XIV.
Minął miesiąc od świąt Bożego
Narodzenia, od pocałunku na wieży astronomicznej i ataku na pana
Weasleya. Na zewnątrz leżały już tylko resztki śniegu, ale mróz
wciąż się utrzymywał. Ich życie toczyło się normalnym rytmem.
Spotkania G.D, nauka i przyjaciele. No, prawie. Hermiona uśmiechnęła
się pod nosem. Jedna osoba wywróciła jej życie do góry
nogami, dzięki której czuła się szczęśliwsza niż
kiedykolwiek wcześniej. Tego wieczoru siedziała opatulona kocem w
Pokoju Wspólnym, spokojnie wertując strony w Księgę Zaklęć.
W dormitorium nie było nikogo oprócz niej. Tak naprawdę nie
miała pojęcia gdzie wszyscy się podziali. Wiedziała jedynie, że
Harry i całe rodzeństwo Weasleyów, w tym Fred, wybrali się
na wieczorny trening Gryfonów. Ponownie nie powstrzymała
uśmiechu, który pojawił się bezwiednie na jej twarzy.
Natomiast jej dłoń gwałtownie powędrowała ku szyi, gdzie wisiał
łańcuszek z maleńkim serduszkiem. Srebrny wisiorek był chłodny,
ale gdy zacisnęła palce wokół niego od razu się rozgrzał.
Był to spóźniony prezent od Freda. W całym tym zamieszaniu
spowodowanym atakiem na pana Weasleya, święta nie wyglądały tak
jak zawsze. Dopiero gdy wrócili do Hogwartu rozdali sobie
świąteczne upominki.Nagle usłyszała głośne śmiechy i już
wiedziała, że zmęczeni aczkolwiek zadowoleni Gryfoni wrócili
z treningu. Pierwsze do dormitorium weszła Angelina wraz z Alicją
Spinnet i Katie Bell. Wszystkie uśmiechnęły się do niej, jednak
Hermiona nie mogła pozbyć się wrażenia, że ta trzecia zrobiła
to z wysiłkiem. Wiedziała, że była to dawna dziewczyna Freda, ale
one również kiedyś były koleżankami. Czy kiedykolwiek
Katie będzie chciała znów się z nią zaprzyjaźnić?
Westchnęła, ale gdy za nimi wparowała reszta drużyny, uśmiechnęła
się szeroko. Ron, Harry, Ginny, George, Lee i Fred. Wszyscy rzucili
się na kanapę stojącą koło jej fotela. Fred parsknął śmiechem
widząc zachowanie przyjaciół, po czym podszedł do swojej
dziewczyny i delikatnie pocałował ją w policzek. Mimo, że byli
razem już miesiąc nadal wprawiało ją to w zakłopotanie, gdy
zachowywali się jak para przy reszcie przyjaciół.
- Cześć, kochanie. Tęskniłaś?-
spytał się biorąc ją sobie na kolana.
- Och, tak. Usychałam z tęsknoty.-
Hermiona wywróciła oczami.
Ginny i Ron słysząc to parsknęli
śmiechem, a bliźniak nieco się zaczerwienił.
- Ja tęskniłem.
Szatynka zarumieniła się i słysząc
to, czule potargała jego już i tak potarganą czuprynę.
- Naprawdę?
- Tak.- odpowiedział za niego George.-
Był dzisiaj tak rozkojarzony, że o mały włos walnął by mnie tą
pałką zamiast kafla.
- A skąd wiesz czy tego nie
planowałem? Wiesz, walnąć cię w ten zakuty łeb? Może by ci się
przydało?- zauważył drugi bliźniak.
- Dlatego, że zaraz potem uderzyłeś
tą pałką w znicza, którego ja już wyśledziłem.-
zachichotał Harry.- Dzisiaj waliłeś nią jak popadnie, jak widać.
Wszyscy wybuchli śmiechem, a Fred
zacisnął usta udając urażonego. A gdy wciąż rozbawiona
Hermiona wtuliła się w jego ramiona, rudzielec ponownie się
uśmiechnął.
~
Z rana wszyscy byli zaspani.
Siedząc w Wielkiej Sali, Hermiona przyglądała się trójce
przyjaciół z rozbawieniem. Ron jak zwykle pochłonięty był
jedzeniem, wciąż ziewający Harry spisywał na szybko pracę
domową, a Ginny wciąż opadały powieki. Sama nie była lepsza.
Przez pół godziny mieszała bezmyślnie łyżką w zupie nic
przy tym nie jedząc. Nagle, nad ich głowami zaszybowała płomykówka
i chwilę potem wylądowała przed nią wylewając przy tym zawartość
jej talerza. Trudno, mleko i tak było już zimne. Hermiona
zmarszczyła brwi.
- To do was?- spytała
przyjaciół.
Ron i Ginny zaprzeczyli
skinieniem głowy, ale Harry tylko przyglądał się sowie w
milczeniu.
- Harry?
- Sprawdź.- chłopak
wzruszył ramionami, wiadomość mógł dostać tylko od jednej
osoby. Od Syriusza.
Szatynka odwiązała list i
nagrodziła sówkę herbatnikiem. Ptak zadowolony pomachał
skrzydłami i wzbił się w powietrze. Chwilę później
przyjrzała się uważniej dostarczonemu listowi. Na kopercie
widniało jej nazwisko, napisane znajomym, starannym pismem mamy.
- To od moich rodziców.-
wyjaśniła Hermiona, szybko rozrywają papierową kopertę by
odczytać zawartość.
Wiedziała, że Harry jest
zawiedziony, ale ona czuła się szczęśliwa, że dostała wiadomość
od rodziny.
Kochana córeczko,
Jak tam się sprawuje
nasze starsze dziecko? Mam nadzieję, że nie masz żadnych zmartwień
i wszystko u ciebie w porządku. Strasznie nam ciebie brakuje. Mark
rośnie jak na drożdżach i pije tyle mleka, że nawet sobie nie
wyobrażasz. Obawiam się jednak, że przez to ciągłe ssanie
butelki mogą mu urosnąć krzywe zęby.
Hermiona
parsknęła śmiechem. Cała Mama, tylko ona mogła doszukać się we
wszystkim przyszłych problemów z uzębieniem.
Ale i tak jest grzeczny.
Prawie w ogóle nie płacze, jedynie gdy oglądamy telewizję.
Chyba boi się tego pudła! Mam nadzieję, że nie długo go poznasz.
Właśnie, to jest główny powód dla którego
piszę. Nie spędziłaś z nami świąt gdyż panowało zamieszanie
spowodowane narodzinami Marka. Razem z tatą zastanawialiśmy się
czy nie chciałabyś przyjechać do nas na parę tygodni?
Pozwoliliśmy sobie napisać do twojego dyrektora z tą prośbą i
wyraził zgodę. Zaplanowaliśmy, że wrócisz do domu za
tydzień i posiedzisz z nami dwa tygodnie. Czy to nie wspaniałe?
Napisz, jeśli coś ci nie odpowiada. Uszanujemy to jeśli nie
przyjedziesz. W końcu to twój ważny rok. Ale wiem, że nie
musimy się martwić. Jesteśmy z ciebie dumni.
Całuję,
Mama
- I co?-
spytała zaciekawiona Ginny.
Hermiona
przeczytała wiadomość jeszcze raz, na głos.
-
Naprawdę masz zamiar wyjechać?- zdziwił się Ron.
Dziewczyna
westchnęła.
- Nie
wiem. Chyba tak. Muszę znaleźć Freda.- wykrztusiła z siebie po
chwili.
Rudowłosa
spojrzała na nią z troską.
- Idź.
-
Powinien być razem z George'm na drugim piętrze.- powiedział Harry
uśmiechając się pokrzepiająco.
Odwzajemniła
uśmiech i wybiegła z Wielkiej Sali.
~
Znalazła bliźniaków
tam, gdzie wskazał jej Harry. Bracia zajęci byli jakimś
przedmiotem, który podawali sobie z rąk do rąk, szepcząc
przy tym. Kiedyś tylko wywróciłaby oczami wiedząc, że
znowu zajmują się tymi swoimi żartami, ale teraz już nie.
Wiedziała, że w ten sposób urzeczywistniają swoje marzenia.
Gdy ją ujrzeli obydwoje się uśmiechnęli.
- Hej, Hermiona! Chcesz
zobaczyć śliniałki?- spytał George unosząc jakieś pudełko do
góry.
Nie miała pojęcia co to
śliniałki i jakoś nie odczuwała szczególnej chęci by się
dowiedzieć, więc jedynie potrząsnęła przecząco głową.
- Nie teraz, George. Możemy
porozmawiać?- spojrzała z nadzieją na Freda.
Chłopak spojrzał na nią
zmartwiony.
- Coś się stało?
Gryfonka podała mu wymięty
list.
- Właściwie tak.
Rudzielec spojrzał
zaciekawiony na podany przedmiot, lecz nie zajrzał do wnętrza
koperty. Wstał i wziął ją za rękę.
- Niedługo wrócę.-
powiedział jeszcze do brata, a George kiwnął głową ze
zrozumieniem.
Przez jakiś czas szli w
ciszy. Weszli do opuszczonej klasy i usiedli na jednej z ławek.
- Co to takiego?- spytał
się Fred, wciąż nie otwierając koperty.
- List od moich rodziców.
Przeczytaj.- zachęciła go.
Rudzielec kiwnął głową i
wyjął list. Oczarowana przyglądała mu się gdy zajęty był
czytaniem. Widziała jak na jego policzkach pojawiają się dołeczki,
gdy czyta fragment o Mark'u. Zauważyła też jak jego twarz powoli
markotnieje przy ostatnich linijkach. Po przeczytaniu oddaje jej
kopertę, patrząc na nią intensywnie.
- Zamierzasz wyjechać?-
spytał cicho.
Westchnęła.
- Tylko na dwa tygodnie.
Wiesz przecież, że powinnam się z nimi zobaczyć. Tęsknię za
nimi. I chcę wreszcie ujrzeć swojego brata.
- No tak.- powiedział bez
przekonania.
- Ej.- szturchnęła go
delikatnie w ramię.- Ani się obejrzysz, a znów będę z
powrotem.
Fred uśmiechnął się pod
nosem, a gdy spojrzał jej prosto w oczy jego uśmiech był już
szeroki. Jedynie w jego oczach, brakowało wesołych ogników.
Nie chciał jej martwić, ale ona znała go dobrze i nie mógł
jej oszukać.
- Ludzie, których
kochamy nigdy nas nie opuszczają. Zawsze są z nami, w naszych
sercach.- szepnęła nachylając się bliżej w jego kierunku.
Rudzielec parsknął cicho,
również zbliżając się do niej tak, że teraz stykali się
nosami.
- Jaki uczony to powiedział?
Hermiona wywróciła
oczami.
- Żaden uczony. Po prostu
bardzo inteligentny przyjaciel.- stwierdziła.
- Aha. Powinienem czuć się
zazdrosny?
- Nie. Po prostu zapamiętaj
to, dobrze?
- Dobrze.
I wtedy już po prostu
musieli się pocałować.
Czekam na Wasze opinie i Pozdrawiam,
Wasza Honeyed Girl.
PS. Wiecie czyje słowa zacytowała Hermiona ^^?
Pierwsza ;D
OdpowiedzUsuńGdy tylko zobaczyłam, że wstawiłaś ten rozdział, od razu weszłam.
No więc krótko mówiąc, rozdział jest the best ;D
Nie masz powodów do nie zadowolenia (dobrze napisałam? ) .
Freddy i Hermiona *.*
Coraz bardziej lubię ten parring ;D
Jak już wspomniałam, rozdział cud, miód i malina ;**
A z tym blogiem nowym byś założyła, to świetny pomysł.
Ja na pewno będę do niego zaglądać ;D
Tylko broń Cię Panie Boże, byś tego zostawiła, czy coś.!
Pozdrawiam serdecznie, życzę duuuużo weny, szybkiego powrotu i udanych testów ;D
Świetnie piszesz :D Aż chce się czytać :)
OdpowiedzUsuńCzy przy następnym rozdziale też może prosić o dedykację? ;D
Hahahah jasne ^^.
UsuńNo,no słodko ;) Nawet fajnie że Hermionka wyjeżdza nie mogą tak być ciagle razem bo im się w głowach poprzewraca ;D
OdpowiedzUsuńAaaa testy!!! Ja też nie chce ich pisać! A jakby tego było mało, to nauczyciele strzelają kartkówkami jak z karabinów maszynowych! O zgrozo ;/
Każdy nauczyciel myśli tylko o swoim przedmiocie, i stara się nam wcisnąć go ile wlezie. A to i tak jednym uchem wchodzi a drugim wypływa, wiec jak przyjdzie co do czego, to nie będziemy nawet wiedzieć ile jest 6: 2(2+3) ^^ U was też tak?
I bardzo chętnie poczytam nowy blog, mogłabyś coś może harrymione? tak mało tego w necie, aż się serce kraje, a oni są taką ładną parką ;***
Nie przepadam za Harrymione więc to raczej nie bd to. I wgl to raczej Potterowe opowiadanie, tak jak już wspomniałam ;).
UsuńRozdział cudowny jak zawsze a co do słów zacytowanych przez Hermionę to ona cytowała Syriusza
OdpowiedzUsuńBrawo! Ciekawa byłam czy ktoś pamięta ;D.
UsuńNo, dodaję komentarz :33
OdpowiedzUsuńMuszę ci powiedzieć, że weszłam tutaj z wielką radością, bo cieszę się z twojego komentarza na blogu o Fremione :33
Przechodzę do rzeczy :3
Bardzo podobał mi się ten rozdział.
Uroczy wątek w pokoju wspólnym <33
Awww, rumieniący się Fredzio *-*
Opis wyglądu znajomych przy śniadaniu mnie rozśmieszył xD
List :D
Bardzo zabawny był ten fragment o braciszku i krzywych ząbkach :D
Smutno mi się zrobiło gdy okazało się, że wyjeżdża, ale wyrozumiałość Fredzia jest wręcz czarująca :D
Szkoda, że nie będziesz pisać, ale rozumiem cię, bo sama w tym terminie piszę próbne xD Życzę powodzenia i dużo weny! Pozdrawiam!
Kath ;*
Dobrze, że Mionka wyjeżdża, zdążą się stęsknić za sobą :D Cytat oczywiście Syriusza, idealnie pasuje ;)
OdpowiedzUsuńBraciszek na pewno będzie fajny :D Ząbki cudowne! Powodzenia na egzaminach!
http://harrymione-diary.blogspot.com/
Dziękuję za dedykację :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Muszę ci powiedzieć, że twój blog zmienił nieco mój pogląd na ten parring. Wcześniej był raczej dla mnie neutralny - ani się nim nie zachwycałam, ani go nie krytykowałam - to się zmieniło jak zaczęłam czytać twojego bloga. Sposób w jaki opisujesz ich uczucia, przeżycia jest niesamowity. Oczywiście rozumiem cię, jakby nie było ja też za rok będę musiała pisać testy ;c Jeśli już postanowisz pisać drugiego bloga, to na pewno będę czytać ;) Oby egzaminy poszły jak najlepiej, no i oczywiście weny! :) A no właśnie zapomniałabym, kocham twojego Freda, przez tą miłość jest tak uroczo nieporadny ;3