XI.
Znów była w
lesie. Wiatr rozwiewał jej włosy, a liście szeleściły pod
stopami. Biegła, uciekała. Gonił ją jakiś śmierciożerca,
którego śmiech roznosił się po okolicy. Poruszała się na
oślep, ciągle wpadając w zarośla. Nagle potknęła się o
wystający korzeń. Syknęła skręcając się z bólu.
Próbowała wstać, ale zabrakło jej sił. Wiedziała, że śmierciożerca jest tuż tuż. Przerażona zacisnęła oczy. Stał
nad nią. Po chwili nabrała odwagi i sięgnęła po różdżkę.
Niestety, napastnik był szybszy. Uniósł ją w powietrze,
ściskając zimnymi dłońmi jej szyję. Dziewczyna na próżno próbowała
złapać oddech.
~
Sen.
To tylko sen. Znów ten sam sen. Powtarzała jak mantrę wciąż
się trzęsąc. Hermiona odetchnęła z ulgą. Od paru dni wciąż
śnił jej się ten jeden koszmar. Zawsze taki sam. Szatynka uniosła
się do pozycji siedzącej wciąż z zaciśniętymi powiekami. Kiedy
jednak otworzyła oczy ujrzała ogień wciąż palący się w kominku
oraz śpiącego koło niej rudzielca. Hermiona uśmiechnęła się
delikatnie. Nie wiedziała, jakby przeżyła te potworne noce gdyby
nie jego obecność. Już pierwszego razu, gdy obudziła się
przerażona i zmęczona koszmarami zeszła do Pokoju Wspólnego,
gdy on wciąż tam był. Dzięki niemu mogła zasnąć spokojnie.
Przęciągnęła się lekko, a Fred poruszył się niespokojnie i
zmrużył oczy. Chwilę potem, kiedy ujrzał ją wciąż bladą i
drżącą, przyciągnął ją do siebie. A kiedy otoczyły ją jego
silne ramiona, poczuła się bezpiecznie.
- Znów
ten sam sen?- spytał troskliwie.
Szatynka
wtuliła się mocniej w jego szyję.
- Tak.-
wyszeptała z trudem.
- Chcesz
o tym porozmawiać?
- Raczej
nie.
-
Raczej?- zapytał rozbawiony.
Jej
kąciki ust lekko uniosły się do góry.
- Nie,
nie chcę.
Rudzielec
kiwnął głową, dodając ciszej:
- Śpij.
Jesteś bezpieczna, nie opuszczę cię.
Hermiona
uniosła swe brązowe oczy do góry natrafiając tym samym
na spojrzenie bliźniaka.
- Wiem.-
wyszeptała równie cicho.
~
Z rana
pierwsze co ujrzała to promienie słoneczne wpadające do Pokoju
Wspólnego i wirujące płatki śniegu za oknem. Zima powróciła
do Hogwartu wraz z przyjściem grudnia. Hermiona uśmiechnęła się
i pełna jakiejś nowej energii wyskoczyła spod koca. Pobiegła
szybko do swojej sypialni na boso, zostawiając pogrążonego we śnie
Freda. Kiedy wbiegła do swojego dormitorium rzuciła się na łóżko
wciąż śpiącej Ginny.
- Gin.!
Budź się leniu. Śnieg spadł, a ty śpisz?!
Rudowłosa
usiadła ziewając i wciąż trąc zaspane oczy.
- Hermi,
zabiję cię kiedyś...Jest przecież weekend! Daj mi się wyspać...-
wyjęczała znów opadając na kołdrę.
Szatynka
zachichotała.
- Dajcie
spać...- wyjęczała Lavender leżąca na łóżku obok.
Tym
razem i Hermiona i Ginny się roześmiały.
- No
moje panie budzimy się, budzimy...chyba, że mam użyć Aquamenti...
- Dobra,
dobra już wstaję...-jęczała Ginny.
Roześmiana
Hermiona szybko zaczęła szukać czegoś w swoim kufrze. Raz po raz
wyrzucała z niego różne rzeczy.
- Co ty
wyprawiasz?- zdziwiła się Parvati wychodząca z łazienki.
Hermiona
zignorowała pytanie.
- Czy
łazienka jest już wolna?- spytała.
-
Taaaak.- koleżanka patrzyła na nią zdziwiona.- Dobrze się
czujesz?
- Jak
najbardziej.- stwierdziła szatynka i sprężystym krokiem ruszyła w
stronę toalety.
Rudowłosa
również wstała i zaczęła ścielić łóżko.
Lavender odezwała się po chwili:
- Ej,
nie zauważyłyście czyją bluzę Hermiona miała na sobie jak
weszła?
Parvati
i Ginny spojrzały na nią pytająco.
- Och,
Gin. Ja ją rozpoznałam, a ty nie? Należała do twojego brata.
- Rona?-
rzuciła Parvati lekko zaciekawiona.
- Nie,
Freda.- Blondynka wywróciła oczami.- Czyżby tak szybko
otrząsnęła się po tym swoim Krukonie?
- A tam
bzdury pleciesz.- zbagatelizowała rudowłosa.
Ale
kiedy odwróciła się do niej plecami, na jej ustach malował
się wesoły uśmiech.
~
Hermiona szła korytarzami w pełni zamyślona. Szła w kierunku
biblioteki, gdzie miała ukryć się przed całym światem. Minęła
Michaela Cornera z kumplami, machnęła mu tylko ręką. Mogłaby
podejść do niego, spytać się czy miał jakiś kontakt z Tomem,
ale nie. Wystarczająco bolała ją myśl, że go skrzywdziła i to,
że nie spotka go już nigdy więcej w Hogwarcie. Czasami miała
wrażenie, że tylko schował się w sali lustrzanej, bo jego ciągła
nieobecność w bibliotece, na lekcjach czy w trakcie spotkań G.D
była uciążliwa. Dlatego też, szybko przemknęła koło Krukonów.
Zresztą spieszyła się do biblioteki, lepiej od razu wziąć się
do pracy, niż później robić wszystko na ostatnią chwilę.
Gdy tylko tam weszła, poczuła zapach starego pergaminu i wiedziała,
że jest w odpowiednim miejscu. Nie siedziała długo nad książkami,
gdy stanął nad nią rozweselony rudzielec. Jego uśmiech sprawił,
że zrobiło jej się nagle cieplej, tak jakby jego pogodna natura
przechodziła na każdego, kto się przy nim znalazł.
- A ty
już się uczysz? Nie zdążyłem się nawet obudzić, a ciebie już
nie było. Gdzie moja bluza?
Hermiona
parsknęła rozbawiona.
- Wiesz,
akurat nie mam jej przy sobie. Jest w moim dormitorium, a teraz nie
rzucę wszystkiego by ci ją dać.
-
Dlaczego nie?- bliźniak oparł się o stół, tak by jego
twarz dzieliło tylko kilkanaście centymetrów od twarzy
Hermiony.
Szatynka
zarumieniła się i szybko spuściła wzrok udając, że czyta. Tak
naprawdę jednak nie mogła się skupić przez rozszalałe bicie
serca i jego rozpraszającą bliskość.
- Muszę
się uczyć.- mruknęła.
Chłopak
przyglądał jej się przez moment w milczeniu. Po chwili Hermiona
zorientowała się, że przerzucił ją przez ramię i roześmiany
szedł przez siebie.
- FRED,
CO TY WYRABIASZ! POSTAW MNIE.- krzyczała waląc go pięściami po
plecach.
On tylko
chichotał nic nie robiąc sobie z jej obrony.
- Gdzie
ty mnie niesiesz?!- spytała już trochę spokojniej, choć nadal
zezłoszczona.
- Do
dormitorium po bluzę, a później mam zamiar wyciągnąć cię
na dwór.
- Na
dwór?- wykrztusiła zaskoczona.
- Chyba
nie chcesz się przyglądać temu wszystkiemu z okna, prawda? Zacznij
żyć Hermiono, przecież życie nie składa się tylko z nauki.-
parsknął Fred.
Szatynka
westchnęła i oparła łokcie o barki bliźniaka, odpowiedziała
tylko:
-
Zwariuję przez ciebie, Fredzie Weasley.
Ale tak
naprawdę uśmiech nie znikał z jej twarzy.
~
Tego
samego popołudnia po błoniach spacerowały tylko dwie osoby. Choć
śnieg nie przestawał padać im to nie przeszkadzało. Śnieg dawał
im pokłady nieznanej wcześniej energii. Roześmiani biegali po
polach, raz po raz rzucając się śniegiem.
- I jak
podoba ci się?!- krzyknął Fred do uciekającej szatynki.- Nadal
wolałabyś ślęczeć w bibliotece?
Hermiona
uśmiechnęła się promiennie.
- Sama
nie wiem. Ale nie powiem, bardzo fajnie. Sprowadzasz mnie na złą
drogę Fredzie Weasley.
Rudzielec
wyszczerzył zęby.
- Zawsze
do usług.
Dziewczyna
wywróciła oczami i rzuciła świeżo zrobioną kulkę w
kolorową czapkę bliźniaka.
- Oooo,
lepiej uciekaj.- stwierdził Fred szykując kolejną śnieżkę.
Gdy ją
minęła, rzucił się wprost na nią przewracając siebie i ją w
wielkę zaspę śnieżną. Hermiona zaczęła piszczeć, a on śmiać.
- FRED!
- No już
nic się nie stało..- uspokoił ją chłopak zakładając jej czapkę
na głowę.- Czasami trzeba się całemu zanurzyć w śniegu.
Gdy ich
spojrzenia się zetknęły powietrze było jakby wypełnione
elektrycznością. Ich twarze dzieliło tylko kilkanaście
centymetrów, taka mała odległość, ale czuła, że
chciałaby by była jeszcze mniejsza.Chwilę później otrząsnęła się i wyszeptała:
- Nie
wątpię...
Nagle ni
stąd ni zowąd Fred upadł na ziemię, wprost w ogromną zaspę.
Szatynka rzuciła się by pomóc mu wstać, wciąż cały czas
chichocząc, gdyż domyślała się kto to zrobił.
- Co
to...- zaczął, ale nie dokończył gdyż ujrzał przed sobą
rozbawionego Harrego.
-
Podobało się Fred?- zapytał.
-
Baardzo. Ale to nie fair. Też chce mieć na wyposażeniu takie
rzeczy jak peleryna-niewidka.- mruknął.
Hermiona
i Harry ponownie wybuchli śmiechem, gdy się uspokoili dziewczyna
spytała:
- Co tu
robisz, Harry? Wątpię, żebyś tylko planował zamach na Freda.
Gryfon
uśmiechnął się.
-
Chciałem się przejść. W Zakazanym Lesie są testrale. Lubię je
obserwować.
Szatynka
uśmiechnęła się do niego delikatnie. Nadal nie wiedziała, czy
wierzyć mu, że hogwarckie powozy ciągną niewidzialne stworzenia. Ale w magicznym świecie było wiele nieodkrytych zwierząt, więc
może i to była prawda.
- W
każdym razie idę dalej. Następnym razem uważaj Fred!- powiedział na odchodnym.
Bliźniak
parsknął.
-
Następnym razem to ty będziesz leżał w śniegu.- stwierdził, po
czym zwrócił się do Hermiony.- Masz ochotę na gorącą
czekoladę?
Gryfonka
spojrzała na niego zdziwiona.
-
Czekoladę? Znowu chcesz się włamać do kuchni?- zgadła
rozbawiona.
- Jak ty
dobrze mnie znasz. To co, kierunek kuchnia?- spytał biorąc ją pod
ramię.
-
Kierunek kuchnia.- potwierdziła.
I razem,
krok w krok, ruszyli w stronę zamku.
Hej Czarodzieje ^^. Na wstępie przepraszam, że tak dawno nic nie napisałam, ale natłok nauki nie pozwala mi za bardzo wziąść się za pisanie. Następny rozdział jest już po części napisany, więc być może pojawi się w przyszłym tygodniu. Dzisiejsza dedykacja dla Moonstone, Clar i Wrednej Zołzy. Chciałabym również zaprosić wszystkich fanów Sevmione, na bloga mojej koleżanki, Natalii Snape.
http://hg-ss-inna-historia.blogspot.com/
Spodobał mi się bardzo, mimo, że nie przepadam za tym paringiem. Poprowadzony jest ciekawie i z odrobiną dowcipu. A oprócz tego czekam na Wasze opinie dotyczące najnowszego rozdziału ^^.
Nox!
O jesztem pierwsza ! ^^
OdpowiedzUsuńTo tak - rozdział naprawde świetny .♥
Mam nadzieje że szybko pojawi się nowy rozdział ;))
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nn-> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com
Świetny rozdział! Znalazłam jednak kilka błędów:
OdpowiedzUsuń"brązowookie oczy" - powinno być "brązowe oczy"
"wziąść się do pracy" - powinno być "wziąć się do pracy"
"trząc zaspane oczy" - powinno być "trąc zaspane oczy"
Poza tymi błędami wkradło się kilka interpunkcyjnych, ale to już szczegóły. :)
Rozdział naprawdę fajny, czekam na następny. Mam nadzieję, że pojawi się szybko! ;)
Pozdrawiam ;**
Dziękuję, że zwróciłaś na to uwagę ;). Już poprawiam. Następny rozdział właśnie przepisuję, więc nawet jest możliwość, że pojawi się w środę ^^.
OdpowiedzUsuńMam do napisania 4 rzeczy:
OdpowiedzUsuń1.Kocham Twojego bloga <3
2.Cudowny rozdział
3.Chcę już nową notkę
4.Życzę weny i pozdrawiam :)
Fajnie, fajnie :D Czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńOjej! Rozdział jest cudowny i warto było na niego czekać <3 Ahh, nie mogę się doczekać pierwszego pocałunku Freda i Hermiony :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia z natłokiem nauki!
Życzę dużo weny!
~Ania.
O matko, dziękuję za dede *u*♥♥♥
OdpowiedzUsuńCo tu dużo gadać, błędy już poprawione, wiec żadnego nie widziałam. A pewnie i tak jakby jakiś byl to miałam tak szeroki uśmiech, że i tak bym ich nie zauważyła ;)
Słodkie było jak Fred wyciągnął ją z biblioteki, tylko zastanawia mnie gdzie wybyła panna Pince... Mionka się tak rozdarła, jak kot, któremu ktos nadepnął na ogon, a bibliotekarka ani słowa? Hmmm... mam nadzieję, że nie utopila się pod książkami ;D
Będe tęsknić za Tomem ;( Może nie był idealny, ale.... Kochałam go!
Chociaż, w sumie, teraz mam rudzielca, więc jakoś przezyję te stratę :D
Było w ich spacerze coś co mnie dziwi... Bo oboje wylądowali w śniegu i tak leżeli, a tu nagle ZIUM! i Fred znowu leci w śnieg, choć przecież nawet nie wstawał... No nic, czasem trzeba tak sobie upaść leżąc w śniegu, nie? Bo co to by bylo za życie ^^ dobra, ale ja tu nie przynudzam, wsperam wenę i czekam z apetytem na kolejny rozdział! Buźka! ;*
PS. Wybacz, że dopiero teraz komentuję, co mogło zostać odebrane jako totalny brak zainteresowania, ale linia internetu nam siadła i przez 19, 19 powtarzam! godzin nie było w ogóle internetu!!! nawet jeśli większość tego czasu przespałam to niezmienia faktu, że wariowałam bez internetu! Kurde, uważasz że to uzależnienie, że dzisiaj mi się śniło, że siedziałam na necie i grałam w pokemony? Bo to już jest chyba choroba, żeby tak rozpaczać z braku internetu. Przez pierwsze pół godziny, leżałam na podłodze w pozycji płodowej okryta koldrą i słuchając dołującej muzyki pytałam : Boże, czemu właśnie ja?!
Uwielbiam cię! Jestem ciekawa kiedy się pocałują i jak po wszystkim zareaguje Hermiona. Będzie unikać Fredzia, udawać, że nic nie było czy może uświadomi sobie że naprawdę go kocha? Pisz, bo nie mogę się doczekać! :)
OdpowiedzUsuńPS. Baardzo ci dziękuję, że udostępniłaś u siebie mojego bloga . No więc weny, weny i jeszcze raz weny! :)
Bardzo fajny rozdział. Fred pociesza Mionkę, śnieg, szekolada :D Czekam na następne i pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim chciałam bardzo podziękować za dedykację, jest mi bardzo miło. ;*
OdpowiedzUsuńPierwszy akapit, ten sen, wprowadza atmosferę niepokoju i niepewności, no i zwiastuje jakiś trudny okres w przyszłości Granger, tak sądzę. Mam nadzieję, że będzie wtedy już mogła liczyć na Freda. ;)
Słodkie było to, jak tuż po tym śnie Weasley ją uspokajał. Wciąż utwierdzam się w przekonaniu, że Fremione to jeden z moich ulubionych paringów. Hermiona właśnie kogoś takiego potrzebuje, kto potrafiłby odciągnąć ją od nauki i zabawić.
Coś mi tu jednak nie pasowało. Hermiona wbiegła do swojego dormitorium i potem rozmawiała z Ginny? Przecież Weasleyówna była od niej rok młodsza, toteż nie miały wspólnego dormitorium.
Już zaczyna brakować mi Toma. Był jedną z moich ulubionych postaci, a teraz go zabrakło. ;<
Serdecznie pozdrawiam i życzę duużo weny! :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWiesz. Mogłabym Ci napisać, jakie to wspaniałe, cudowne, megafantastyczne itd.
OdpowiedzUsuńAle Ty to już wiesz ♥
Uwielbiam Twojego bloga, szkoda, ze tak rzadko są nowości, ale bywa. Warto czekać ♥
Freddie - słodki Freddie *-* ♥
MEGACUDNIEFANTASTYCZNIE *-* ♥♥♥
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
~Clar ♥
A i dzięki za dedykację (jeżeli to o mnie Clar chodzi) ♥
UsuńNa początku nie zauważyłam :D