sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział Szesnasty

XVI.
  Kilka dni po spotkaniu z Samem, Hermiona czuła się niemalże tak, jakby w ogóle do niego nie doszło. Miała nadzieję, że kolega rzucił tylko luźną propozycję i nie zechcę się z nią spotkać. Jakoś nie czuła chęci by spotkać się z Melanie. Jednakże pewnego poranka, gdy jeszcze smacznie wylegiwała się w łóżeczku, jej mama wparowała do pokoju mówiąc.
- Wstawaj, masz gości.
- Dzień dobry.- burknęła niezadowolona szatynka.
Mama uśmiechnęła się szeroko.
- Dobry, dobry. Zaraz zobaczysz kogo tu przyniosło. Na pewno się ucieszysz.
Hermiona jęknęła. Jeśli jej mama tak mówi to już wiedziała, że na dole czeka nie kto inny jak:
- Melanie i Sam przyszli.
Dziewczyna z powrotem opadła na łóżko. Nie miała najmniejszej ochoty by zejść na dół. Kiedy jednak się ubrała, zeszła na dół do kuchni. Sam stał oparty o blat zwrócony w jej kierunku, ale dziewczyna siedziała na krześle tyłem do niej.
- Cześć.- powiedziała niepewnie Hermiona.
Słysząc jej głos i Melanie odwróciła się by na nią spojrzeć. Dzięki temu mogła znowu z zazdrością przyjrzeć się jej idealnej cerze i błękitnym oczom. Z satysfakcją ujrzała, że jej usta są ściśnięte ze zdenerwowania, widocznie nie tylko jej było to nie na rękę.
- Nareszcie. Wiesz ile tu czekamy?- wyrzucił z siebie Sammy.
Hermiona uśmiechnęła się lekko słysząc te słowa, ale wciąż nie odrywała wzroku od dawnej przyjaciółki. Od ich ostatniego spotkania minęły trzy lata i wciąż pamiętała jej bolesne słowa.
- Miło mi Was widzieć, ale co tu robicie?- spytała, gdy otrząsnęła się z pierwszego szoku.
- Przyszliśmy cię w końcu wyciągnąć z domu.- parsknął Sam.
- Mnie?
- Tak. Wieczorem idziemy z Mel na imprezę do Lilith Mice i pomyśleliśmy, że weźmiemy cię ze sobą. Pamiętasz ją, prawda?
Szatynka zmarszczyła brwi, w ogóle nie znała nikogo o takim imieniu. Nagle drgnęła gdyż usłyszała spokojny głos Melanie.
- Nie, Sammy. Hermiona nie może jej znać, bo Lilith wprowadziła się do miasteczka po jej wyjeździe.
Dziewczyna nie patrzyła na nią gdy to mówiła. Głowę miała spuszczoną i zainteresowana była bardziej zabawą telefonem, który trzymała w dłoniach.
- Ale...- powiedział Sam nieco zbity z tropu.- Ale pójdziesz z nami? Ona jest naprawdę fajna i nie będzie miała nic przeciwko temu.
Hermiona wypuściła powietrze z płuc. Całe jej ciało krzyczało: powiedz nie, powiedz nie. Ale błagalne spojrzenie Sama sprawiło, że powiedziała inaczej.
- Czemu nie.
Twarz Sammiego rozjaśniała, a Melanie spojrzała na nią zdumiona.
- To świetnie!- stwierdził chłopak.- Przyjedziemy po ciebie wieczorem.
Hermiona z trudem uniosła kąciki ust. Już żałowała swojej decyzji.
~
  Tak jak postanowił, Fred nie spuścił oka z Filcha, ani Umbridge na moment. Jednakże nie dostrzegł niczego niezwykłego. George stwierdził, że popada już w lekką paranoję i wyszukuje sobie dodatkowych zajęć z powodu nieobecności Hermiony. Było w tym może ziarno prawdy, od dnia wyjazdu strasznie tęsknił za dziewczyną, a ona wysłała mu tylko dwa listy. Wiedział jednak, iż ona jest zajęta, zresztą tak samo jak i on. Obserwacje absorbowały go na tyle, że gdy tylko kończył lekcje, kontynuował swoje starania. Gdyby Hermiona tu była wszystko byłoby łatwiejsze. Ona zrozumiałaby jego starania i wiedział, że nie zbagatelizowała by tego. Pewnego dnia wracając z zajęć, był już tak zrezygnowany i postanowił nie kontynuować dalej swoich obserwacji. Powoli wszystko traciło dla niego sens. Usiadł na jednym z parapetów i oparł swoją pulsującą od bólu głowę o chłodną szybę. Od razu poczuł się lepiej. Jednak los nie pozwolił mu się tym długo nacieszyć. Usłyszał bowiem znajomy szyderczy śmiech Malfoya.
- Co tu robisz klonie? Zdychasz z tęsknoty za swoją szlamą?
Twarz mu stężała, a w środku coś się w nim zagotowało. Fred natychmiast poderwał się z miejsca i stanął twarzą w twarz z Mafoyem. Patrzył na jego wykrzywioną w złośliwym uśmiechu, twarz i ledwo powstrzymywał się by go nie uderzyć.
- Jeszcze raz usłyszę, że tak ją nazywasz to pożałujesz, Malfoy.- wysyczał rudzielec.
Twarz Ślizgona nie zmieniła wyrazu.
- I co mi zrobisz, Weasley? Zatrujesz mnie jedną z tych twoich zabaweczek?
Bliźniak zacisnął pięści i już miał rzucić się na blondyna, gdy nagle usłyszał czyiś znudzony głos.
- Chodź już, Draco. Spotkanie zaraz się zacznie, czekają na nas.- powiedziała Pansy Parkinson.
Fred uniósł głowę i dopiero teraz ujrzał stojącą za Malfoyem grupkę Ślizgonów.
- Co już uciekasz? Draco?- zadrwił chłopak.
Malfoy uraczył go jadowitym spojrzeniem i wrócił do reszty swoich znajomych.
Rudzielec przez chwilę przyglądał im się jak odchodzą. Czuł się zaskoczony tym, że Pansy Parkinson, która zawsze podjudzała Malfoya do dalszych drwin, teraz nie była zainteresowana. Dlaczego? Co mogło być tak ważne, że nawet on zrezygnował? Czym było to spotkanie? Nie myśląc dłużej Fred podążył za nimi.
~
Wieczorem Hermiona stanęła przed lustrem i westchnęła. Jeszcze raz pożałowała swojej decyzji. Ubrana była w czerwoną, falbaniastą sukienkę, a jej włosy delikatnie opadały na lewe ramię. Na szyi połyskiwał jej medalion od Freda. Lekko zacisnęła palce wokół wisiorka, tak bardzo chciała już wrócić. Ujrzeć jego wesoły uśmiech i wtulić się w ten zapach świeżo koszonej trawy i pasty do zębów. Czuć się bezpieczną i szczęśliwą. Nagle jej rozmyślania przerwał krzyk mamy.
- Hermiona, zejdź już na dół! Przyjechali!
Dziewczyna wyjrzała przez okno i ujrzała mały zielony samochód i stojącego przy nim uśmiechniętego Sama. Chłopak ujrzał ją i pomachał jej. Szatynka odwzajemniła gest i obdarowała go promiennym uśmiechem. Szybko zbiegła na dół i narzuciła na siebie płaszcz. Pożegnała się z rodziną i chwilę potem była już na dworze. Gdy wyszła, Sam siedział już za kierownicą, a na siedzeniu obok znajdowała się Melanie. Hermionie od razu zrzedła mina. Bez słowa wpakowała się na tylne siedzenie.
- Cześć.- powiedziała tylko.
- Czy zawsze jesteś taka powolna?- spytał ją Sam na powitanie.
- Mogłam wolniej. Następnym razem będziesz czekał godzinę.- odparowała.
- Dobra, dobra. Mel, masz ten adres?
Blondynka kiwnęła głową i wyjęła z błyszczącej torebki zwitek papieru.
- Dinner Street 18.- odczytała.
- No, od razu wiadomo, że warto jechać.
Obydwie dziewczyny parsknęły śmiechem i wymieniły zaskoczone spojrzenia.
- Czy ty musisz zawsze myśleć jedzeniu?- westchnęła Melanie.
Hermiona przez chwilę walczyła z sobą, ale nie wytrzymała i uśmiechnęła się na te słowa.
Kiedy dotarli na miejsce przywitała ich wesoła dziewczyna o krótkich brązowych włosach. Lilith, bo tak się nazywała, od razu wprowadziła ich do środka i zapoznała z resztą. Gdy muzyka zaczęła lecieć pierwsze pary weszły na parkiet, w tym również Melanie i Sam. Ku jej własnemu zdziwieniu patrzyła na nich z uśmiechem. Czyżby minęło już tyle czasu, że wybaczyć to co zrobiła? Były najlepszymi przyjaciółkami, a ona odrzuciła ją gdy dowiedziała się kim naprawdę jest ona, Hermiona Granger. Melanie była jedyną osobą której na tyle zaufała by jej to wyznać, a ona ją wyśmiała. Może jednak dobrze, że tak się stało? Gdyby Mel nadal chciałaby się z nią przyjaźnić to miałyby trudności z utrzymaniem tej przyjaźni. Cieszyła się też, że nie powiedziała nic Samowi, może chociaż na tyle mogła jej ufać. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Zawsze miały jakieś sekrety o których nie wiedział kolega. Były najlepszymi przyjaciółkami. Więc może czas zapomnieć o tym co się wydarzyło w przeszłości? Gdy piosenka się skończyła ujrzała dwie radosne i spocone twarze swoich mugolskich przyjaciół.
- I jak? Dołączysz do nas?- spytał Sam próbując przekrzyczeć muzykę.
- Jeśli chcecie...- Hermiona spojrzała pytająco na Melanie.
- Jasne!- wykrzyknęła dziewczyna, a w jej głosie słychać było ulgę.
- No to na co jeszcze czekamy?- roześmiała się i złapała ich obydwoje za ręce by wyciągnąć ich do tańca.
~
Fred szedł w pewnej odległości za Ślizgonami, ledwo za nimi nadążając. Miał wrażenie, że idąca grupka coraz bardziej się rozrastała, nawet nie był pewien kiedy tylu nowych uczniów doszło. Skręcili po raz trzeci w lewo. Nagle zatrzymali się przed jedną ze ścian. Jednak rudzielec był za daleko by cokolwiek zobaczyć. Zauważył stojącą niedaleko Ślizgonów, zbroję i cichaczem przemknął by się za nią ukryć. Teraz widział już wszystko, chodź nadal wydawało mu się to niezrozumiałe. Jeden z uczniów podszedł bliżej i wyciągnął różdżkę. Stuknął nią o ścianę i oczom Freda pojawiło się tajemne przejście, które prowadziło w dół do lochów.
- Wow.- rudzielec szybko zacisnął usta.
Właśnie odkrył kolejne tajemne przejście znajdujące się w Hogwarcie. Razem z Georgem i tak znaleźli większość z nich. Część dzięki Mapie Huncwotów, a część dzięki własnym zdolnościom. Zaraz po qudditchu było to ich ulubione zajęcie w szkole. Odczekał chwilę aż Ślizgoni zniknęli za zasuwającą się ścianą, a sam wyszedł ze swego ukrycia. Wyjął swoją różdżkę i powtórzył czynności wykonywane wcześniej przez ucznia Slytherinu. Usłyszał dziwny metaliczny dźwięk, jak by uruchomił jakiś mechanizm i ujrzał te same schody, którymi przed chwilą ruszyli Ślizgoni. Kiedy ściana ponownie się zamknęła w przejściu zapanowała ciemność.
- Lumos.
Kiedy wypowiedział zaklęcie, w tunelu rozbłysło pojedyńcze światło. Schody były strome, więc szedł powoli. Kiedy znalazł się na dole ujrzał, że droga prowadzi dalej. Nie wiedział co tam ujrzy, ale już nawet z tej odległości słyszał piskliwy głos Dolores Umbridge. 
___________________________________________________________________________________

Witajcie Czarodzieje ^^. Wiem, że jest mało Fremionowy i wciąż są oddzielnie, ale mogę Wam obiecać, że już w następnym będą razem. I jak zawiodłam Was z Samem? Nie było zdrady i nie miało być. Żałuję, że nie rozwinęłam wątku Melanie-Hermiona, bo tak naprawdę nie było między nimi konfrontacji, ale no cóż trudno. Jak Wam się podoba Fredzio Spy? Proszę Komentujcie więcej, chciałabym znać Waszą opinię. Dzisiejsza dedykacja dla Natalii Snape, Clar, Jacksy i dla mojej Najukochańszej i Najwredniejszej Pauliny.S (i co doczekałaś się dedykacji). Następny rozdział może pojawić się jeszcze w tym nadchodzącym tygodniu. Trzymajcie się Kochani! Nox!

6 komentarzy:

  1. Pierwsza! :D No więc:
    1. Ciekawi mnie co też Umbridge wyrabia ze Ślizgonami w tych podziemiach.
    2. Czym Sam na jeszcze zaskoczy?
    3. Czy Fredzio dowie się o Samie i zacznie być o niego zazdrosny?
    Bardzo przyjemnie się czytało :) Podobała mi się sytuacja z Dinner Street, w tym momencie pomyślałam sobie, że Ron zareagowałby podobnie :D Życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie się to czyta ;D czekam na wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Dzięki za dedykację *_*
    2. Cieszę się, ze nie było zdrady, nareszcie oryginalnie: Herma ma przyjaciela,ale to tylko przyjaciel *_*
    3. Cieszę się, że w następnym rozdziale będą już razem *-*
    4. Świetny rozdział <3
    5. Fred spy ♥.♥
    Ogólnie dobrze się czytało, i tak jak Natalie rozbawiła mnie sytuacja z Dinner Street :)
    Pozdrawiam, czekam na następne, życzę weny i zapraszam do siebie :)
    ~Clar ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Uhuhuhuhuhhhh! :D
    Okej, kocham rozdział <3
    Cóż mogę ci jeszcze powiedzieć?
    Cieszę się, że nie było zdrady! Bo jakby była to bym się wkurzyła ^^
    Ach, Freddie SPY!!! Booooooooski ;3
    Wgl podoba mi się to jak opisałaś zdziwienie, kiedy Malfoy przestał się z nim kłócić *-*
    No i o by tu jeszcze dodać...
    Melanie i Hermiona się w końcu pogodziły, więc znowu si cieszę :D
    Rozdział bardzo pozytywny, zastanawia mnie tylko to zakończenie... Co by tam robiła Umbridge? Freddie, bądź ostrożny! Żeby cię nie złapali, kochany!
    Życzę ci weny, gratuluję pomysłowości i pozdrawiam gorąco!
    Jeżeli jeszcze nie widziałaś zakładki "wasze postacie" na moim blogu to zapraszam serdecznie (http://story-out-of-this-world.blogspot.com/) liczę na twój pomysł! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. swietne,co tu duzo gadac:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Fredzio debeściak ♥ Hermiona szaleje a Fred bawi się w agenta! Świetny pomysł! Czekam na następny rozdział! :d

    Pozdrawiam Zuza.

    OdpowiedzUsuń