poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział Dziewiętnasty

XIX.
Kiedy nadszedł czwartek, Hermiona pojawiła się o wyznaczonym czasie przed gabinetem Dolores Umbridge. Zastukała w drzwi, a na jej twarzy pojawił się grymas gdy usłyszała przesłodzony głos nauczycielki.
- Och, witaj kochana. Jak się cieszę, że się pojawiłaś. Siadaj, proszę, siadaj.- kobieta wskazała jej miejsce naprzeciwko siebie.
Jak się cieszę, że się pojawiłaś...Hermiona cicho prychnęła, tak jakby miała jakiś wybór.
- Dzisiaj troszeczkę sobie posprzątamy, Panno Granger.- rzekła Dolores Umbridge stawiając przed nią błękitne pudełko.- Moje porcelanowe łyżeczki od dawna wymagają polerowania.
Szatynka spojrzała na nauczycielkę podejrzliwie. Spodziewała się czegoś innego. Gorszego. Jeszcze nie zapomniała jak ta sama kobieta torturowała Harry'ego.
- Coś nie tak, skarbie?
- Nie, nie. Nic.- zreflektowała się Hermiona.
- To dobrze. Bierz się do roboty.- nauczycielka podała jej lawendową ścierkę.
Westchnęła cicho i otworzyła pudło. Kiedy to zrobiła, ujrzała trzydzieści porcelanowych łyżeczek. Wzięła pierwszą z nich, śnieżnobiałą z delikatnymi różyczkami i zaczęła ją czyścić. Nagle poczuła gwałtowny ból serca, a gabinet Dolores Umbridge zaczął wirować wokół niej. Zacisnęła powieki z nadzieją, że gdy je otworzy świat nie będzie krążył jak wściekły bąk. Jednak kiedy to zrobiła nie znajdowała się już w Hogwarcie, tylko na placu zabaw w Mayor's Valley. Niebo było jasnobłękitne, chmury wyglądały jak wata cukrowa, a słońce prażyło niemiłosiernie. Przyglądając się wszystkiemu wokoło miała wrażenie, że znów ma jedenaście lat. Po chwili ujrzała biegnącą w jej kierunku Melanie, ale nie tę piętnastoletnią, tylko znacznie młodszą. Naprawdę mogła mieć jedenaście lat. Zatrzymała się przed nią i obdarzyła ją spojrzeniem pełnym wyrzutów i pogardy. Nagle Hermiona już wiedziała co się wydarzy, tu w tym miejscu zakończyła się ich przyjaźń.
- Czekałam na ciebie.- usłyszała własne słowa, chociaż nie chciała ich już ponownie wypowiadać.
- Doprawdy? A to niby dlaczego, dziwolągu?- prychnęła Melanie.
- Mel. Przestań cię proszę. To nie moja wina. Chcę zostać. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką.- mimo jej oporu te płaczliwe słowa znów wychodzą z jej ust.
- Ale ty moją już nie. Nie chcę cię już więcej widzieć. Przecież czekają już na ciebie w szkole dla wariatów. Tam jest twoje miejsce.
Czuła, że łzy znów gromadzą jej się pod powiekami i nie czekając, tak jak kiedyś, biegnie do domu. Świat znowu wiruje i Hermiona ku swojemu zdziwieniu ponownie znajduje się w gabinecie Dolores Umbridge. Nie do końca rozumiejąc co się wydarzyło z obrzydzeniem odkłada pierwszą łyżeczkę do pudełka.
- Dopiero jedna? Panno Granger proszę się pospieszyć. Nie mamy na to całej nocy.
Ona wie, pomyślała szatynka i z wciąż drżącą dłonią sięga po drugą łyżeczkę. Znów ból w klatce piersiowej i świat niczym bąk. Otwiera oczy i już wie gdzie się znajduje. Miejsce, które widzi każdego dnia w roku szkolnym. Wielka Sala. To jej pierwsza uczta w Hogwarcie! Profesor McGonagall stoi nad grupką uczniów trzymając Tiarę Przydziału. Słyszy jak nauczycielka wyczytuje jej nazwisko. Hermiona ponownie idzie do stołka, siada, a Tiara opada jej na głowę. Serce łomocze, a ręce robią się wilgotne. Uspokój się. Już przez to przechodziłaś. Gryffindor to twój dom. Ale jednak jej myśli zagłusza dudniący głos Tiary. Ravenclaw czy Gryffindor? Doprawdy dziwne z ciebie dziecko. Obawiam się, że jesteś zbyt wrażliwa. A takich tu nie potrzebujemy. Lepiej by było gdybyś została w swoim świecie. Ale no cóż...GRYFFINDOR!!!
Witają ją znowu jaskrawo różowe ściany i badawcze spojrzenie nauczycielki. Hermiona z wściekłości zagryza wargę i sięga po trzecią łyżeczkę. Halloween. Teraz wszystko zaczyna dziać się w przyspieszonym tempie. Harry i Ron śmiejący się z niej po zajęciach z Zaklęć, godziny przepłakane w łazience i troll. Najdziwniejsze było to, że scena urwała się wraz z jego wejściem, jakby dalej nic dobrego się nie wydarzyło. Kolejna łyżeczka, noc w Zakazanym Lesie. Następna? Malfoy wyzywający ją od szlamy. Czuła, że już nie kontroluje tego co robi, wszystko działo się przerażająco szybko. Spojrzenie bazyliszka w lusterku. Jej sny, kiedy była spetryfikowana, wszystkie pełne strachu i niepewności. Każdy z nim. Z bazyliszkiem. Bum! Kolejne. Spotkanie z dementorem w pociągu i uczucie jakby nigdy miała nie być szczęśliwa. Zresztą tak właśnie teraz się czuła. Jakby ktoś wyssał z niej wszystkie dobre wspomnienia. Trelowney czytająca jej z dłoni. Serce jak u starej panny, mimo upływu czasu, bolało. Profesor Lupin zmieniający się w wilkołaka. Atak Śmierciożerców w trakcie Pucharu Quidditcha. Rita Skeeter pisząca o niej w tym szmatławcu, Proroku. Jezioro Druzgotek. Kłótnia z Ronem na Balu Bożonarodzeniowym. Śmierć Cedrica Diggory'ego. Malfoy atakujący ją w pociągu, gdy została prefektem. Katie i Fred. Tom, patrzący na nią z wyrzutem. Ponownie patrzy jak odchodzi i jak znika raz na zawsze z jej życia. Nagle coś wyrywa ją z transu. Gdy Hermiona otwiera oczy czuje jak czaszka pulsuje jej od bólu. Ręce wciąż drżące i słabe sięgają po następną łyżeczkę.
- Dosyć. Zrobiłaś wystarczająco na dzisiaj.- mówi Umbridge z krzywym uśmiechem na twarzy.- Mam nadzieję, że następnym razem pomyślisz co robisz.
Szatynka spojrzała na nią tępo. Nie obchodziły ją słowa nauczycielki. Wyszła bez słowa. Chciała krzyczeć, ale coś odebrało jej głos. Ledwo przebierała nogami, miała wrażenie, że zaraz się przewróci.
~
Kiedy znalazła się na korytarzu wciąż miała problemy z oddychaniem, ból rozwalał jej czaszkę i szła z jedną ręką opartą o ścianę. Przed jej oczami zamajaczyła jej rudowłosa postać.
- Hermiono! Co się stało? Hermiono! Słyszysz mnie?!
Dziewczyna zmrużyła oczy, ale nadal nie mogła rozpoznać stojącej przed nią osoby.
- Fred, to ty?- wyszeptała z trudem.
- Tak. Tak to ja.
- Zabierz mnie stąd. Zabierz mnie proszę.- prosiła bliska łez Gryfonka.
Chłopak bez słowa wziął ją w ramiona, a wtedy ona szybko odeszła w głęboki sen.
~
- Profesorze, kiedy ona się przebudzi?- spytał zaniepokojony pierwszy głos.
- Nie wiem, Panie Weasley. Przykro mi. To zależy tylko od niej. Może zaraz, za parę godzin albo za parę dni.
Hermiona poruszyła się gwałtownie. Co to za głosy? Gdzie ona się znajdowała? Ostatnie co pamiętała to te diaboliczne łyżeczki i wirujący jak bąk gabinet Dolores Umbridge. Ból głowy nadal nie ustąpił.
- Jak można być takim potworem.- usłyszała zduszony głos kobiety.
- Profesorze, co tak naprawdę jej się stało? Co takiego zrobiła jej ta wiedźma?
- Wiem tylko tyle, że był to rodzaj bardzo czarnej magii, takiej o który nie posądziłbym bym nawet Drogą Panią Inkwizytor.
Co? Jak to? Użyto na niej czarnej magii? Ciekawość tak ją rozsadzała, że lekko zmrużyła powieki. Pierwsze co ujrzała to jaskrawe światło.
- F-Freddie? Jesteś tu?- zawahała się Hermiona.
Usłyszała zduszony okrzyk kobiety, która już wcześniej się odezwała. Nagle poczuła jak czyjeś chłodne palce oplatają jej dłoń.
- Tak, jestem przy tobie.
Gwałtownie uniosła się do góry, próbując usiąść, jednak wciąż była zbyt słaba, więc z powrotem opadła na kanapę.
- Gdzie ja jestem?- spytała, szerzej otwierając oczy, ale nadal wszystkie barwy wokółniej były rozmazane.
- W moim gabinecie.- odparł spokojnym głosem Albus Dumbledore.
Jej wzrok powoli zaczął przyzwyczajać się do światła i rozpoznała Freda, Profesor McGonagall i samego dyrektora. Ponownie spróbowała usiąść i tym razem z pomocą rudzielca udało jej się to zrobić. Trzy pary współczujących oczu utkwione były w niej.
- Panno Granger, czy może nam Pani teraz opowiedzieć co się wydarzyło?
I tak też zrobiła. Powiedziała o łyżeczkach, o wirującym gabinecie i o wszystkich potwornych wspomnieniach, które ją nawiedziły. Gdy skończyła mówić, wszyscy milczeli. Profesor Dumbledore odrzekł jednak po chwili namysłu:
- Przykro mi, Panno Granger, ale nie wiele mogę Pani pomóc. Niestety nie będę mógł dopilnować by Dolores Umbridge została ukarana. Ale nie myśl o tym. Nie pozwolę by ta sytuacja się powtórzyła. Teraz najważniejszy jest odpoczynek. Panie Weasley proszę odprowadzić koleżankę do jej dormitorium. Ma tam leżeć cały dzień i nie martwić się o nic. Zrozumiano?- Dyrektor mrugnął do nich uśmiechnięty.
- Zrozumiano.- odpowiedzieli zgodnie Fred i Hermiona.
~
Tak jak obiecała, przez cały dzień odpoczywała i nudziła się w dormitorium. Trochę spała, ale po pewnym czasie gdy czuła się już wypoczęta, było to dla niej męczące. Dziwnie się czuła, wiedząc, że wszyscy inni uczniowie znajdują się teraz na lekcjach, a ona nie może nawet się ruszyć. Co prawda, Fred odwiedzał ją gdy tylko mógł, a Harry i Ron przyszli do niej w trakcie lunchu. Ginny, natomiast, obiecała jej, że cały wieczór zarezwerwuje tylko dla niej. Spojrzała na zegarek, a na jej twarzy pojawił się grymas. Zaraz miało się odbyć spotkanie G.D, a ona nie mogła w nim uczestniczyć. A przecież tak bardzo chciała nauczyć się zaklęcia Patronusa! Miała jeszcze pół godziny. Przygryzła wargę, iść czy nie iść? Po chwili jednak wstała i ubrała się. Kiedy jednak spojrzała w lustro dostrzegła, że nadal jest chorobliwie blada i ma cienie pod oczami. Ale to i tak nie zmieniło jej decyzji. Nie pozwoli na to by to wredne babsko było powodem dla którego opuściła trening G.D. Jak tylko znalazła się w Pokoju Życzeń otoczyła ją grupka uczniów. Nagle usłyszała, że Harry każe im wrócić do ćwiczeń. Chłopak podszedł do niej i spytał rozzłoszczony:
- Co ty tu robisz? Przecież miałaś odpoczywać.
Hermiona już miała odpowiedzieć, ale usłyszała jeszcze jeden głos.
- Tak, ja też jestem tego ciekaw.
Odwróciła się gwałtownie i ujrzała spokojny wyraz twarzy Freda. Nie uśmiechał się, a w jego oczach brak było wesołych iskierek.
- Po co tu przyszłaś!? Chcesz naprawdę jeszcze pogorszyć swój stan zdrowia!?
- Nic mi nie będzie. Czuję się już dobrze.- westchnęła Gryfonka.
- Jakoś nie widać. Jesteś blada jak ściana. Wracaj z powrotem do wieży Gryffindoru!- rozkazał jej bliźniak.
- Tak, Hermiono. Myślę, że Fred ma rację.
Szatynka obdarzyła ich obu wściekłym spojrzeniem.
- Nie. Chcę się nauczyć zaklęcia Patronusa.
W oczach rudzielca również było widać gniew, ale i bezradność. Bez słowa obrócił się na pięcie i wrócił do ćwiczeń.
- Dobrze, Hermiono.- rzekł Harry.- Zamknij oczy i pomyśl o najszczęśliwszym wspomnieniu jakie posiadasz. Niech cię wypełni.
Po raz kolejny przypomniała sobie wczorajsze wizje. Natychmiast je odrzuciła. Zostawiła jednak jedno. Spotkanie z trollem. Początek ich przyjaźni.
- Już mam.
- Wypowiedz zaklęcie.
- Expecto Patronum!- wykrzyknęła, a z końca jej różdżki wystrzeliło srebrzyste zwierzę.
- Brawo, Hermiono!- usłyszała pochwałę Harry'ego.
- Och, jakie cudne stworzenie. A co to?- spytała Parvati.
- To wydra.- stwierdziła rzeczowo Luna.
Hermiona również patrzyła na zwierzę oczarowana. Roześmiała się łagodnie gdy patronus wirował wokół niej.
- Jest piękna.- usłyszała głos Freda i zadrżała.
Chłopak patrzył prosto w jej oczy. Nie była pewna czy mówił o niej czy o srebrzystej wydrze, ale nie przeszkadzało jej to. Zarumieniona spuściła wzrok. Nagle rozległ się huk i sufit wraz z żyrandolem zaczął się trząść.
- Cofnąć się!- krzyknął Harry.- Już! Już!
- Czyżby to...- zaczął Ron.
- Ona? Tak myślę.- wysapał nauczyciel.
Hermiona stanęła tuż za nimi, a Fred i George tuż po jej bokach. Każdy z uczniów będących w Pokoju Życzeń, zamarł czekając na to co się wydarzy. Hałas robił się coraz większy o nie wiadomo było ile jeszcze ściany zdołają wytrzymać. Byli w pułapce. W ułamku sekundy ujrzeli jednak zadowoloną z siebie, Dolores Umbridge wraz z Brygadą Inkwizycyjną, Filchem i Mariettą, przyjaciółką Cho. Stojąca za nią Krukonka wydała z siebie głuchy okrzyk. Fred mocno ścisnął jej dłoń. Stała tam wraz z nimi ukrywając emocje pod kamiennym wyrazem twarzy, czekając co się dalej wydarzy. Nie mogła uwierzyć w to właśnie się działo.
- Mam Was, gołąbeczki. Już mi nie uciekniecie. To już Wasz koniec.- wysyczała i prychnęła donośnym śmiechem. 
 ________________________________________________________________________
Witajcie Kochani! Mam nadzieję, że ten rozdział wyszedł mi lepiej niż ostatni, gdyż sama zaczęłam myśleć jakie wspomnienia ujrzałabym gdybym czyściła łyżeczki. Pomysł, wiem, nieco idiotyczny. Łyżeczki? Co mają wspólnego z Czarną Magią? No ale tak jakoś to wymyśliłam i nie żałuję tego dziwactwa ^^. Dedykacja dla jedynych czytelniczek, które skomentowały ostatni rozdział: Moonstone i accio. Chyba nie muszę Wam mówić, że mi wciąż na tym zależy ^^? Wiecie co już macie robić po przeczytaniu? Podzielić się swoją opinią  ;p. Tak więc lecę, Kochani. Życzę Wam Dobrej Nocki i już mnie nie ma ;**.  Koniec Psot! Nox!

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! :D
    Łyżeczki! :P

    Życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam czytać to co piszesz ;D a pomysł z łyżeczkami jest świetny, więc się nie przejmuj ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nono, ładnie :) bardzo cieszę się, że dodałaś rozdział, spodziewałam się jednak czegoś dłuższego ;) Pomysł z łyżeczkami, PRZEŚWIETNY! Naprawdę, skąd ci się wzięła akurat taka wizja? ;> Bardzo lubię twój styl pisania, bez żadnego problemu potrafię sobie wyobrazić, wręcz widzę, to o czym piszesz ^^ Rozzłoszczony Fred, przesłodka Dolores, nawet Krukonka w ostatniej scenie.
    Przeczuwam, że niebawem pojawi się moment wyprawy do ministerstwa.. Jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy, mam nadzieję, że będzie duużo emocji i jeszcze więcej wątków miłosnych ^^
    Nie rozumiem tylko jednego momentu, w sumie nie do końca rozumiem.. Tiara przydziału powiedziała Hermionie, że lepiej by było jakby nie było jej w Hogwarcie, no i ogólnie, Świecie Czarodziejów? ;o
    Bardzo ładny rozdział, chociaż nie za długi:) Pozdrawiam, accio :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, nie ma weny na komentarze, ale źle się czuje gdy nie komentuje rozdziałów, bo wiem jak to jest jak nie widzi się komentarzy :(
    Przepraszam.
    Ale rozdział cudny!
    Głupia Landryna -.-
    Ech... Mam nadzieje że będzie dobrze <3

    Pozdrawiam, czekam na nast, życzę weny i zapraszam do siebie :)
    ~Clar <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Łyżeczki mnie rozwaliły, naprawdę. Umbridge jest wredna i na pewno tak by zrobiła. No i ich nakryła, niefajnie. Zobaczymy jak to wyjdzie :D

    http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny rozdział. Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Łyżeczki - to pomysł tak samo dobry, jak ten z książki z piórem okaleczającym Harry'ego! Blog jest naprawdę dobry.

    OdpowiedzUsuń