chłodny głos, zadrżała.
- Wydaje mi się, że to ty
znalazłaś czas by się ze mną spotkać. Wiesz przecież jesteś
tak zajęta Fredem...
Hermiona poczuła jak do
oczu podchodzą jej łzy.
- Przestań!
Krukon wzruszył tylko
ramionami.
- Mówię tylko
prawdę.
- Tom...proszę ja nie
wiedziałam jak ci to powiedzieć. Wydawało mi się, że jesteśmy
tylko przyjaciółmi!
Chłopak prychnął.
- Przecież od początku
wiedziałaś, że mi się podobasz! A ja jak głupi...
Gryfonka złapała go za
ramię.
- Tom, proszę. Nie chcę
cię stracić.
Chłopak oderwał jej rękę
jak oparzony.
- Straciłaś mnie tamtego
dnia, gdy wybrałaś Freda zamiast mnie! To przez ciebie poszedłem z
tym wszystkim do Umbridge!- nagle i w jego oczach pojawiły się
łzy.- Ja nie chciałem...
Chłopak padł na kolana i
ukrył twarz w dłoniach. Hermiona ukucnęła przy nim i z
niedowierzaniem spytała:
- To ty powiedziałeś
Umbridge o G.D?!
- Chciałem. Tak bardzo
pragnąłem się na was zemścić, że nawet się nie
zastanowiłem...Ale gdy zacząłem mówić...- Krukon
potrząsnął głową.- Wie tylko o istnieniu klubu gdzie uczniowie
walczą. Nie wie kto, nie wie gdzie, ani jak ten klub się nazywa.
Ale i tak czuję się potwornie.
- Tom.- wyszeptała
dziewczyna i wtuliła się w jego ramię.- Gdybym wiedziała, nigdy
nie chciałam cię tak zranić. Wybacz mi.
Chłopak odsunął się od
niej.
- Wiem, Hermiono. Ale to
niczego nie zmieni.
Chłopak wstał i podszedł
do drzwi.
- Wyjeżdżam. Rodzice
przenoszą mnie do Durmstrangu.
- Och, nie.
- To była moja decyzja.-
wyjaśnił, po czym po krótkim wahaniu podszedł do niej i
pocałował ją. Szatynka wtuliła się w chłopca i odwzajemniła
go. Ku własnemu zaskoczeniu zrozumiała, że chciałaby by ten
moment trwał wiecznie. Jednak chwilę potem Tom odsunął się od
niej i wyszeptał:
- Żegnaj, Hermiono. Bądź
szczęśliwa.
Zaraz potem wyszedł, a ona
padła na kolana i uniosła się szlochem. Znów była w swoim
lesie. Znów była sama.
Tadaaam! Wiem, wiem długo zwlekałam z tym rozdziałem, ale chyba efekt taki jaki chciałam żeby wyszedł. Sama czułam łzy pisząc ostatni podrozdział. Dziękuję Wam wszystkim za czytanie moich wypocin, tak szybko zleciało już dziesiąty rozdział! Tak więc dedykacja dla Was wszystkich, kochani <3. Komentujcie ;) ( po tych ostatnich 25, mam nadzieję, że teraz bd równie dużo ;p).
Nox!
Nox!
Ippp!!!! Pierwsza!
OdpowiedzUsuńBiedny Tom, jak ta wstrętna Hermiona mogła mu to zrobić?! Biedny kruczek ;( Umbrige(czy jak jej tam) mnie rozwala, jest taka dziwaczna o.O A fred jest słodziutki *u* Uwielbiam ;* Szkoda, że taki krótki rozdzialik, ale to zawsze coś ;) Czekam na nn, i dużo weny życzę!
OdpowiedzUsuńNa początku byłam zła na Toma, później go zrozumiałam i trochę mi jest jego żal. Jak Mionka mogła mu to zrobić ?! powinna zakończyć ten toksyczny związek już wcześniej. No w skrócie rozdział świetny !! pozdrawiam i życzę weny !! :)
OdpowiedzUsuńSuper :> Biedny Tom, żal mi go :( Hermiona trochę przesadziła, mogłaby zastanowić się nad swoimi uczuciami. Zapraszam do mnie ^.^
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-potrafi-byc-slepa.blogspot.com/
Pozdrawiam i życzę weny :)
Juhu! Fajny rozdział, szkoda tylko że nie było Freda. :]
OdpowiedzUsuńGeniuszem. Jesteś geniuszem, moja droga. Uwierz mi, że miałam łzy w oczach podczas czytania. No i ogromnie mnie cieszy, że z całej tej sytuacji wybrnęłaś tak, żebym nie musiała nienawidzić Toma, praktycznie on w niczym nie zawinił, ale okropnie jest mi szkoda, że wynosi się do Durmstrangu.
OdpowiedzUsuńHaha, wyobrażam sobie właśnie co się stanie, jak zgada się z Krumem xDD
Błędów ortograficznych nie robisz, tylko czasem zapominasz zasad pisania dialogów. Sprawdź w internecie, jak to się pisze ;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;>
wspaniały zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://potterimalfoywybrali.blogspot.com/2013/01/5-jednak.html
Wow, cudo.
OdpowiedzUsuńWarto było czekać :D
martwią mnie słowa: ostatni podrozdział.
Ale nie przestajesz pisać tego bloga, prawda?
BŁAGAM NIE RÓB MI TEGO!
Cudowny blog, cudowna historia. Płakałam jak to czytałam
Obiecaj mi że nie zostawisz tego bloga, bo bd cierpieć :(
Uwielbiam Twojego bloga <3
Pozdrawia, czekam następny z niecierpliwością i zapraszam do siebie :D
~Clar <3
Ps. BŁAGAM NIE KOŃCZ TEJ HISTORII.
ale może ja źle odebrałam Twoje słowa i nie kończysz tego jeszcze? Nie wiem, ale wytłumacz mi proszę :D
Spokojnie nie kończę jeszcze tej historii ;*. Mam przecież jeszcze tyle pomysłów ^^. Chodziło o ostatni podrozdział w 10. Następny pojawi się najprawdopodobniej za tydzień. Cieszę się, że tak się podobał ;***
Usuńjeju,nie bede sie rozpisywac bajeczne lece czytac nastepne ! ^^
OdpowiedzUsuńnie uniosła, tylko zaniosła się szlochem, poza tym innych błędów nie zauważyłam :)
OdpowiedzUsuńtak jak moja poprzedniczka, idę czytać następne :)