sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział Dwudziesty

XX.
Zaklęcie Inferiusa - czarnoksięskie zaklęcie dzięki któremu można ożywić osobę zmarłą. Zaklęcie Przywołujące. Następna strona: Kołogowki i wszystko na temat tych stworzeń. Kolejna: Jak uważyć Wywar Żywej Śmierci? Hermiona jęknęła cicho. Od dwóch nic innego nie robiła, tylko się uczyła. A teraz gdy wynalazła podręcznik „145 i pół rzeczy, które powinieneś wiedzieć przed egzaminami“, wszystko jej się pokręciło. Poczuła, że ktoś bacznie się jej przygląda, więc uniosła głowę. Ujrzała Dolores Umbridge stojącą po drugiej stronie korytarza, która właśnie w tym momencie zainteresowała się stanem sufitu. Zadrżała. Odkąd odkryła istnienie G.D. Nie spuszczała ich z oczu, jakby wciąż planowali coś za jej plecami. Jednakże jak tylko ich stowarzyszenie zostało zdemaskowane, a Dumbledore odszedł, nie mieli nawet możliwości by to zrobić. Wygrała, pomyślała z goryczą Hermiona. Pozostało im tylko podkulić ogony, siedzieć cicho i nic nie robić do końca szlabanu. Westchnęła ciężko i znów zaczęła czytać. Była do dopiero przy 36 podpunkcie, a wszystko zdążyło jej się pokręcić. Nagle poczuła jak ktoś podchodzi do niej od tyłu i delikatnie zasłania jej oczy. Od razu wiedziała kto to. Ten cudowny, znajomy zapach świeżo skoszonej trawy i pasty do zębów.
- A kuku.- usłyszała rozbawiony głos rudzielca.
- Fred.
- Ach, z tobą w ogóle nie ma zabawy.- westchnął bliźniak, całując ją w policzek na powitanie.
Chwilę potem usiadł koło niej, tak, że ich kolana stykały się ze sobą.
- Co tam znowu czytasz?- spytał zabierając jej książkę i z namaszczeniem zaczął przewracać stronice.
Hermiona nie mogła oderwać od niego wzroku. Z jego twarzy nie znikał uśmiech. Jednak ona wciąż czuła ten ujmujący smutek. Ostatnio widywali się naprawdę rzadko. Ona non stop zanurzona była w książkach i nie robiła sobie przerw od powtórek, a on ciągle znikał gdzieś z George'm, ale wciąż nie wiedziała gdzie i dlaczego. Gdy pytała go zbywał ją i odpowiadał półsłówkami. Miała wrażenie, że coś przed nią ukrywa. Oddalali się od siebie. Jednak on nie dawał tego po sobie poznać. Nagle parsknął śmiechem.
- O co chodzi?- spytała zaskoczona.
- Dlaczego 145 i pół?
Hermiona wzruszyła ramionami i dodała z tajemniczym uśmiechem:
- Powiedzmy, że nie chcesz wiedzieć.
Rudzielec zrobił zdziwioną minę, a dziewczyna zachichotała.
- To tylko tytuł, Fred. No dobrze, ale skoro tak cię fascynuje ta książka to powiedz mi coś o Wojnie Goblinów w 1546 roku.
Bliźniak uniósł brwi rozbawiony.
- Naprawdę pytasz mnie o coś z Historii Magii? Przecież ja jedną połowę zajęć przespałem, a drugą rzucałem w Binnsa papierowymi samolotami dopóki się nie zorientował.
Hermiona miała ochotę się uśmiechnąć, ale zachowała poważną twarz.
- Powinieneś to pamiętać. Może ci się to trafić na egzaminie i co wtedy?
Rudzielec wywrócił oczami i objął gryfonkę ramieniem.
- Zawalę egzamin.- odparł pogodnie.
- Fred, to nie jest śmieszne!- krzyknęła zgorszona szatynka zrzucając z siebie ramię chłopaka.- Musisz zdać OWUTEMY.
- Taaaak, wiem. Ale wiesz co? Dla mnie jest to śmieszne.- odrzekł poważniej, a gdy ujrzał machającego do niego nagląco bliźniaka, wstał.
Hermiona spojrzała na niego coraz bardziej zdenerwowana.
- Gdzie idziesz?
- George mnie woła.
- Ach, no tak.- skomentowała z przekąsem Gryfonka.
- Nie gniewaj się. Nauka to nie moja działka.- stwierdził chłopak.
- Wiem.- szatynka zacisnęła wargi.
- Masz czas wieczorem?- spytał cicho, a z jego oczu znikły iskierki.
- Nie.- odparła głosem nie znoszącym sprzeciwu.- Będę się uczyć.
- Cóż, trudno.- odparł z zaciśniętymi zębami.- Jak uważasz.
Kiedy to powiedział, nie czekał już dłużej i ruszył w kierunku swojego brata.
~
Przez kilka następnych dni unikali siebie nawzajem. Nawet gdy obydwoje znajdywali się w Pokoju Wspólnym, ona zajęta była nauką, a on wraz z George'm popisywali się przed wszystkimi. Hermiona była wciąż wściekła na niego i mimo tego, że nie czuła się z tym wszystkim dobrze, to i tak nie miała zamiaru się z nim pogodzić. Pewnego razu gdy Gryfonka szła do dormitorium, wpadli na siebie w przejściu pod portretem. Obydwoje bez słowa cofnęli się o krok i stali tak przez chwilę w niezręcznej ciszy.
- Przepraszam, ale chcę wyjść.- burknął Fred.
- Przepraszam, ale chcę wejść.- droczyła się z nim szatynka.
Obydwoje się roześmiali, a on patrzył na nią nieodgadnionym wzrokiem. Miała wrażenie, że zaraz jej policzki spłoną pod tym spojrzeniem.
- Hermiono...
- Tak?!- przerwała mu natychmiast dziewczyna.
- Nic.- rudzielec zawahał się przez chwilę.- Muszę już iść.
- To idź.- Gryfonka przepuściła go, czując jak pod jej powiekami zbierają się łzy.
~
Następnego dnia, w porze lunchu, Hermiona siedziała samotnie przy stole Gryfonów. Nagle do Wielkiej Sali wparowała jej ognistowłosa przyjaciółka i chwilę potem stała już przed nią.
- Cześć, Gins. Siadaj. Jesteś głodna?- przywitała ją z uśmiechem szatynka.
- Nie Ginsuj mi tu!- burknęła tamta, a Hermiona aż podskoczyła zaskoczona słysząc ten ton głosu, niemal nie zrzuciła stojącej na stole herbaty.
- Co się stało?
- Chyba ja powinnam zadać ci to pytanie.- odparła rudowłosa.- Mogę wiedzieć dlaczego nic mi nie powiedziałaś o tym, że pokłóciłaś się z moim bratem? Myślałam, że przyjaciele mówią sobie takie rzeczy.
- Z którym bratem?- odparła chłodno Gryfonka.
Ginny prychnęła.
- Nie wygłupiaj się. Myślisz, że gdybyś się pokłóciła z Ronem robiłabym taką aferę?! Chodzi o Freda, o mojego brata, a twojego chłopaka. O co się pokłóciliście?
- Nie pokłóciliśmy się.- skłamała Hermiona unikając jej wzroku.
- Myślisz, że mnie oszukasz?- prychnęła tamta.- Widzę przecież, że obydwoje zachowujecie się jak zdechłe psy.- ognistowłosa odetchnęła i spytała już spokojniej- O co poszło?
- O nic konkretnego.- bąknęła cicho szatynka.
Rudowłosa wywróciła oczami.
- To znaczy?
Gryfonka westchnęła.
- Nie wzdychaj. Mów.- zażądała Ginny, a szatynka uśmiechnęła się blado.
- Nie wiem. My... Mam ostatnio wrażenie, że my do siebie nie pasujemy...że za bardzo się od siebie różnimy.
- Nie słyszałaś o tym, że przeciwieństwa się przyciągają?- przyjaciółka mrugnęła do niej wesoło.
- Wiem, Gin. Ale...
- Nie kończ! Może macie teraz zły okres, ale zrozum, nigdy, powtarzam NIGDY, nie widziałam by mój brat patrzył na kogoś tak jak na ciebie. Mów sobie co chcesz, Hermiono. Ale nie zaprzeczysz. Kochasz go. A on kocha ciebie. Czego jeszcze oczekujesz?
Zrozumienia. Prawdy. Tego jej brakowało. Ale szatynka potrząsnęła jedynie głową.
- Nie rozumiesz, Ginny.
Rudowłosa westchnęła.
- Masz rację, nie rozumiem tego co się wydarzyło. Jednakże znam ciebie i znam Freda. To wystarczy.
Hermiona zrezygnowana wstała i odeszła, zostawiając przyjaciółkę bez słowa. Nie potrafiła opisać swoich uczuć w tej chwili, ale była tak załamana, że miała ochotę jedynie rzucić się na łóżko i płakać.
~
Tego samego dnia, wieczorem, Hermiona postanowiła odwiedzić Podziemną Bibliotekę, pierwszy raz od czasu gdy Umbridge odkryła G.D. Miała zamiar to zrobić gdyż jakimś cudem wszystkie mądre podręczniki od Obrony przed Czarną Magią zniknęły z ich szkolnej biblioteki. Gryfonka zdawała sobie sprawę, iż to nowa dyrektorka maczała w tym palce. Idąc w ciemnościach nieznanymi korytarzami, czuła jak jej serce bije jak oszalałe. Towarzyszyła jej jedynie świecąca bladym blaskiem różdżka, więc Hermiona obawiała się, że mogła nie chcący pomylić drogę, a wiedziała przecież, że Hogwarckie lochy były jak labirynt. Nikt nie znał tutaj wszystkich korytarzy, podejrzewała nawet, że sam Dumbledore mógłby się tu nieźle zgubić. Odetchnęła jednak z ulgą, gdy stanęła przed znajomymi błękitnymi dwuskrzydłowymi drzwiami. Nacisnęła klamkę i usłyszała charakterystyczne skrzypienie drzwi. Kiedy przekroczyła próg poczuła zapach starego pergaminu i wiedziała, że znajduje się w odpowiednim miejscu. Jednak gdy tylko weszła głębiej, domyśliła się, że nie jest tu sama. Na stole stała zapalona lampa. Chwilę potem usłyszała kroki. Odwróciła się gwałtownie w stronę skąd dobiegały te odgłosy i...
Ujrzała Freda.
- Co ty tutaj robisz!?- wrzasnęła przerażona wciąż słysząc głośne łomotanie własnego serca.
- Mógłbym ci zadać to samo pytanie.- odrzekł spokojnie chłopak.
Już miała zamiar go przeprosić za ten wyskok, ale oprzytomniała. On wiedział, że tutaj przyjdzie. Wiedział, bo ona powiedziała Ginny gdzie się wybiera. Spojrzała na niego groźne.
- Nie mógłbyś. Nie kłam. - wysyczała.
- Co!?- odparł zaskoczony jej tonem głosu.
- Nie mógłbyś mi zadać tego pytania. Wiedziałeś, że tu przyjdę. Twoja siostra ci powiedziała.
Czekała aż zaprzeczy i ją wyśmieje. Albo spuści wzrok zawstydzony i w końcu ją przeprosi. Jednak nie zrobił ani tego ani tego. Stał przez cały czas śmiało patrząc w jej oczy, a z jego spojrzenia bił spokój i opanowanie. Milczał. Dziewczyna założyła ręce zniecierpliwiona.
- Ach, tak.- stwierdziła mówiąc bardziej do siebie niż do niego.
Odwróciła się i ruszyła w kierunku drzwi. Nagle złapał ją za rękę. Poczuła ten znajomy prąd, który przepływa przez jej ciało za każdym razem gdy ją dotknie. Jej serce zabiło mocniej. A przecież tak bardzo chciała pozostać obojętna.
- Poczekaj, proszę.- powiedział cicho.
Czuła jak mięknie. Jak rozpływa się pod jego spojrzeniem. Ginny miała rację. Naprawdę go kocha.
- Masz rację. Wiedziałem, że tu będziesz.- westchnął rudzielec.- Ale...miałem nadzieję, że się w końcu pogodzimy.- powiedział, po czym ponownie umilkł, czekając na to co ona powie.
Hermiona jednak wciąż patrzyła na niego niemo. Zrobiła krok w jego stronę, a on uśmiechnął się blado i delikatnie przyciągnął ją do siebie.
- Tęskniłem za tobą.
- Ja za tobą też.- wychrypiała, nie rozumiejąc dlaczego nie panuje nad własnym głosem.
- Nie kłóćmy się już więcej o takie bzdury, ok?
- Dobrze.- odparła uśmiechnięta.
Zbliżyła się do niego jeszcze bliżej. Objęła ramionami jego szyję i utonęli w najdłuższym i najwspanialszym pocałunku jaki mogła sobie wymarzyć. Kiedy oderwali się od siebie, Fred uśmiechnął się tajemniczo, a w jego oczach znów zamigotały iskierki.
- Jesteś głodna?
Hermiona zaskoczona zmarszczyła brwi, po czym ujrzała jak rudzielec wyciąga spod stołu koszyk pełen jedzenia.
- Z pozdrowieniami od Zgredka.- rzekł rozbawiony, stawiając niespodziankę na stół.
Parsknęła śmiechem.
- Jesteś niemożliwy.- stwierdziła.
- Wiem.- odparł skromnie Fred.
Gdy to powiedział zasiedli razem do bardzo późnej kolacji lub bardzo wczesnego śniadania.
____________________________________________________________________
Witajcie Czarodzieje ^^. Dzisiejszy rozdział dedykuje Wam Wszystkim.
 A teraz muszę Wam oznajmić, że kończę Fremionelicious. To jest jeden z ostatnich zaplanowanych rozdziałów. W najbliższym czasie pojawią się jeszcze dwa: Rozdział 21 i Epilog. Ale tak naprawdę będzie to jedynie koniec początku. Pomyślałam, że jak trochę odpocznę to wrócę i zacznę pisać Księgę Drugą. Ale zanim zacznę ją pisać postanowiłam założyć nowego bloga, gdzie również ujrzycie moje wypociny. Pocieszę Was tak, że tam również znajdziecie elementy Fremione, och, nawet dużo...Gdyż to będzie właściwie podstawą tego opowiadania. Niżej wstawiłam link do tegoż bloga. Zajrzyjcie do Zakładek Laura Nimfadora Granger i Tiara Przydziału, a dowiecie się wszystkiego. W dniu gdy tu pojawi się epilog, tam pokaże się prolog.
http://gingergranger.blogspot.com/ 
Ufffff rozpisałam się. Jak zawsze czekam na Waszą opinię dotyczącą rozdziału jak również jestem ciekawa mojego nowego pomysłu - GingerGranger ;). Trzymajcie się Kochani ;**. Koniec Psot! Nox!


11 komentarzy:

  1. ładnie i płynnie ;] ale krótko, i czemu juz konczysz ta historie??? Mozna by powiedziec, ze dopiero sie w nia wciaglam? :( ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo, prawda? Z niecierpliwoscia czekam na nexta :Pi na nowego bloga. i zapraszam do siebie gdzie zaczelo kwitnąc Fremione:
    hp-po-drugiej-stronie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. To pozostaje czekać na księgę drugą *.*
    I już wchodzę na Twój nowy blog, choć jest jeszcze pusty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże, Karen Gillan jako Laura! Masz plusa < 3

      Usuń
  3. Na początek parę uwag. We wstępie Hermiona od dwóch czego się tylko uczyła? Eliksir można uważyć, a nie wyważyć. I jakim cudem poczuła zapach skoszonej TWARZY??
    Reszta ok, ten początek z błędami. Kończysz z blogiem? Szkoda, myślałam, że do 30 chociaż dobijesz :/ Ale jak nie masz na to pomysłu to pewnie, pisz coś innego, nowego bloga też chętnie poczytam!

    http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoszonej trawy xd. Dzieki, ze zwrocilas na to uwage. Juz poprawiam ^^.

      Usuń
  4. Ale jak to.... Kończysz już tego bloga?! Oczywiście, będę zaglądać na nowego! Zainteresowałaś mnie! :*

    Rozdział świetny! :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdybys nie nqpisala ze bedzie ksiega druga to bym napisala mocby bulwers.
    I tak bardzo mi sie nie podoba ze konczysz ksiege pierwsza. Ba. BARDZO MI SIE NIE PODOBA POMYSL Z KONCZENIEM PIERWSZEJ KSIEGI!!!!
    Mam jednak nadzieje. Ze nie zapomnisz. Dotrzymasz slowa i nie dlugo ukaze sie ksiega druga.
    Bardzo bym chciala i mam nadzieje ze tak będzie.

    Drugi blog gdzie rowniez bedzie duzo fremione. Ok.
    To juz nie bedzie to samo...
    Ale wrociSz. Prawda??? ♥♥♥
    JAk bd mogla usiasc do kompa to jeszczw coś dopisze.

    Pozzdrawiam. Czekamm n a nast. Rozdzialy i nastepna część i życzę weny :D
    ~Clar♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahah, kochana Clar <3.
      Oczywiście, że wrócę ;).
      Mam nawet już świetny pomysł na następną część.
      Po prostu wiem, że tą księgę muszę skończyć w tym momencie.
      Dlaczego?
      Hmmm... po prostu moment kulminacyjny ;D.
      Milczę, więcej nie mówię! ^^

      Usuń
    2. Pamiętaj, ja Cię trzymam za słowo !
      Ciesze się że masz pomysł *-*
      Rozumiem, czasem trzeba potrzymać czytelników w odpowiednim momencie <3
      Postaram się wytrzymać choć to będzie baaardzo trudne <3


      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedzenie w nocy?
    Hermiona będzie gruba :D
    nie no, żartuję xDDDD
    okok
    lecę czytać dalej <3

    OdpowiedzUsuń