VII.
- Wygrałem!- krzyknął
pierwszoroczniak rzucając trzy karty na talię leżącą na jego
pościeli. Fred uśmiechnął się szeroko.
- Brawo, Kev! To co rewanżyk?
Młody Gryfon kiwnął ochoczo głową
i zaczął tasować karty. Od kilku dni, od kiedy chłopiec znalazł
się w skrzydle szpitalnym, bliźniacy odwiedzali go bardzo często.
Zwłaszcza Fred, który po kłótni z Hermioną odczuł
dotkliwie wyrzuty sumienia. Wiedział, że nie powinien był
powiedzieć tego co wtedy jej wygarnął, nie powinien był również
dawać Kevinowi czekoladek bąbloduszków, które
skonfiskowała dziewczyna. Rudzielec westchnął. Odkąd
pierwszoroczniak znalazł się pod opieką Pani Pomfrey, odwiedzał
go codziennie po lekcjach i spędzał z nim całe popołudnia, grając
w różne gry.
- W co teraz? Makao, oszust czy w
Wojnę?- potarł ochoczo dłońmi.
Młody Gryfon wyszczerzył zęby.
- A może w szachy?
- O, nie!- zaprotestował bliźniak.
Zawsze przegrywał w nim w tej grze.
Chyba tylko Ron był zdolny pokonać tego dzieciaka. Kiedy już
rozłożyli i szachownicę i pionki, zaczęli grać. Ale Freda jak
zwykle co chwilę coś rozpraszało. Nigdy nie przepadał za tą grą,
a ostatnio i tak w jego myślach wciąż krążyła Hermiona. Od ich
kłótni unikała go, a kiedy już doszło do jakiegokolwiek
spotkania, mijała go i wyprostowana jak struna, ignorowała całą
jego osobę. Wspominając ten dzień, żałował wszystkiego. Znał
przyczynę swojego wybuchu. Nie chodziło wcale o ich eksperymenty. O
to też, ale było coś co rozjuszyło go bardziej. Jego przyjaciółka
coraz więcej czasu spędzała z tym Krukonem. Tym Tomem. Zazdrość
kipiała w nim i nic nie mógł na to poradzić. Gdy powiedział
o tym Georgowi, tamten wcale go nie pocieszył. To była jego wina,
tak mu wtedy powiedział. No pewnie, był tego świadomy.
- Znowu przegrałem.- westchnął-
Musimy ciągle w to grać?
Kevin uśmiechnął się złośliwie.
- Jeszcze jedna partyjka.
- A potem...ja wybieram grę.
- Co? Nie...- jęknął chłopiec.- A w
co chcesz zagrać?
- Scrabble.
- No, dobrze...
Tak to była jego wina. Powinien
panować nad swoimi emocjami. Musi ją przeprosić.
***
Kiedy młody Gryfon trafił
do skrzydła szpitalnego, równie niespodziewanie przyszedł
listopad. Harry i Ginny, razem siedzieli nad lekcjami. Dziewczyna
tłumaczyła mu znaczenie mikstury, którą ostatnio przerabiał
na eliksirach. Zabawne, była od niego o rok młodsza, a umiała o
wiele więcej niż przewidywał jej materiał, który
dotychczas przerobiła. Siedzieli przy stole Gryffindoru wcinając
przy tym resztki ciastek dyniowych, które zostały po uczcie
Halloweenowej. Po pewnym czasie do Wielkiej Sali wkroczyła Hermiona.
Widząc ich uśmiechnęła się blado, ale usiadła dalej koło Toma
przy stole Ravenclavu.
- Co z nią? Pomyliła
domy?- zdziwił się Harry.
Ginny wywróciła
oczami.
- Nie. Po prostu umówiła
się z Tomem. Dlaczego to cię dziwi?
- Nie wiem. Nigdy nie
wyobrażałem sobie zakochanej Hermiony. Zresztą, już prędzej
pomyślałbym, że chodzi z Fredem, a nie z kimś kompletnie obcym.
- Z Fredem?- zdziwiła się
rudowłosa.- Daj spokój. Będzie dobrze jeśli się pogodzą.
Od tamtej kłótni w ogóle ze sobą nie rozmawiają.
- No tak.- westchnął
Harry.
Ginny pochyliła się nad
zeszytem i zanotowała w nim coś. Rude kosmyki włosów uroczo
opadały jej na czoło. Chłopak przyglądał się jej szczerze
zauroczony. Wtedy nagle ktoś ją zawołał. Był to Michael Corner
siedzący koło Toma i Hermiony.
- Hej, Gin! Dosiądziesz się
do nas?
Rudowłosa uniosła głowę
i uśmiechnęła się pogodnie. Pokiwała głową.
- Harry, nie obrazisz się
jak później ci to wszystko wytłumaczę?
Gryfon spojrzał na nią
zaskoczony.
- Nooo pewnie.- wydusił z
siebie po chwili.
- To świetnie! Tutaj ci
zapisałam właściwości tej mikstury. Masz to umieć jak później
będę cię uczyć.- powiedziała i sprężystym krokiem ruszyła w
stronę stołu Ravenclavu.
Zdziwiony chłopak wciąż
nie mógł oderwać wzroku od jej falujących ognistych włosów
i delikatnej figury. Ale kiedy chwilę później stanęła
przed nim nieśmiało uśmiechnięta Cho Chang, szybko zapomniał o
rudowłosej przyjaciółce.
***
- Co się dzieje Hermiono?
Ostatnio ciągle chodzisz markotna.- spytał zmartwiony Krukon
siedzący koło niej.
Szatynka machnęła ręką.
- Nic, Tom. Nic.
Westchnęła. Nie była to
prawda. Od kilku dni wciąż była zła tylko na jedną osobę. Na
Freda. Nie dość, że ją bezpodstawnie obraził, to jeszcze w ogóle
jej nie przeprosił. Tchórz. Ale coś podszepnęło jej nagle.
Nie, nie jest tchórzem. Obronił ją przed Malfoyem. Ach, od
tego czasu wiele się zmieniło, a wciąż jej się podobał. Mimo
tego, że miała koło siebie Toma i mimo to, że to właśnie
przepłakała tamtą noc, to uczucie, które towarzyszyło jej
od wakacji nie znikło. Wiedziała, że bliźniak po całej tej
aferze z eksperymentalnymi słodyczami wciąż odwiedza młodego
chłopca. George nie dał jej o tym zapomnieć.
Po raz kolejny westchnęła
głośno.
- Może masz ochotę się
przejść?- spytał cicho chłopak.
Hermiona spojrzała na niego
ponuro. I jeszcze Tom. Ta jego nadmierna opiekuńczość i dobroć
powoli zaczynały ją denerwować. Wydawał się dla niej zbyt
idealny, za dobry jak na nią.
- Cóż. Ok.-
odpowiedziała po chwili.
Wstali, a Ginny spojrzała
na nią pytająco.
- Spokojnie. Idziemy tylko
na spacer.- mruknęła niewyraźnie szatynka.
Rudowłosa uśmiechnęła
się delikatnie.
- Pamiętaj, że później
masz zarezerwowany czas dla mnie.
Na ustach Hermiony na chwilę
pojawił się uśmiech.
- Jakże bym śmiała
zapomnieć, Gin.
- Tylko byś spróbowała!-
pogroziła jej palcem przyjaciółka.
I razem z Tomem wyszli z
Wielkiej Sali. Skierowali się w stronę wyjścia i chwilę później
byli już na ścieżce prowadzącej na Błonia. Chłodny wiatr
owiewał ich, tak, że szatynka po chwili zaczęła się trząść.
Krukon bez słowa podał jej swoją bluzę.
- Dziękuję.- odpowiedziała
z wdzięcznością.
***
W tym samym czasie Fred
wracał z chatki Hagrida trzymając w dłoni zioła dla Profesor
McGonagall. Po tym jak opiekunka dowiedziała się o bąbloduszkach,
on i George odbywali karę u niej. Właśnie został wysłany po
jakieś specjalne zioła, które nauczycielka potrzebowała do
lekcji. Równocześnie pogawędził sobie miło z Hagridem,
gdyż rozmawiał z nim niewiele po jego powrocie. A teraz gdy wracał,
na horyzoncie ujrzał dwie sylwetki zbliżające się w jego
kierunku. Dostrzegł po chwili, że należą do Toma i Hermiony. Nie
uszło również jego uwadze, że Gryfonka ma na sobie błękitną
bluzę swego towarzysza. Minęli się bez słowa. Nagle Fred
przystanął. Tak nie może być, pomyślał. Obrócił się i
zawołał oddalającą się parę.
- Hermiono, zaczekaj!
Zaskoczona dziewczyna
odwróciła się w kierunku rudzielca. Chwilę później
jej oczy nie miały nic w sobie ze zdziwienia. Panowała w nich tylko
złość i zniecierpliwienie.
- Czy moglibyśmy
porozmawiać?- poprosił cicho Fred.
- A czy mamy o czym?
- Myślę, że mamy.
Policzki szatynki przybrały
odcień czerwieni.
- Nie.- powiedziała, ale
kiedy chciała ruszyć dalej zatrzymała ją dłoń Toma.
- Daj mu szansę. Ja
poczekam.
Hermiona zaskoczona
spojrzała na jego błękitne tęczówki. Były nieugięte.
Spojrzała raz to na Toma raz na Freda i wybuchła płaczem.
- Nie!- krzyknęła i
uciekła w stronę zamku.
***
Po południu tak jak
obiecała, spędziła czas z Ginny. Gdy po pewnym czasie zgłodniały
wybrały się razem do kuchni. Gdyby ktoś mógł obserwować
ten widok z boku mógłby dostrzec roześmianą rudowłosą
czwartoklasistkę ciągnącą za sobą nadąsaną przyjaciółkę.
- Nie powinnyśmy! One się
zaharowują na śmierć, a my im wszystko podjadamy!
Ginny wywróciła
oczami.
- Jak zwykle przesadzasz,
Hermi. One to uwielbiają! To co dla ciebie jest ciężką pracą dla
nich jest przyjemnością.- powiedziała i wepchnęła koleżankę do
kuchni.
Kiedy tylko poczuły piękny
zapach roznoszący się w pomieszczeniu, natychmiast zapomniały o
wszystkim. Dopiero gdy usiadły przy małym kuchennym blacie z
pełnymi talerzami, znowu rozpoczęły rozmowę.
- Cieszę się, że
nareszcie się znowu uśmiechasz. Ostatnio chodzisz strasznie smutna.
Na ustach Hermiony zastygł
uśmiech, gdy przyjaciółka dodała.
- Wiesz może Toma potrafisz
oszukać, ale ja mam oczy. Widzę, że coś jest nie tak. Co cię tak
gryzie?
Szatynka westchnęła cicho
i odsunęła talerz od siebie.
- Czy tu chodzi o mojego
brata?- dopytywała się dalej rudowłosa.
- Tak. Od tej kłótni
w ogóle nie rozmawiałyśmy...
- Jeszcze cię nie
przeprosił?- wykrzyknęła zdziwiona.
Hermiona spuściła wzrok.
- Znaczy...on próbował,
ale nie chciałam go słuchać.
Ginny spojrzała na nią
przygnębiona.
- Dlaczego?
- Byłam wtedy z Tomem i...
- I?
Gryfonka ponownie westchnęła
ciężko i zakryła twarz dłońmi.
- Sama nie wiem. Gin, ja...
Ale nie dokończyła. Ku nim
szedł rozweselony Ron z pełnym talerzem przysmaków, a za nim
podążał równie szczęśliwy Zgredek.
- Wi se sze nie tyko a
słodniałę...- rzekł rudzielec z wypchanymi ustami siadając koło
nich.
- CO!?- zdziwiły się
wspólnie przyjaciółki.
- Młody panicz powiedział,
że wszyscy zgłodnieli.- zapiszczał skrzat domowy.
- Dziękuję, Zgredku. Bez
ciebie nie udałoby nam się zrozumieć tego bełkotu.- uśmiechnęła
się Hermiona.
Skrzat zadowolony skinął
głową po czym się oddalił, a Ron zmierzył dziewczęta ponurym
spojrzeniem. Obydwie zachichotały. Ale kiedy razem wrócili do
Pokoju Wspólnego, Ginny szepnęła jej do ucha.
- Nie muszę ci chyba mówić,
że powinnaś z nim porozmawiać, prawda?
***
Fred odwiedził Kevina w
skrzydle szpitalnym. Był to już przedostatni dzień chłopca pod
opieką pani Pomfrey więc przywitał go nieco zdziwiony.
- Cześć, Fred! Nie
myślałem, że przyjdziesz jeszcze dzisiaj. W końcu jutro wychodzę.
- Nie porzuciłbym takiej
świetnej zabawy, Kev.- uśmiechnął się starszy Gryfon.
Pierwszoroczniak również
wyszczerzył zęby wyjmując z półki talię kart.
- Makao?
Rudzielec kiwnął głową.
- Makao.
Kiedy tak grali, nie
zwrócili uwagi, że ktoś im się przygląda. Zza szyby, która
oddzielała skrzydło szpitalne od korytarza przyglądała im się
pewna szatynka. Uśmiechała się nieśmiało w ręku trzymając
Fasolki Wszystkich Smaków, które przyniosła dla
chłopca. Ale nie to teraz się liczyło. Kiedy tam stała i nikt
jeszcze nie wykrył jej obecności, zafascynowana słuchała śmiechu
Freda, jego głosu, przyglądała się jego rozwichrzonym rudym
włosom. Po raz kolejny tego dnia pożałowała, że wtedy na
Błoniach wolała uciec niż go wysłuchać.
- Hermiona?- usłyszała za
sobą zdziwiony głos.
Odwróciła się
gwałtownie i ujrzała stojącego przed nią George'a.
Chłopak patrzył na nią
zaskoczony i już chciał coś powiedzieć, ale ona go wyprzedziła.
- Muszę już iść. George
nie mów mu, że tu byłam.- poprosiła ostrzegawczym głosem i
chwilę potem znikła.
Bliźniak patrzył jeszcze w
miejsce, gdzie jeszcze przed momentem stała Hermiona. Po chwili
potrząsnął lekko głową i wszedł do przepachnionego lekarstwami
pomieszczenia.
Helloł Czarodzieje ^^. Mam nadzieję, że nowy rozdział się podobał. Nie jestem zadowolona z końcowego podrozdziału, ale nie rzucajcie jeszcze zaklęć niewybaczalnych! Jeszcze wszystko się zmieni <3. Dzisiejsza dedykacja dla diy-liny, która przerzuciła na mnie fascynację Three Days Grace oraz dla Julii Sz. i Destiny Chase, które zawsze komentują moje najnowsze wypociny ^^. Następny rozdział pojawi się mniej więcej za tydzień. Komentujcie jak wam się podobało?
Pozdrawiam.
Nox!
Helloł Czarodzieje ^^. Mam nadzieję, że nowy rozdział się podobał. Nie jestem zadowolona z końcowego podrozdziału, ale nie rzucajcie jeszcze zaklęć niewybaczalnych! Jeszcze wszystko się zmieni <3. Dzisiejsza dedykacja dla diy-liny, która przerzuciła na mnie fascynację Three Days Grace oraz dla Julii Sz. i Destiny Chase, które zawsze komentują moje najnowsze wypociny ^^. Następny rozdział pojawi się mniej więcej za tydzień. Komentujcie jak wam się podobało?
Pozdrawiam.
Nox!
mam nadzieję, że wszystko się jeszcze zmieni ... Rozdział jak zawsze świetny ;) Podoba mi się twój styl pisania, i jeszcze coś ... Skąd ty czerpiesz tyle tych pomysłów ? Hmmm ? Genialny rozdział jak zawsze i czekam na kolejny .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rozdział cudowny! Jejku niech się w końcu pogodzą! Ta scena z Fredem jak grał z tym chłopcem tak mnie rozczuliła :D Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńJa może dzisiaj postaram się dodać 30 rozdział :)
Usuńnie rób nadziei ;)
UsuńA co do rozdziału super wprawiasz się ;)
OdpowiedzUsuńMam pytanie: czy Kevin jest mugolakiem? Bo to trochę dziwne, żeby czarodzieje grali w mugolskie gry, prędzej w eksplodującego durnia. ^^
OdpowiedzUsuńJejku, prawie sama się popłakałam przy tym, kiedy Tom tak ją puścił! Współczuję temu chłopakowi. ; <
Wesołych Świąt ; *
Tak jest mugolakiem ^^. Tłumaczę już to drugiej osobie, wiem, że nie uwzględniłam tego w tekście, ale tak jest. Miało to wyjść przy następnych rozdziałach, no ale faktycznie chyba rzuca się to trochę w oczy. A co do Toma, już nie długo albo będziesz mu bardziej współczuć albo go znienawidzisz...tylko tyle mogę podpowiedzieć ^^.
UsuńJak to mugolakiem ?! W sensie z mugolskiej rodziny czy mugol sam w sobie ? Już się zaczynam gubić a rozdział jak zwykle świetny : >
UsuńW sensie z mugolskiej rodziny ;). Mam nadzieję, że rozwiałam wszelkie nieścisłości ;p.
UsuńFaktycznie pochodzenie Kevina rzuca się wyraźnie w oczy ;) dla bardziej wyrafinowanych czytelników nie musisz tego nawet pisać ;) Podobało mi się, że lekko ale znacząco wszedł w tekst wątek Ginny i Harry'ego. Fajnie to włączyłaś. Zaskakuje mnie zachowanie Toma i jestem ciekawa co będzie dalej. Fajny rozdział:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Coraz lepiej ci idzie ;) A Toma polubiłam nawet!
OdpowiedzUsuńhttp://harrymione-diary.blogspot.com/
Bardzo fajne, muszę nadrobić resztę wpisów. *.*
OdpowiedzUsuńŁadnie piszesz tak ciekawie. :]]
W wolnej chwili wpadaj do mnie:
http://luna-and-george-love-story.blogspot.com/
-Wiktoria (Luna)
Więęęceeej... PROSZĘ! :D
OdpowiedzUsuńTymczasem...
Informuję Cię, iż pojawiły się dwa nowe rozdziały na http://dopoki-zyje-mam-nadzieje.blogspot.com/ :) To taki mały prezent ode mnie, Huncwotów oraz dziewczyn. Myślę, że wpadniesz i ocenisz czy mi to wyszło...
~Miona
Genialne! Uwielbiam to opowiadanie i za każdym razem, kiedy sprawdzam nową notkę i jej nie ma to jestem zła ;o Czekam niecierpliwie na nowy rozdział :*
OdpowiedzUsuńA ja zapraszam na mój, na razie pierwszy rozdział + prolog :)
Pozdrawiam
Sharon.
http://iloveyyousmile.blogspot.com/
Podoba mi się bardzo twoje opowiadanie chodź nie komentowałam wcześniejszych postów z powodów technicznych ; )))
OdpowiedzUsuńJa również prowadzę bloga o Fremione ;
http://fred-hermione.blogspot.com/
( dopiero pierwszy rozdział )
Oraz o nowym pokoleniu ;
http://rose-stella-weasley.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam ; *
Na początku lubiła Toma, teraz jakoś przestałam. Dziwny jest. Podobała mi się końcówka, była świetna *.* czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńczekam na nowy ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział!
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie, co prawda to nic związanego z harry'm (którego kocham rzecz jasna), ale myślę, że to nie ujmuje mojemu opowiadaniu. :) sooldstory.blogspot.com
Do poprostu świetnie! Herma, jak mogłaś tak poprostu uciec stamtąd? Liczyłam na coś innego. :(( A teraz? Stoisz i gapisz się z ukrycia na Freda, a jeszcze zabraniasz Georgeowi o tym komukolwiek wspominać. Pff... Pomimo, że prefekt to tchórzliwy! (wyszczerzyła zęby) Cóż powiedzieć, rozdział świetny, fajnie, że co jakiś czas wspominasz o każdej ważnej, albo nawet mniej, osobie. Będę się streszczać, nie mogę doczekać się przeczytania następnego rozdziału! Widzę, że masz pomysł na to opowiadanie, a każde zdarzenie idealnie wpasowuje się w resztę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie!
Fajne :)
OdpowiedzUsuńJakbyś chciała zajrzeć to jest już nowy rozdział na moim blogu (przeniosłam na blogspot)
http://rocznik-lily-evans.blogspot.com/
/Lily
Kiedy nowy rozdział?!
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam i doczekać się nie mogę!!!!
Jeszcze dzisiaj ;) spokojnie ;*
UsuńDzisiaj?! Super, już sie nie mogę doczekać! Aż cała chodzę!Szybko proszę!
OdpowiedzUsuńPs. zapraszam na mój nowy blog, mam nadzieję, ze zajrzysz ;D http://jesien-zycia.blogspot.com/