wtorek, 27 sierpnia 2013

Prolog

Tego poranka Hermiona Granger siedziała na podłodze w swoim pokoju przeszło dwie godziny próbując doprowadzić swoją szafę do porządku. Na jej twarzy panowała złość i niezadowolenie. Gdyby była w Hogwarcie to co teraz robiła zajęło by jej pięć minut i nie traciła by czasu. Cóż, ale trwały wakacje i choćby nawet bardzo chciała, nie mogła wyczarować najprostszego zaklęcia. To groziłoby przecież wyrzuceniem ze szkoły. Kiedy włożyła do szafki ostatnią koszulkę, odetchnęła i oparła się o stojące za nią łóżko. Wzrok szatynki szybko omiótł całą sypialnię. Odetchnęła z ulgą. W pokoju panował sterylny porządek. Żadnych plakatów na ścianach, jedynie bladoróżowa farba. Łóżko idealnie zasłane śnieżnobiałą narzutą. Tuż przy drzwiach stała szafa oraz regał zapełniony książkami ustawionymi w kolejności alfabetycznej. Jedynie na biurku znajdującym się pod oknem stała oprawiona czarodziejska fotografia, a na niej ona, Harry i Ron. Hermiona podniosła się z podłogi i podeszła do niego i otworzyła szufladę. Wyjęła z niej cztery listy. Pierwszy, otwarty od Rona. Z zaproszeniem by odwiedziła go w Norze. Trzy następne wciąż zapieczętowane, od Freda. Fred Weasley. Mimo jej wszelkich starań wciąż gdy tylko o nim pomyślała czuła dziwny trzepot w brzuchu. Chciała zapomnieć. O tym co się wydarzyło rok wcześniej. Miała nadzieję, że zostaną przyjaciółmi, że będzie mogła ruszyć dalej. Dlaczego więc tak bała się otworzyć te koperty? Westchnęła i już miała z powrotem schować je do szuflady, kiedy za oknem ujrzała rudą czuprynę. Nie, to nie mogło być możliwe. Do Nory miała wyruszyć za kilka dni zresztą nie spodziewała się by to właśnie Fred miał się wraz z nią teleportować. Zawsze kiedy odwiedzała Norę to Pan Weasley ją odbierał. Więc kiedy usłyszała dzwonek do drzwi, krzyknęła by żaden z rodziców nie zrobił tego przed nią
- Już otwieram!
Szybko zbiegła na dół. I zanim sięgnęła po klamkę obejrzała się jeszcze w stojącym w przedpokoju lustrze. Ubrana była w krótkie dżinsowe spodenki i znoszoną czerwoną koszulkę. Jej potargane włosy związane były w niedbały kucyk. Zaklęła pod nosem. Cóż, następnym razem powinna przewidywać takie niespodziewane wizyty, skoro ignoruje kogoś po raz trzeci.
Kiedy otworzyła drzwi poczuła się zawiedziona.
To nie był Fred. To znaczy, że po prostu zaczyna wariować.
Przestań, skarciła się w myślach. Zapomnij o nim.
- Sammy.- odetchnęła patrząc na przyjaciela ubranego w niebieski t-shirt, dżinsy i szare tenisówki.
- Hej, Miona.- blondyn uśmiechnął się wesoło.- Mogę wejść?
- Jasne.- odparła otwierając szerzej drzwi by wpuścić kolegę.
- Byłem w okolicy i pomyślałem, że wpadnę.- powiedział rzucając się na stojącą w salonie kanapę.
- Fajnie, że wpadłeś. Zwłaszcza, że za kilka dni znowu wyjeżdżam.
- I znowu przez rok nie będziesz się odzywać.- powiedział z lekką urazą w głosie.
Hermiona opadła na kanapę obok niego i przeciągnęła się leniwie by zamaskować poczucie winy.
- Tak. Będzie mi brakować tych długich wakacyjnych dni i wspólnych wypadów na basen albo do parku.
Sam uśmiechnął się pod nosem i obdarzył ją głębokim spojrzeniem jego błękitnych oczu.
- Mnie też. Wiesz przecież, że Melanie nie uda mi się wyciągnąć na basen. Zresztą po tym jak zerwaliśmy...- przerwał i westchnął.
- Co się dzieje, Sammy?- spytała zaniepokojona Hermiona.- Wiem przecież, że coś cię gryzie.
Potrząsnął jedynie głową i złapał ją za rękę.
Zaskoczona dziewczyna niemal jej nie wyszarpnęła i pewnie by to zrobiła gdyby nie dziwne przyjemne ciepło, które przeszło przez jej ciało gdy to zrobił. Co prawda nie równało się z tym cudownym uczuciem, kiedy to Fred ją dotykał. Gdy czuła te iskierki, ten prąd przechodzący przez jej ciało, a w brzuchu czuła trzepot miliona nieistniejących motyli. Odrzuciła prędko tę myśl i jedynie mocniej ścisnęła dłoń Sama.
- Nie ważne nie chce o tym rozmawiać. Ani o Mel. Masz ochotę się przejść? Znam jedno miejsce, którego jeszcze nie znasz.- Sammy uśmiechnął się figlarnie.
- Jakie?
- A! To niespodzianka.
~.~
Znajdowali się w lesie i wciąż szli przed siebie. Sam prowadził ją wciąż nie wypuszczając jej ręki. Było to miłe uczucie. Zbyt miłe biorąc pod uwagę fakt, że byli tylko przyjaciółmi. Nagle zatrzymali się przed jakąś skałą, a chłopak pokazał jej wejście.
- To jaskinia pamięci, wejdź.
Kiedy to zrobili zalała ją fala barw, zapachów i wspomnień. To miejsce wydawało jej się naprawdę magiczne. Miała wrażenie, że słyszy dziecięcy śmiech, krzyk mew, a przez chwilę miała wrażenie, że słyszy także głos Freda. Potrząsnęła głową i przyjrzała się ścianom na których znajdowała się cała masa podpisów, tabliczek i suszonych kwiatów.
- I jak?- spytał Sam uśmiechając się widząc jej zachwyt.
- Tu jest cudownie! Magicznie!
Blondyn ponownie złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Chodź. Wyjdźmy i zróbmy sobie piknik na słońcu.
Hermiona zrobiła spłoszoną minę. Nie chciała stąd wychodzić.
- Ale wrócimy tu jeszcze?
- Oczywiście.
Chwilę po tym rozsiedli się na polance pokrytej świeżą trawą i upajali się świergotem ptaków i ciepłem promieni słonecznych.
- Wiesz, kiedy przyprowadziłem tu Mel wcale jej się tu nie podobało.- szatynka wyczuła w jego głosie smutek.
- Jak to możliwe.- westchnęła.- To miejsce jest wspaniałe.
Sam uśmiechnął się i objął ją ramieniem.
- Wiesz masz rację. Przychodziłem tu od dziecka. I zawsze wydawało mi się magiczne, a kiedy to dziś powiedziałaś przypomniałaś mi kogo zawsze kochałem.
Hermiona spojrzała na niego zaskoczona lecz nie miała siły odrzucić jego ramienia. Czuła się przy nim bezpieczna.
- Nie zrozum mnie źle. Mel to wspaniała dziewczyna i jeszcze lepsza przyjaciółka, ale ja odkąd tylko pamiętam podkochiwałem się w tobie.
- Co takiego?- skarciła się w duchu za to, że jej głos musiał być taki piskliwy.
Sam uśmiechnął się pod nosem i pochylił się nad nią tak, że ich usta niemal się stykały.
- Kocham cię, Hermiono Granger. - wyszeptał.
Kiedy to usłyszała niemal nie zachłysnęła się powietrzem. Widząc tajemniczy błysk w jego błękitnych oczach objęła jego szyję ramionami i pozwoliła mu się pocałować. Jego usta są ciepłe i cudowne, smakują jak dzieciństwo, czekoladą i ciasteczkami. Zamknęła oczy i miała wrażenie, że to wcale nie Sammy, tylko Fred. Tak, to mógłby być Fred. Już prawie udaje jej się wyobrazić, że Sam pachnie świeżo skoszoną trawą i pergaminem, gdy ktoś im przerywa. Ktoś pojawił się na polance, lecz w słońcu Hermiona nie potrafiła dostrzec kim on jest. Lecz gdy tylko zmrużyła oczy rozpoznała wysoką, szczupłą figurę młodzieńca o rudych roztrzepanych włosach. Fred. Szatynka ma ochotę krzyczeć. Wytłumaczyć się, że to nie jej wina. Że wciąż go kocha. Jednak gdy do niego podbiega widzi tylko chłód w jego oczach. Chwilę później chłopak odchodzi, a ona budzi się w swojej sypialni. 

_________________________________________________
Hej, Hej!
 Jestem i to z nowym rozdziałem ^^. 
O jeny, jak ja się cieszę. Jak dobrze wrócić to starego dobrego fremione ;p. Mam nadzieję, że nie ukatrupicie mnie, że to tylko sen, ale tak właśnie wyobrażałam sobie ten prolog. Piosenka w tle to The Real Life mojego ukochanego zespołu 3 doors down i tak naprawdę wybrałam ją tylko dzięki temu jednemu wyrażeniu: I woke up to real life...
Nom, to jednak nie ważne, a ważne są Wasze Komentarze i opinie. 
Wiecie, że jak zawsze chce usłyszeć co o tym sądzicie. 
Rozdział Pierwszy za tydzień. 
Ściskam Was Kochani i lecę....
Wasza, 
Honeyed Girl. 

13 komentarzy:

  1. Świetny prolog! :D Ale mnie przestraszyłaś tym snem. Myślałam, że tak jest na prawdę. :P
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Weszłam z ciekawości, ponieważ nadal obserwuję Twojego bloga. Pod koniec pomyliłaś czasy, a dialogi nadal zapisujesz błędnie. Polecam też wszystko wyjustować. Świetnie, że zamierzasz stworzyć kolejną część tej historii! Już widzę, że masz świetne pomysły :D trochę szkoda, że to wszystko był sen. Byłaby niezła awantura xD Widzę też, że więcej błędów nie popełniłaś. Piszesz coraz lepiej :) Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. A czy Sammy będzie odgrywał jakąś większą rolę w tej części?

    OdpowiedzUsuń
  4. Już dawno czekałam na prolog. I się doczekałam :)

    Możliwe, że jest kilka błędów, jednak ja nie będę o nich pisać, bo sama nie jestem lepsza.
    Rozdział jak zawsze cudowny, czekam na następny.


    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nono, po takim prologu wydaje się, że druga księga będzie jeszcze lepsza niż pierwsza ^^
    I zakończenie - ZA!@#$ste. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, fajnie - polubiłam Sama. Szkoda, że to mugol. A sen w sumie dość realistyczny. I tak bardzo polubiłam GG, ale w sumie znowu będzie szkoła, więc dwa blogi... Pisz i się rozwijaj, to najważniejsze :D

    OdpowiedzUsuń
  7. http://wehavediscoveresomethingmagical.blogspot.com/ po pięciu miesiącach pojawił się 34 rozdział. zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cały blog to dosłownie cudo ! Czytam wiele blogów o Fremione,ale twój jest jednym z lepszych. Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo fajne opo :D Fremione <3 fajnie to zakończyłaś :) Zapraszam na swojego bloga : http://kronikizakrecenia.blogspot.com/ :) Mogłabyś skomentować najnowszy rozdział, bo nie wiem co ludzie o nim myślą i czy pisać dalej... :D Znajdziesz tam opowiadanie w większości o tematyce rodem ze świata hp :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny prolog :)
    Jestem jeszcze w trakcie czytanie wcześniejszego opowiadania, ale z niecierpliwością czekam na coś ciekawego tutaj!

    Zapraszam do mnie, http://inna-rzeczywistosc-fremione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojej, prolog jest cudowny!
    Cieszę się, że tu wróciłaś, naprawdę :) Mam także nadzieję, że na GingerGranger też wrócisz :)
    Wiesz, że kocham Twoje blogi i Twój styl pisania? :D
    Życzę Ci weny na nowe rozdziały oraz powodzenia w nowym roku szkolnym.
    ~Ania. ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy rozdział?! szybko, błagam ;__;

    OdpowiedzUsuń