XVI.
Kilka dni po spotkaniu z
Samem, Hermiona czuła się niemalże tak, jakby w ogóle do niego
nie doszło. Miała nadzieję, że kolega rzucił tylko luźną
propozycję i nie zechcę się z nią spotkać. Jakoś nie czuła
chęci by spotkać się z Melanie. Jednakże pewnego poranka, gdy
jeszcze smacznie wylegiwała się w łóżeczku, jej mama
wparowała do pokoju mówiąc.
- Wstawaj, masz gości.
- Dzień dobry.- burknęła
niezadowolona szatynka.
Mama uśmiechnęła się
szeroko.
- Dobry, dobry. Zaraz
zobaczysz kogo tu przyniosło. Na pewno się ucieszysz.
Hermiona jęknęła. Jeśli
jej mama tak mówi to już wiedziała, że na dole czeka nie
kto inny jak:
- Melanie i Sam przyszli.
Dziewczyna z powrotem opadła
na łóżko. Nie miała najmniejszej ochoty by zejść na dół.
Kiedy jednak się ubrała, zeszła na dół do kuchni. Sam stał
oparty o blat zwrócony w jej kierunku, ale dziewczyna
siedziała na krześle tyłem do niej.
- Cześć.- powiedziała
niepewnie Hermiona.
Słysząc jej głos i
Melanie odwróciła się by na nią spojrzeć. Dzięki temu
mogła znowu z zazdrością przyjrzeć się jej idealnej cerze i
błękitnym oczom. Z satysfakcją ujrzała, że jej usta są
ściśnięte ze zdenerwowania, widocznie nie tylko jej było to nie
na rękę.
- Nareszcie. Wiesz ile tu
czekamy?- wyrzucił z siebie Sammy.
Hermiona uśmiechnęła się
lekko słysząc te słowa, ale wciąż nie odrywała wzroku od dawnej
przyjaciółki. Od ich ostatniego spotkania minęły trzy lata
i wciąż pamiętała jej bolesne słowa.
- Miło mi Was widzieć, ale
co tu robicie?- spytała, gdy otrząsnęła się z pierwszego szoku.
- Przyszliśmy cię w końcu
wyciągnąć z domu.- parsknął Sam.
- Mnie?
- Tak. Wieczorem idziemy z
Mel na imprezę do Lilith Mice i pomyśleliśmy, że weźmiemy cię
ze sobą. Pamiętasz ją, prawda?
Szatynka zmarszczyła brwi,
w ogóle nie znała nikogo o takim imieniu. Nagle drgnęła gdyż
usłyszała spokojny głos Melanie.
- Nie, Sammy. Hermiona nie
może jej znać, bo Lilith wprowadziła się do miasteczka po jej
wyjeździe.
Dziewczyna nie patrzyła na
nią gdy to mówiła. Głowę miała spuszczoną i
zainteresowana była bardziej zabawą telefonem, który
trzymała w dłoniach.
- Ale...- powiedział Sam
nieco zbity z tropu.- Ale pójdziesz z nami? Ona jest naprawdę
fajna i nie będzie miała nic przeciwko temu.
Hermiona wypuściła
powietrze z płuc. Całe jej ciało krzyczało: powiedz nie, powiedz
nie. Ale błagalne spojrzenie Sama sprawiło, że powiedziała
inaczej.
- Czemu nie.
Twarz Sammiego rozjaśniała,
a Melanie spojrzała na nią zdumiona.
- To świetnie!- stwierdził
chłopak.- Przyjedziemy po ciebie wieczorem.
Hermiona z trudem uniosła
kąciki ust. Już żałowała swojej decyzji.
~
Tak jak postanowił, Fred
nie spuścił oka z Filcha, ani Umbridge na moment. Jednakże nie
dostrzegł niczego niezwykłego. George stwierdził, że popada już
w lekką paranoję i wyszukuje sobie dodatkowych zajęć z powodu
nieobecności Hermiony. Było w tym może ziarno prawdy, od dnia
wyjazdu strasznie tęsknił za dziewczyną, a ona wysłała mu tylko
dwa listy. Wiedział jednak, iż ona jest zajęta, zresztą tak samo
jak i on. Obserwacje absorbowały go na tyle, że gdy tylko kończył
lekcje, kontynuował swoje starania. Gdyby Hermiona tu była wszystko
byłoby łatwiejsze. Ona zrozumiałaby jego starania i wiedział, że
nie zbagatelizowała by tego. Pewnego dnia wracając z zajęć, był
już tak zrezygnowany i postanowił nie kontynuować dalej swoich
obserwacji. Powoli wszystko traciło dla niego sens. Usiadł na
jednym z parapetów i oparł swoją pulsującą od bólu
głowę o chłodną szybę. Od razu poczuł się lepiej. Jednak los
nie pozwolił mu się tym długo nacieszyć. Usłyszał bowiem
znajomy szyderczy śmiech Malfoya.
- Co tu robisz klonie?
Zdychasz z tęsknoty za swoją szlamą?
Twarz mu stężała, a w
środku coś się w nim zagotowało. Fred natychmiast poderwał się
z miejsca i stanął twarzą w twarz z Mafoyem. Patrzył na jego
wykrzywioną w złośliwym uśmiechu, twarz i ledwo powstrzymywał
się by go nie uderzyć.
- Jeszcze raz usłyszę, że
tak ją nazywasz to pożałujesz, Malfoy.- wysyczał rudzielec.
Twarz Ślizgona nie zmieniła
wyrazu.
- I co mi zrobisz, Weasley?
Zatrujesz mnie jedną z tych twoich zabaweczek?
Bliźniak zacisnął pięści
i już miał rzucić się na blondyna, gdy nagle usłyszał czyiś
znudzony głos.
- Chodź już, Draco.
Spotkanie zaraz się zacznie, czekają na nas.- powiedziała Pansy
Parkinson.
Fred uniósł głowę
i dopiero teraz ujrzał stojącą za Malfoyem grupkę Ślizgonów.
- Co już uciekasz? Draco?-
zadrwił chłopak.
Malfoy
uraczył go jadowitym spojrzeniem i wrócił do reszty swoich
znajomych.
Rudzielec
przez chwilę przyglądał im się jak odchodzą. Czuł się
zaskoczony tym, że Pansy Parkinson, która zawsze podjudzała
Malfoya do dalszych drwin, teraz nie była zainteresowana. Dlaczego?
Co mogło być tak ważne, że nawet on zrezygnował? Czym było to
spotkanie? Nie myśląc dłużej Fred podążył za nimi.
___________________________________________________________________________________
~
Wieczorem
Hermiona stanęła przed lustrem i westchnęła. Jeszcze raz
pożałowała swojej decyzji. Ubrana była w czerwoną, falbaniastą
sukienkę, a jej włosy delikatnie opadały na lewe ramię. Na szyi
połyskiwał jej medalion od Freda. Lekko zacisnęła palce wokół
wisiorka, tak bardzo chciała już wrócić. Ujrzeć jego
wesoły uśmiech i wtulić się w ten zapach świeżo koszonej trawy
i pasty do zębów. Czuć się bezpieczną i szczęśliwą.
Nagle jej rozmyślania przerwał krzyk mamy.
-
Hermiona, zejdź już na dół! Przyjechali!
Dziewczyna
wyjrzała przez okno i ujrzała mały zielony samochód i
stojącego przy nim uśmiechniętego Sama. Chłopak ujrzał ją i
pomachał jej. Szatynka odwzajemniła gest i obdarowała go
promiennym uśmiechem. Szybko zbiegła na dół i narzuciła na
siebie płaszcz. Pożegnała się z rodziną i chwilę potem była
już na dworze. Gdy wyszła, Sam siedział już za kierownicą, a na
siedzeniu obok znajdowała się Melanie. Hermionie od razu zrzedła
mina. Bez słowa wpakowała się na tylne siedzenie.
-
Cześć.- powiedziała tylko.
- Czy
zawsze jesteś taka powolna?- spytał ją Sam na powitanie.
- Mogłam
wolniej. Następnym razem będziesz czekał godzinę.- odparowała.
- Dobra,
dobra. Mel, masz ten adres?
Blondynka
kiwnęła głową i wyjęła z błyszczącej torebki zwitek papieru.
- Dinner
Street 18.- odczytała.
- No, od
razu wiadomo, że warto jechać.
Obydwie
dziewczyny parsknęły śmiechem i wymieniły zaskoczone spojrzenia.
- Czy ty
musisz zawsze myśleć jedzeniu?- westchnęła Melanie.
Hermiona
przez chwilę walczyła z sobą, ale nie wytrzymała i uśmiechnęła
się na te słowa.
Kiedy
dotarli na miejsce przywitała ich wesoła dziewczyna o krótkich
brązowych włosach. Lilith, bo tak się nazywała, od razu
wprowadziła ich do środka i zapoznała z resztą. Gdy muzyka
zaczęła lecieć pierwsze pary weszły na parkiet, w tym również
Melanie i Sam. Ku jej własnemu zdziwieniu patrzyła na nich z
uśmiechem. Czyżby minęło już tyle czasu, że wybaczyć to co
zrobiła? Były najlepszymi przyjaciółkami, a ona odrzuciła
ją gdy dowiedziała się kim naprawdę jest ona, Hermiona Granger.
Melanie była jedyną osobą której na tyle zaufała by jej to
wyznać, a ona ją wyśmiała. Może jednak dobrze, że tak się
stało? Gdyby Mel nadal chciałaby się z nią przyjaźnić to
miałyby trudności z utrzymaniem tej przyjaźni. Cieszyła się też,
że nie powiedziała nic Samowi, może chociaż na tyle mogła jej
ufać. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Zawsze miały jakieś
sekrety o których nie wiedział kolega. Były najlepszymi
przyjaciółkami. Więc może czas zapomnieć o tym co się
wydarzyło w przeszłości? Gdy piosenka się skończyła ujrzała
dwie radosne i spocone twarze swoich mugolskich przyjaciół.
- I jak?
Dołączysz do nas?- spytał Sam próbując przekrzyczeć
muzykę.
- Jeśli
chcecie...- Hermiona spojrzała pytająco na Melanie.
-
Jasne!- wykrzyknęła dziewczyna, a w jej głosie słychać było
ulgę.
- No to
na co jeszcze czekamy?- roześmiała się i złapała ich obydwoje za
ręce by wyciągnąć ich do tańca.
~
Fred
szedł w pewnej odległości za Ślizgonami, ledwo za nimi nadążając.
Miał wrażenie, że idąca grupka coraz bardziej się rozrastała,
nawet nie był pewien kiedy tylu nowych uczniów doszło.
Skręcili po raz trzeci w lewo. Nagle zatrzymali się przed jedną ze
ścian. Jednak rudzielec był za daleko by cokolwiek zobaczyć.
Zauważył stojącą niedaleko Ślizgonów, zbroję i cichaczem
przemknął by się za nią ukryć. Teraz widział już wszystko,
chodź nadal wydawało mu się to niezrozumiałe. Jeden z uczniów
podszedł bliżej i wyciągnął różdżkę. Stuknął nią o
ścianę i oczom Freda pojawiło się tajemne przejście, które
prowadziło w dół do lochów.
- Wow.-
rudzielec szybko zacisnął usta.
Właśnie
odkrył kolejne tajemne przejście znajdujące się w Hogwarcie.
Razem z Georgem i tak znaleźli większość z nich. Część dzięki
Mapie Huncwotów, a część dzięki własnym zdolnościom.
Zaraz po qudditchu było to ich ulubione zajęcie w szkole. Odczekał
chwilę aż Ślizgoni zniknęli za zasuwającą się ścianą, a sam
wyszedł ze swego ukrycia. Wyjął swoją różdżkę i
powtórzył czynności wykonywane wcześniej przez ucznia
Slytherinu. Usłyszał dziwny metaliczny dźwięk, jak by uruchomił
jakiś mechanizm i ujrzał te same schody, którymi przed
chwilą ruszyli Ślizgoni. Kiedy ściana ponownie się zamknęła w
przejściu zapanowała ciemność.
- Lumos.
Kiedy
wypowiedział zaklęcie, w tunelu rozbłysło pojedyńcze światło.
Schody były strome, więc szedł powoli. Kiedy znalazł się na dole
ujrzał, że droga prowadzi dalej. Nie wiedział co tam ujrzy, ale
już nawet z tej odległości słyszał piskliwy głos Dolores
Umbridge.
Witajcie Czarodzieje ^^. Wiem, że jest mało Fremionowy i wciąż są oddzielnie, ale mogę Wam obiecać, że już w następnym będą razem. I jak zawiodłam Was z Samem? Nie było zdrady i nie miało być. Żałuję, że nie rozwinęłam wątku Melanie-Hermiona, bo tak naprawdę nie było między nimi konfrontacji, ale no cóż trudno. Jak Wam się podoba Fredzio Spy? Proszę Komentujcie więcej, chciałabym znać Waszą opinię. Dzisiejsza dedykacja dla Natalii Snape, Clar, Jacksy i dla mojej Najukochańszej i Najwredniejszej Pauliny.S (i co doczekałaś się dedykacji). Następny rozdział może pojawić się jeszcze w tym nadchodzącym tygodniu. Trzymajcie się Kochani! Nox!
Pierwsza! :D No więc:
OdpowiedzUsuń1. Ciekawi mnie co też Umbridge wyrabia ze Ślizgonami w tych podziemiach.
2. Czym Sam na jeszcze zaskoczy?
3. Czy Fredzio dowie się o Samie i zacznie być o niego zazdrosny?
Bardzo przyjemnie się czytało :) Podobała mi się sytuacja z Dinner Street, w tym momencie pomyślałam sobie, że Ron zareagowałby podobnie :D Życzę dużo weny.
Bardzo fajnie się to czyta ;D czekam na wiecej :)
OdpowiedzUsuń1. Dzięki za dedykację *_*
OdpowiedzUsuń2. Cieszę się, ze nie było zdrady, nareszcie oryginalnie: Herma ma przyjaciela,ale to tylko przyjaciel *_*
3. Cieszę się, że w następnym rozdziale będą już razem *-*
4. Świetny rozdział <3
5. Fred spy ♥.♥
Ogólnie dobrze się czytało, i tak jak Natalie rozbawiła mnie sytuacja z Dinner Street :)
Pozdrawiam, czekam na następne, życzę weny i zapraszam do siebie :)
~Clar ♥
Uhuhuhuhuhhhh! :D
OdpowiedzUsuńOkej, kocham rozdział <3
Cóż mogę ci jeszcze powiedzieć?
Cieszę się, że nie było zdrady! Bo jakby była to bym się wkurzyła ^^
Ach, Freddie SPY!!! Booooooooski ;3
Wgl podoba mi się to jak opisałaś zdziwienie, kiedy Malfoy przestał się z nim kłócić *-*
No i o by tu jeszcze dodać...
Melanie i Hermiona się w końcu pogodziły, więc znowu si cieszę :D
Rozdział bardzo pozytywny, zastanawia mnie tylko to zakończenie... Co by tam robiła Umbridge? Freddie, bądź ostrożny! Żeby cię nie złapali, kochany!
Życzę ci weny, gratuluję pomysłowości i pozdrawiam gorąco!
Jeżeli jeszcze nie widziałaś zakładki "wasze postacie" na moim blogu to zapraszam serdecznie (http://story-out-of-this-world.blogspot.com/) liczę na twój pomysł! <3
swietne,co tu duzo gadac:*
OdpowiedzUsuńFredzio debeściak ♥ Hermiona szaleje a Fred bawi się w agenta! Świetny pomysł! Czekam na następny rozdział! :d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zuza.