XIII.
Dwudziesty czwarty grudnia pojawił się
nagle. Kiedy rano zbiegli na śniadanie czuć było gwiazdkową
atmosferę, a z sufitu prószyły pojedyncze płatki śniegu.
Wszyscy, zadowoleni, nie mogli się doczekać wieczornej uczty, kiedy
to wspólnie mieli zasiąść do wspólnego stołu.
Jedynie Ron nie miał z tym problemu i pochłaniał niewyobrażalne
porcje jedzenia. Hermiona i Ginny przyglądały się temu zdziwione i
zniesmaczone na tyle by nie brać niczego do ust. Harry natomiast
uśmiechał się pod nosem czując, że przyjaciele są w najlepszym
nastroju.
- Och, widzę, że wszystko jest w
najlepszym porządku.- Hermiona usłyszała znajomy, wesoły głos.
Odwróciła się natychmiast i
ujrzała rozbawioną Tonks, której włosy przybrały
atramentową barwę.
- Tonks!- wykrzyknęła i przytuliła
starszą przyjaciółkę.
- No, już dobrze. Was również
cudownie widzieć.
- Co tu robisz?- spytała zaciekawiona
Ginny.
Dziewczyna machnęła ręką i usiadła
z nimi przy stole Gryffindoru.
- Ach, Dumbledore po prostu stwierdził,
że szkoła potrzebuje dodatkowej ochrony w święta. Dlatego
przysłał paru aurorów, w tym mnie.
- Czy Lupin też tu jest?- zapytał
Harry z nadzieją.
Tonks spuściła wzrok i zaczęła
bawić się swoim kubkiem z herbatą.
- Nie. Myślę, że ma ważniejsze
sprawy na głowie.- odpowiedziała niemrawo, a kolor jej włosów
jakby pobladł.
Wybraniec kiwnął głową zawiedziony.
Nagle gdy do Wielkiej Sali weszło
dwoje bliźniaków, Hermionie szybciej zabiło serce.
- Tonks!- wykrzyknęli uśmiechnięci
od ucha do ucha obaj bracia.
- Cicho!- syknęła dziewczyna
potrząsając kolorową czupryną.- Nie może pokazywać takiej
zażyłości. Jeszcze ktoś zacznie coś podejrzewać.
Ktoś, czyli Dolores Umbridge. Hermiona
westchnęła.
- Rozumiemy, Tonks.- potwierdził
Harry.
- To różowe babsko jest
wszędzie.- powiedział Ron z niechęcią.
Dwaj bracia usiedli koło niej, a Tonks
utkwiła na moment zaciekawione spojrzenie. Nie dała jednak tego po
sobie poznać. Chwilę potem gawędziła już sobie wesoło z
Harrym. O, nie jeszcze moment i wszyscy zaczną coś podejrzewać.
Nie była jeszcze na to gotowa. Wtedy podniosła się i zwróciła
się w stronę rudowłosej przyjaciółki.
- Ginny, idę już do dormitorium.
Pójdziesz ze mną?
- Jasne.- dziewczyna wzruszyła
ramionami i obydwie wyszły z sali.
~
Tego dnia w sowiarni było
wiele sów. Hermiona uśmiechnęła się na widok Hedwigi.
Śnieżnobiała sówka patrzyła na nią bystrymi oczkami.
Pogłaskała ją lekko po gładkich piórach i przywiązała do
jej nóżki list do rodziców. Gdyż wcześniej poprosiła
Harrego o wypożyczenie Hedwigi. Przyjaciel zgodził się bez
wahania, przecież jego sowa była znacznie szybsza niż szkolne
płomykówki, czy puchacze. Usłyszała kroki i chwilę później
na schodach pojawiła się jaskrawa czupryna Tonks, starsza koleżanka
powitała ją uśmiechem.
- List do rodziców?
Szatynka pokiwała głową i
ostatni raz pogłaskała Hedwigę. Ta zahukała cicho i wzniosła się
w powietrze. Obydwie przyglądały się jej aż nie znikła w oddali.
- Robi się późno.
Lepiej przyszykujmy się na ucztę.- powiedziała Tonks.
- Cóż, dobrze.
Tonks, na jak długo zostajesz?
Dziewczyna spojrzała na nią
zaskoczona.
- Sama nie wiem. Chyba do
końca świąt.
Hermiona westchnęła.
- A o co chodzi?
- Myślałam, że może
poprowadziłabyś jedną z lekcji G.D. Harry świetnie sobie radzi,
ale ty jesteś bardziej doświadczona.
Przyjaciółka
uśmiechnęła się lekko, ale potrząsnęła głową.
- Nie mogę. Nie wolno mi
się angażować. Przykro mi.
- Acha.- szatynka jęknęła
zawiedziona.
Tonks uniosła jedną brew
do góry, tak jak ona nigdy nie potrafiła.
- G.D?
- Gwardia Dumbledore'a.-
wyjaśniła Hermiona.
Dziewczyna pokiwała głową
z uznaniem.
- Tak, to idealna nazwa.
~
Wieczorem wszyscy odświętnie
ubrani pojawili się w Wielkiej Sali. Wyglądała ona nieco inaczej
niż w zeszłym roku, ale nadal wyglądem przypominała lodowy pałac.
Kiedy Fred ujrzał Hermionę dech zaparł mu w piersi. Wyglądała
prześlicznie. Zrobiła też coś ze swoimi włosami, tak, że
pojedyncze loki opadały na jej ramiona. Miała na sobie delikatną
czerwoną sukienkę, która połyskiwała z każdym jej ruchem.
Fred zasiadł na przeciwko niej, a George raz po raz poszturchiwał
go by się ocknął. Nie chciał tego robić. Kiedy rozpoczęła się
uczta, a Ron rzucił się wygłodniały na jedzenie, wiadomo było,
że wszystko jest w jak najlepszym porządku. No prawie, Hermiona i
Fred cały czas wymieniali zaskoczone spojrzenia, gdy tylko ich
spojrzenia się spotkały. Szatynka zarumieniona szybko spuszczała
wzrok, a Fred nagle interesował się pięknymi dekoracjami, chociaż
wolał się przyglądać najpiękniejszej istocie, siedzącej po
drugiej stronie stołu. Rozmowy ciągnęły się i każdy gawędził
wesoło. Lecz gdy wybiła dwunasta profesor Dumbledore wszedł na
parkiet wraz z profesor McGonagall rozpoczął się pierwszy taniec.
Było to uczczenie pamięci zeszłorocznego Balu Bożonarodzeniowego.
Fred natychmiast poderwał się z miejsca, co każdy zanotował z
zaskoczeniem. Kiedy podszedł do Hermiony, ona nie odrywała od niego
spojrzenia swoich migdałowych oczu.
- Mogę prosić?- spytał
cicho uśmiechając się szarmancko.
- Taak.- wykrztusiła z
siebie i po chwili byli już na parkiecie.
Dziwnie było czuć swoją
dłoń na jej talii, a drugą trzymając jej dłoń. Tańczyli i
wirowali nie odrywając od siebie wzroku. Nie ważne było co w tej
chwili przyjaciele o nich mówią. Ważny był ich taniec i ta
elektryczność, która rosła gdy przestrzeń między nimi
malała. Po pewnym czasie gdy była już minimalna Hermiona położyła
swoją głowę na jego ramieniu i tańczyli dalej.
- Tak mogłoby być już
zawsze.- westchnęła.
~
Kiedy późną nocą
biegli roześmiani w śniegu nikt nie zwracał na nich uwagi. A
szkoda, był to bowiem dość niecodzienny widok. Wbiegli na wieżę
astronomiczną i nabierając powietrza przyglądali się sobie
szczęśliwi. Wtedy Fred bez wahania podszedł bliżej i pocałował
ją. Ich usta złączyły się, a po jej ciele przeszło dziwne
ciepło. Uczucie, którego nigdy nie znała. Przyciągnęła go
do siebie jeszcze bliżej i otoczyła jego szyję ramionami. Jego
dłonie z łatwością odnalazły jej talię.
- Marzyłem o tym już od
dawna.- wyznał rudzielec.
Hermiona zawstydzona
spuściła wzrok czując, że na jej policzki wstępuje blady
rumieniec. On podniósł jej brodę lekko do góry, tak
by ich spojrzenia się zetknęły. Uśmiechnął się delikatnie.
- Ja też.- wyszeptała.
I wtedy to ona nachyliła
się i go pocałowała. Czuła, że tak powinno być już zawsze, że
są jednością. Wtedy bliźniak roześmiał się. I ona parsknęła
śmiechem.
- Będą z nas mieli niezły
ubaw.- stwierdził.
- I będą mieli rację.-
powiedziała Hermiona.- Największy dowcipniś Hogwartu i kujonka.
Fred uśmiechnął się, ale
chwilę później spochmurniał.
- Zabraniam ci się tak
nazywać, rozumiesz?
Hermiona zamrugała
powiekami.
- Dobrze, tato.
Chłopak parsknął śmiechem
i złapał ją za rękę. Razem pobiegli w stronę zamku, gdzie
znajdowało się dormitorium Gryfonów. Zatrzymywali się tylko
po ciemnych korytarzach by znów się całować, było to
niemal jak oddychanie. Hermiona czuła, że bez niego nie mogłaby
już żyć.
~
Kiedy jednak znaleźli się
w dormitorium ogień wciąż palił się w kominku. A w fotelach i na
kanapie siedziało całe rodzeństwo Weasleyów i Harry. Widząc
zapuchnięte oczy Ginny, Hermiona spytała:
- Gin. Co się stało?
- Miałem sen.- odezwał się
Harry, jego głos był słaby.- I...
Ale nie dokończył. Do
pokoju wbiegła profesor McGonagall, a za nią Tonks.
- Ach, już jesteście.-
machnęła w stronę Hermiony i Freda.- Już wiecie?
Spojrzeli na siebie
zdziwieni.
- Ale o czym?- spytał Fred.
- To, że twój ojciec
miał poważny wypadek. Trafił do szpitala Św. Munga. Gdyby nie
Potter mógłby już nie żyć.- profesor McGonagall patrzyła
na niego krzywo.
Rudzielec spojrzał
zaskoczony na Wybrańca, jednak chłopak zawstydzony spuścił
wzrok.
Przez ciało chłopaka przeszedł dreszcz, czuł, że łzy napływają mu do oczu. Hermiona mocniej ścisnęła jego dłoń. Spojrzał na nią z wdzięcznością. Bez niej w ogóle by sobie nie poradził.
Przez ciało chłopaka przeszedł dreszcz, czuł, że łzy napływają mu do oczu. Hermiona mocniej ścisnęła jego dłoń. Spojrzał na nią z wdzięcznością. Bez niej w ogóle by sobie nie poradził.
Nowy rozdział napisany, a
ja jestem z niego zadowolona. Wiem, że mógłby być dłuższy,
ale myślę, że tak jest ok. Nie wiem co mnie pobudziło do pisania,
jeszcze wczoraj nie miałam na to najmniejszej ochoty. Może to
piękny widok zza okna, śnieg zawsze dobrze działał na moją
wyobraźnie, czy ciągłe pytania mojej przyjaciółki kiedy
następny rozdział, czy obejrzenie filmu Rok z życia J.K.
Rowling. A może po prostu
napływ weny ^^. Dzisiejsza dedykacja dla Pauliny.S (pamiętałam!)
oraz dla Katherine Jackson, Clar, Moonstone, Patrycji i dla Was wszystkich jeśli wciąż czytacie
to opowiadanie. Poprawiłam również fragmnet w 12 rozdziale gdyż zwrócił on waszą uwagę. Naprawdę nie wiem jak mogłam pomylić wydarzenia z 6 części jak moje opowiadanie dzieje się w trakcie piątej części. Przepraszam, więc za to zamieszanie. No i pojawił się, też długo wyczekiwany pocałunek
Freda i Hermiony. Podobało się? Czekam na wasze opinie. Nox!
Dziękuję i kiedy następny rozdział ;D ?
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie :d Nareszcie się zeszli :D Nie mogłam się doczekać :D Czekam na ciąg dalszy :3
OdpowiedzUsuńGenialne. Cieszę się, że napisałaś ten rozdział. Pocałowali się *.* Czekam na NN.
OdpowiedzUsuńJeej *__* czekałam na to <33 w końcu się pocałowali :D
OdpowiedzUsuńW ogóle super rozdział, ekstra zaskakująca końcówka ;**
Pozdrawiam i życzę weny :>
Jestęę Kottę
Awwww *_*
OdpowiedzUsuńNareszcie *-*
Biedny p.Weasley :(
Oby wszystko było dobrze :D
Cudny rozdział, to to wiesz, warto bylo czekać <3
Pozdrawiam, czekam na następny i życzę weny <3
~Clar <3
+ Zostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile Blogger
UsuńWięcej u mnie na blogu :D
Pocałunek! ♥.♥ Rozdział świetny, nie mogę się doczekać następnych. Oby wena ci dalej tak dobrze dopisywała! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Dodaj szybko następny ;)
OdpowiedzUsuńPięknie i słodko <3 A z tym pocałunkiem trafiłaś - 13 to moja ulubiona liczba xD
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio ogładałam "Rok z życia..." i naprawdę daje pozytywnego kopa do pisania! Nawet płakałam w niektórych momentach ;)
http://harrymione-diary.blogspot.com/
Jestem mile zaskoczona tym pocałunkiem *.* fajnie wpasowałaś wszystko w akcję książkową i wygląda to naturalnie.
OdpowiedzUsuńZapomniałam o skomentowaniu poprzedniego rozdziału, przepraszam i obiecuję, że więcej nie zapomnę ;)
Widać, że spieszyłaś się z dodaniem, bo zauważyłam literówki, jan nadzieję że poprawisz i pozdrawiam ;*
"mam", nie jan, niestety t9 w telefonie xD
UsuńRozdział mi się podobał. Bal, a w nim taniec i jeszcze pocałunek .^^ Pozdrawiam i życzę weny ! :) .
OdpowiedzUsuńsuper *u* dopiero co natrafiłam na Twojego bloga i już mi się podoba :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę went ;*
Bella Lestrange
Oooch! W końcu pocałunek! Tak długo na to czekałam :D Rozdział cudny, już nie mogę doczekać się następnego :) Weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńOjej, ojej, ojej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńI nareszcie się doczekałam! *_*
Jesteś mistrzem!
Och ten pocałunek!
Jakże magicznie opisany!!
Kocham twoje opowiadanie!
kocham ten styl!
Zakończenie trochę przygnębiające, ale cały czas mam ciarki po tym opisie przeżyć <3
Awwwwwwwwww <3
Pisz szybko nn i informuj mnie na bieżąco, kochana!
Pozdrawiam, twoja zniecierpliwiona Kath ;*
są błędy i powtórzenia, ale to nie przeszkadza aż tak bardzo <3
OdpowiedzUsuńpięknie piszesz <3
normalnie..
nie. wstawię Ci tu pięćdziesiąt serduszek zaraz <3
idę
bo
muszę
już
niestety
ponieważ
interesują mnie kolejne rozdziały <3