niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział Dziesiąty

X.
  Tom szedł pewnym krokiem kierując się w stronę gabinetu Dolores Umbridge. Gdyby chociaż przez chwilę pomyślał rozsądnie co ma zamiar zrobić, z pewnością by tego nie uczynił. Ale teraz kierował się tylko złamanym sercem i urażoną dumą, której ani trochę nie mógł znieść. Dobrze wiedział co skrzywdzi również szczęśliwych Gryfonów. Odbierze im coś, co dawało im wszystkim nadzieję i siłę w ciągu tego roku szkolnego. Był pewien, że gdy Wielki Imkwizytor Hogwartu dowie się o Gwardii Dumbledore'a rozpęta się dla nich piekło. Oni będą cierpieć, a on wyjdzie na tym bez szwanku. I wtedy to Hermiona zrozumie jaki popełniła błąd. Chwilę później stanął przed drzwiami gabinetu profesor Umbridge. Nabrał dużo powietrza do płuc i odetchnął. Kiedy to zrobił, lekko się wahając zastukał w drzwi i nacisnął klamkę. Gdy wszedł nauczycielka siedziała przy swoim biurku, otoczona różowymi ścianami uśmiechając się sztucznie.
- Dzień dobry...- przywitał się niepewnie.
- O, witaj Tom. Co cię tu sprowadza? Usiądź. Może poczęstujesz się czekoladką?- Profesor Umbridge wskazała na pudełko słodyczy leżące na biurku.
- Nieee, dziękuję.- odpowiedział grzecznie i usiadł na krześle na przeciwko nauczycielki.
Starsza patrzyła na niego wyczekująco, chwilę później, nieco zniecierpliwiona dodała:
- Tak, Tom? Po co tu przyszedłeś?
- Ja...nie wiem. Słyszałem ostatnio o pewnym klubie więc przyszedłem panią o tym poinformować.
Chłopak zdziwił się słysząc własne słowa. Dlaczego nie powiedział tego co chciał powiedzieć, całej prawdy?
Ale to i tak wystarczyło by Umbridge zwęziła oczy.
- Jakim klubie? O czym ty mówisz?
Krukon przełknął ślinę.
- Słyszałem w paru miejscach o pewnym klubie, gdzie uczniowie uczą się walczyć. Myślałem, że panią jako pośrednika Ministerstwa, to zainteresuje.
Nie wiedział już nawet co planuje zrobić? Miał mętlik w głowie. Wydać ich czy jednak ominąć prawdę szerokim łukiem?
- Czy wiesz kto to organizuje? Jaką nazwę nosi ta organizacja? Jego członkowie?- wysyczała.
Chłopak spuścił głowę. Już wiedział. Nie zrobi tego co planował. Nie chce być zdrajcą i nie powie już ani słowa więcej. Żałował, że nie przemyślał tego przed wejściem do środka. Skinął tylko przepraszająco głową.
- Przykro mi. Ale mam nadzieję, że wykorzysta pani jakoś tę informację.- wyrzekł z bólem.
~
Hermiona wstała już z samego rana i w pełni dobrym humorze, ubrała się i wraz z Ginny skierowały się do Wielkiej Sali.
- I jak ci się podobała wczorajsza lekcja, Gin?- spytała cicho szatynka.- Co myślisz o zaklęciu ogłuszającym?
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i odrzuciła swoje rude włosy do tyłu.
- Jest świetne. Ale chyba tobie bardziej podobał się wczorajszy trening?- Ginny spojrzała na nią znacząco.
Gryfonka czując, że jej policzki przybierają odcień purpury, pisnęła:
- Słucham!? Co ty wygadujesz!?
- Och, już się nie wymiguj! Ty i Fred...Dlaczego wcześniej nie zauważyłam? I dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Hmmm przecież nic konkretnego się nie stało...
- Nic konkretnego !?- Rudowłosa załamała ręce.
Hermiona słysząc jej reakcję zachichotała.
- Co się śmiejesz, głupolu?- burknęła urażona, ale chwilę potem dodała zaciekawiona- Ale podoba ci się mój brat, tak?
- Ginny Weasley, jeśli myślisz, że coś ze mnie wyciągniesz, to gorzko się mylisz.- odpowiedziała poważnym tonem.
Ognistowłosa uśmiechnęła się pod nosem i dodała:
- Żal mi tylko Toma.
Hermiona już otworzyła usta by coś powiedzieć, ale chwilę potem ujrzały tłum uczniów stojących przed Wielką Salą.
- Coś się stało.- stwierdziła Hermiona i szybko ruszyły w ich kierunku.
Wśród nich ujrzały Deana Thomasa i podeszły właśnie do niego.
- Hej.- powiedziały niemal równocześnie.
- Już wiecie?- spytał Gryfon.
- Nie...A o czym?- zdziwiła się szatynka.
- O tym.- zauważyła Ginny i wskazała palcem na tabliczkę wiszącą na ścianie. Nakaz Wielkiego Inkwizytora.
- Tak.- potwierdził chłopak.- Umbridge kazała wszystkim klubom i kołom zainteresowań zgłosić się do weryfikacji by znów mogły działać. Narazie zostały rozwiązane. Więc ona musi je najpierw zatwierdzić. Wydaje mi się, że- dodał ciszej- ktoś się wygadał z G.D. Możliwe, że wie tylko nie wiele, ale to nadal powód do zmartwień.
- To okropne.- wybuchła Ginny.- Jak to się stało?
- Gin. To mógł być każdy- stwierdziła Hermiona.- Tyle, że teraz będzie nam trudniej utrzymać to w tajemnicy. Będzie węszyć. 
~
  Harry, Ron i bliźniacy wracając po południu z treningu wciąż zastanawiali się nad nowym Nakazem Umbridge. Mimo słońca grzejącego im w twarz i przyjemnej perspektywy weekendu, wiedzieli, że to co się wydarzyło dzisiaj zakończyło zabawę jaką była Gwardia Dumbledore'a. Teraz nie było już odwrotu i czuli obowiązek jaki na nich spoczął. Zwłaszcza Harry, który już teraz widział postępy swoich uczniów, zrozumiał powagę tego co wykonuje. Kiedy w milczeniu rozdzielili się do swoich pokoi, nie wiedzieli jednak jak bardzo ich przyjaźń ma się zawęzić. 
~
  Minęło kilka dni, a Hermiona dotkliwie odczuła nieobecność Toma. Zawsze spędzali czas razem, a to w bibliotece ucząc się czy to wspólnie rozmawiając. Jednak nie uszło jej uwadze to, że zniknął i od ostatniego spotkania G.D w ogóle się z nim nie widziała. Och, zachowała się wtedy tak głupio! Ćwicząc i wygłupiając się z Fredem nie zwracała na niego uwagi. Tak, musiało go to zranić. Ale i tak prędzej czy później musiałaby mu powiedzieć, że nic do niego nie czuje, że jest dla niej najlepszym przyjacielem, ale nic poza tym. Cicho westchnęła, tej nocy co chwilę przekręcała się z boku na bok. Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł. Założyła szlafrok i kapcie i wyszła z dormitorium. Szła ciemnymi korytarzami do jedynego miejsca w którym mogłaby teraz zaznać spokoju. Kiedy znalazła się przed drzwiami do pokoju lustrzanego, nacisnęła klamkę. Gdy tylko znalazła się w środku roześmiana zaczęła wirować. Znalazła się w lesie w którym razem z rodzicami często wynajmowali domek na wakacje. Chociaż przez chwilę mogła poczuć się wolna, czując jak wiatr rozwiewa jej włosy i jak słońce napawa ją szczęściem. Nagle obraz lasu się rozmył. Tak jak za pierwszym razem, znalazła się w Brighton. Nie była już sama. Stała przez chwilę odwrócona do niego plecami, słysząc jego miarowy oddech. Chwilę później odwróciła się i spojrzała na jego twarz. Patrzył na nią przerażony. Naprawdę!? Ale dlaczego? Nie odzywał się przyglądał się jej w milczeniu.
- Och, witaj Tom. Co cię tu sprowadza? Zachciało ci się nagle mnie zobaczyć.- usłyszała swój zachrypnięty głos.
Kiedy usłyszała jego chłodny głos, zadrżała.
- Wydaje mi się, że to ty znalazłaś czas by się ze mną spotkać. Wiesz przecież jesteś tak zajęta Fredem...
Hermiona poczuła jak do oczu podchodzą jej łzy.
- Przestań!
Krukon wzruszył tylko ramionami.
- Mówię tylko prawdę.
- Tom...proszę ja nie wiedziałam jak ci to powiedzieć. Wydawało mi się, że jesteśmy tylko przyjaciółmi!
Chłopak prychnął.
- Przecież od początku wiedziałaś, że mi się podobasz! A ja jak głupi...
Gryfonka złapała go za ramię.
- Tom, proszę. Nie chcę cię stracić.
Chłopak oderwał jej rękę jak oparzony.
- Straciłaś mnie tamtego dnia, gdy wybrałaś Freda zamiast mnie! To przez ciebie poszedłem z tym wszystkim do Umbridge!- nagle i w jego oczach pojawiły się łzy.- Ja nie chciałem...
Chłopak padł na kolana i ukrył twarz w dłoniach. Hermiona ukucnęła przy nim i z niedowierzaniem spytała:
- To ty powiedziałeś Umbridge o G.D?!
- Chciałem. Tak bardzo pragnąłem się na was zemścić, że nawet się nie zastanowiłem...Ale gdy zacząłem mówić...- Krukon potrząsnął głową.- Wie tylko o istnieniu klubu gdzie uczniowie walczą. Nie wie kto, nie wie gdzie, ani jak ten klub się nazywa. Ale i tak czuję się potwornie.
- Tom.- wyszeptała dziewczyna i wtuliła się w jego ramię.- Gdybym wiedziała, nigdy nie chciałam cię tak zranić. Wybacz mi.
Chłopak odsunął się od niej.
- Wiem, Hermiono. Ale to niczego nie zmieni.
Chłopak wstał i podszedł do drzwi.
- Wyjeżdżam. Rodzice przenoszą mnie do Durmstrangu.
- Och, nie.
- To była moja decyzja.- wyjaśnił, po czym po krótkim wahaniu podszedł do niej i pocałował ją. Szatynka wtuliła się w chłopca i odwzajemniła go. Ku własnemu zaskoczeniu zrozumiała, że chciałaby by ten moment trwał wiecznie. Jednak chwilę potem Tom odsunął się od niej i wyszeptał:
- Żegnaj, Hermiono. Bądź szczęśliwa.
Zaraz potem wyszedł, a ona padła na kolana i uniosła się szlochem. Znów była w swoim lesie. Znów była sama. 

 Tadaaam! Wiem, wiem długo zwlekałam z tym rozdziałem, ale chyba efekt taki jaki chciałam żeby wyszedł. Sama czułam łzy pisząc ostatni podrozdział. Dziękuję Wam wszystkim za czytanie moich wypocin, tak szybko zleciało już dziesiąty rozdział! Tak więc dedykacja dla Was wszystkich, kochani <3. Komentujcie ;) ( po tych ostatnich 25, mam nadzieję, że teraz bd równie dużo ;p).
Nox!
 
 

11 komentarzy:

  1. Biedny Tom, jak ta wstrętna Hermiona mogła mu to zrobić?! Biedny kruczek ;( Umbrige(czy jak jej tam) mnie rozwala, jest taka dziwaczna o.O A fred jest słodziutki *u* Uwielbiam ;* Szkoda, że taki krótki rozdzialik, ale to zawsze coś ;) Czekam na nn, i dużo weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku byłam zła na Toma, później go zrozumiałam i trochę mi jest jego żal. Jak Mionka mogła mu to zrobić ?! powinna zakończyć ten toksyczny związek już wcześniej. No w skrócie rozdział świetny !! pozdrawiam i życzę weny !! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :> Biedny Tom, żal mi go :( Hermiona trochę przesadziła, mogłaby zastanowić się nad swoimi uczuciami. Zapraszam do mnie ^.^
    http://milosc-potrafi-byc-slepa.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Juhu! Fajny rozdział, szkoda tylko że nie było Freda. :]

    OdpowiedzUsuń
  5. Geniuszem. Jesteś geniuszem, moja droga. Uwierz mi, że miałam łzy w oczach podczas czytania. No i ogromnie mnie cieszy, że z całej tej sytuacji wybrnęłaś tak, żebym nie musiała nienawidzić Toma, praktycznie on w niczym nie zawinił, ale okropnie jest mi szkoda, że wynosi się do Durmstrangu.
    Haha, wyobrażam sobie właśnie co się stanie, jak zgada się z Krumem xDD
    Błędów ortograficznych nie robisz, tylko czasem zapominasz zasad pisania dialogów. Sprawdź w internecie, jak to się pisze ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. wspaniały zapraszam do mnie
    http://potterimalfoywybrali.blogspot.com/2013/01/5-jednak.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, cudo.
    Warto było czekać :D
    martwią mnie słowa: ostatni podrozdział.
    Ale nie przestajesz pisać tego bloga, prawda?
    BŁAGAM NIE RÓB MI TEGO!
    Cudowny blog, cudowna historia. Płakałam jak to czytałam
    Obiecaj mi że nie zostawisz tego bloga, bo bd cierpieć :(
    Uwielbiam Twojego bloga <3

    Pozdrawia, czekam następny z niecierpliwością i zapraszam do siebie :D

    ~Clar <3


    Ps. BŁAGAM NIE KOŃCZ TEJ HISTORII.
    ale może ja źle odebrałam Twoje słowa i nie kończysz tego jeszcze? Nie wiem, ale wytłumacz mi proszę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie nie kończę jeszcze tej historii ;*. Mam przecież jeszcze tyle pomysłów ^^. Chodziło o ostatni podrozdział w 10. Następny pojawi się najprawdopodobniej za tydzień. Cieszę się, że tak się podobał ;***

      Usuń
  8. jeju,nie bede sie rozpisywac bajeczne lece czytac nastepne ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. nie uniosła, tylko zaniosła się szlochem, poza tym innych błędów nie zauważyłam :)
    tak jak moja poprzedniczka, idę czytać następne :)

    OdpowiedzUsuń