Tego poranka Hermiona Granger siedziała
na podłodze w swoim pokoju przeszło dwie godziny próbując
doprowadzić swoją szafę do porządku. Na jej twarzy panowała
złość i niezadowolenie. Gdyby była w Hogwarcie to co teraz robiła
zajęło by jej pięć minut i nie traciła by czasu. Cóż,
ale trwały wakacje i choćby nawet bardzo chciała, nie mogła
wyczarować najprostszego zaklęcia. To groziłoby przecież
wyrzuceniem ze szkoły. Kiedy włożyła do szafki ostatnią
koszulkę, odetchnęła i oparła się o stojące za nią łóżko.
Wzrok szatynki szybko omiótł całą sypialnię. Odetchnęła
z ulgą. W pokoju panował sterylny porządek. Żadnych plakatów
na ścianach, jedynie bladoróżowa farba. Łóżko
idealnie zasłane śnieżnobiałą narzutą. Tuż przy drzwiach stała
szafa oraz regał zapełniony książkami ustawionymi w kolejności
alfabetycznej. Jedynie na biurku znajdującym się pod oknem stała
oprawiona czarodziejska fotografia, a na niej ona, Harry i Ron.
Hermiona podniosła się z podłogi i podeszła do niego i otworzyła
szufladę. Wyjęła z niej cztery listy. Pierwszy, otwarty od Rona. Z
zaproszeniem by odwiedziła go w Norze. Trzy następne wciąż
zapieczętowane, od Freda. Fred Weasley. Mimo jej wszelkich starań
wciąż gdy tylko o nim pomyślała czuła dziwny trzepot w brzuchu.
Chciała zapomnieć. O tym co się wydarzyło rok wcześniej. Miała
nadzieję, że zostaną przyjaciółmi, że będzie mogła
ruszyć dalej. Dlaczego więc tak bała się otworzyć te koperty?
Westchnęła i już miała z powrotem schować je do szuflady, kiedy
za oknem ujrzała rudą czuprynę. Nie, to nie mogło być możliwe.
Do Nory miała wyruszyć za kilka dni zresztą nie spodziewała się
by to właśnie Fred miał się wraz z nią teleportować.
Zawsze kiedy odwiedzała Norę to Pan Weasley ją odbierał. Więc
kiedy usłyszała dzwonek do drzwi, krzyknęła by żaden z rodziców
nie zrobił tego przed nią
- Już otwieram!
Szybko zbiegła na dół. I zanim
sięgnęła po klamkę obejrzała się jeszcze w stojącym w
przedpokoju lustrze. Ubrana była w krótkie dżinsowe spodenki
i znoszoną czerwoną koszulkę. Jej potargane włosy związane były
w niedbały kucyk. Zaklęła pod nosem. Cóż, następnym razem
powinna przewidywać takie niespodziewane wizyty, skoro ignoruje
kogoś po raz trzeci.
Kiedy otworzyła drzwi poczuła się
zawiedziona.
To nie był Fred. To znaczy, że po
prostu zaczyna wariować.
Przestań, skarciła się w myślach.
Zapomnij o nim.
- Sammy.- odetchnęła patrząc na
przyjaciela ubranego w niebieski t-shirt, dżinsy i szare tenisówki.
- Hej, Miona.- blondyn uśmiechnął
się wesoło.- Mogę wejść?
- Jasne.- odparła otwierając szerzej
drzwi by wpuścić kolegę.
- Byłem w okolicy i pomyślałem, że
wpadnę.- powiedział rzucając się na stojącą w salonie kanapę.
- Fajnie, że wpadłeś. Zwłaszcza, że
za kilka dni znowu wyjeżdżam.
- I znowu przez rok nie będziesz się
odzywać.- powiedział z lekką urazą w głosie.
Hermiona opadła na kanapę obok niego
i przeciągnęła się leniwie by zamaskować poczucie winy.
- Tak. Będzie mi brakować tych
długich wakacyjnych dni i wspólnych wypadów na basen
albo do parku.
Sam uśmiechnął się pod nosem i
obdarzył ją głębokim spojrzeniem jego błękitnych oczu.
- Mnie też. Wiesz przecież, że
Melanie nie uda mi się wyciągnąć na basen. Zresztą po tym jak
zerwaliśmy...- przerwał i westchnął.
- Co się dzieje, Sammy?- spytała
zaniepokojona Hermiona.- Wiem przecież, że coś cię gryzie.
Potrząsnął jedynie głową i złapał
ją za rękę.
Zaskoczona dziewczyna niemal jej nie
wyszarpnęła i pewnie by to zrobiła gdyby nie dziwne przyjemne
ciepło, które przeszło przez jej ciało gdy to zrobił. Co
prawda nie równało się z tym cudownym uczuciem, kiedy to
Fred ją dotykał. Gdy czuła te iskierki, ten prąd przechodzący
przez jej ciało, a w brzuchu czuła trzepot miliona nieistniejących
motyli. Odrzuciła prędko tę myśl i jedynie mocniej ścisnęła
dłoń Sama.
- Nie ważne nie chce o tym rozmawiać.
Ani o Mel. Masz ochotę się przejść? Znam jedno miejsce, którego
jeszcze nie znasz.- Sammy uśmiechnął się figlarnie.
- Jakie?
- A! To niespodzianka.
~.~
Znajdowali się w lesie i
wciąż szli przed siebie. Sam prowadził ją wciąż nie
wypuszczając jej ręki. Było to miłe uczucie. Zbyt miłe biorąc
pod uwagę fakt, że byli tylko przyjaciółmi. Nagle
zatrzymali się przed jakąś skałą, a chłopak pokazał jej
wejście.
- To jaskinia pamięci,
wejdź.
Kiedy to zrobili zalała ją
fala barw, zapachów i wspomnień. To miejsce wydawało jej się
naprawdę magiczne. Miała wrażenie, że słyszy dziecięcy śmiech,
krzyk mew, a przez chwilę miała wrażenie, że słyszy także głos
Freda. Potrząsnęła głową i przyjrzała się ścianom na których
znajdowała się cała masa podpisów, tabliczek i suszonych
kwiatów.
- I jak?- spytał Sam
uśmiechając się widząc jej zachwyt.
- Tu jest cudownie!
Magicznie!
Blondyn ponownie złapał ją
za rękę i przyciągnął do siebie.
- Chodź. Wyjdźmy i zróbmy
sobie piknik na słońcu.
Hermiona zrobiła spłoszoną
minę. Nie chciała stąd wychodzić.
- Ale wrócimy tu
jeszcze?
- Oczywiście.
Chwilę po tym rozsiedli się
na polance pokrytej świeżą trawą i upajali się świergotem
ptaków i ciepłem promieni słonecznych.
- Wiesz, kiedy
przyprowadziłem tu Mel wcale jej się tu nie podobało.- szatynka
wyczuła w jego głosie smutek.
- Jak to możliwe.-
westchnęła.- To miejsce jest wspaniałe.
Sam uśmiechnął się i
objął ją ramieniem.
- Wiesz masz rację.
Przychodziłem tu od dziecka. I zawsze wydawało mi się magiczne, a
kiedy to dziś powiedziałaś przypomniałaś mi kogo zawsze
kochałem.
Hermiona spojrzała na niego
zaskoczona lecz nie miała siły odrzucić jego ramienia. Czuła się
przy nim bezpieczna.
- Nie zrozum mnie źle. Mel
to wspaniała dziewczyna i jeszcze lepsza przyjaciółka, ale
ja odkąd tylko pamiętam podkochiwałem się w tobie.
- Co takiego?- skarciła się
w duchu za to, że jej głos musiał być taki piskliwy.
Sam uśmiechnął się pod
nosem i pochylił się nad nią tak, że ich usta niemal się
stykały.
- Kocham cię, Hermiono
Granger. - wyszeptał.
Kiedy to usłyszała niemal
nie zachłysnęła się powietrzem. Widząc tajemniczy błysk w jego
błękitnych oczach objęła jego szyję ramionami i pozwoliła mu
się pocałować. Jego usta są ciepłe i cudowne, smakują jak
dzieciństwo, czekoladą i ciasteczkami. Zamknęła oczy i miała
wrażenie, że to wcale nie Sammy, tylko Fred. Tak, to mógłby
być Fred. Już prawie udaje jej się wyobrazić, że Sam pachnie
świeżo skoszoną trawą i pergaminem, gdy ktoś im przerywa. Ktoś
pojawił się na polance, lecz w słońcu Hermiona nie potrafiła dostrzec kim on jest. Lecz gdy tylko zmrużyła oczy rozpoznała wysoką,
szczupłą figurę młodzieńca o rudych roztrzepanych włosach.
Fred. Szatynka ma ochotę krzyczeć. Wytłumaczyć się, że to nie
jej wina. Że wciąż go kocha. Jednak gdy do niego podbiega widzi
tylko chłód w jego oczach. Chwilę później chłopak
odchodzi, a ona budzi się w swojej sypialni.
_________________________________________________
Hej, Hej!
Jestem i to z nowym rozdziałem ^^.
Jestem i to z nowym rozdziałem ^^.
O jeny, jak ja się cieszę. Jak dobrze wrócić to starego dobrego fremione ;p. Mam nadzieję, że nie ukatrupicie mnie, że to tylko sen, ale tak właśnie wyobrażałam sobie ten prolog. Piosenka w tle to The Real Life mojego ukochanego zespołu 3 doors down i tak naprawdę wybrałam ją tylko dzięki temu jednemu wyrażeniu: I woke up to real life...
Nom, to jednak nie ważne, a ważne są Wasze Komentarze i opinie.
Wiecie, że jak zawsze chce usłyszeć co o tym sądzicie.
Rozdział Pierwszy za tydzień.
Ściskam Was Kochani i lecę....
Wasza,
Honeyed Girl.
Świetny prolog! :D Ale mnie przestraszyłaś tym snem. Myślałam, że tak jest na prawdę. :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Weszłam z ciekawości, ponieważ nadal obserwuję Twojego bloga. Pod koniec pomyliłaś czasy, a dialogi nadal zapisujesz błędnie. Polecam też wszystko wyjustować. Świetnie, że zamierzasz stworzyć kolejną część tej historii! Już widzę, że masz świetne pomysły :D trochę szkoda, że to wszystko był sen. Byłaby niezła awantura xD Widzę też, że więcej błędów nie popełniłaś. Piszesz coraz lepiej :) Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńA czy Sammy będzie odgrywał jakąś większą rolę w tej części?
OdpowiedzUsuńNie ;). Przecież to mugol ;p.
UsuńJuż dawno czekałam na prolog. I się doczekałam :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że jest kilka błędów, jednak ja nie będę o nich pisać, bo sama nie jestem lepsza.
Rozdział jak zawsze cudowny, czekam na następny.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Nono, po takim prologu wydaje się, że druga księga będzie jeszcze lepsza niż pierwsza ^^
OdpowiedzUsuńI zakończenie - ZA!@#$ste. :D
Fajnie, fajnie - polubiłam Sama. Szkoda, że to mugol. A sen w sumie dość realistyczny. I tak bardzo polubiłam GG, ale w sumie znowu będzie szkoła, więc dwa blogi... Pisz i się rozwijaj, to najważniejsze :D
OdpowiedzUsuńhttp://wehavediscoveresomethingmagical.blogspot.com/ po pięciu miesiącach pojawił się 34 rozdział. zapraszam :)
OdpowiedzUsuńCały blog to dosłownie cudo ! Czytam wiele blogów o Fremione,ale twój jest jednym z lepszych. Czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńbardzo fajne opo :D Fremione <3 fajnie to zakończyłaś :) Zapraszam na swojego bloga : http://kronikizakrecenia.blogspot.com/ :) Mogłabyś skomentować najnowszy rozdział, bo nie wiem co ludzie o nim myślą i czy pisać dalej... :D Znajdziesz tam opowiadanie w większości o tematyce rodem ze świata hp :3
OdpowiedzUsuńŚwietny prolog :)
OdpowiedzUsuńJestem jeszcze w trakcie czytanie wcześniejszego opowiadania, ale z niecierpliwością czekam na coś ciekawego tutaj!
Zapraszam do mnie, http://inna-rzeczywistosc-fremione.blogspot.com/
Ojej, prolog jest cudowny!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tu wróciłaś, naprawdę :) Mam także nadzieję, że na GingerGranger też wrócisz :)
Wiesz, że kocham Twoje blogi i Twój styl pisania? :D
Życzę Ci weny na nowe rozdziały oraz powodzenia w nowym roku szkolnym.
~Ania. ♥
kiedy rozdział?! szybko, błagam ;__;
OdpowiedzUsuń