sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział Dwudziesty Pierwszy

XXI.
  O północy w Hogwarcie panowała absolutna cisza. Jedynie z oddali słychać było szum drzew w Zakazanym Lesie i pohukiwanie sów. Spokój ten przerwał dźwięczny śmiech dziewczyny i szybkie kroki, które głośno odbijały się od podłogi.
- Fred, gdzie ty mnie znowu ciągniesz!? Ile razy mam jeszcze zarwać noc, bo ty masz mi coś do pokazania?- pytała Hermiona wciąż chichocząc.
Rudzielec uśmiechnął się pod nosem i odparł:
- Milion i jeszcze trochę.
Szatynka wywróciła oczami, ale wciąż bez słowa sprzeciwu szła za bliźniakiem. Jednak gdy byli już na skraju Zakazanego Lasu, zatrzymała się. Fred spojrzał na nią zaskoczony.
- Co się stało?- spytał łagodnie.
- Mamy wejść do Zakazanego Lasu?! W nocy?!
Chłopak uśmiechnął się do niej rycersko.
- Nie bój się. Jestem przy tobie. Zresztą z tego co słyszałem już nie raz odwiedzałaś to miejsce. Hermiona potrząsnęła głową.
- Co innego przychodzić tutaj tylko dla zabawy, a co innego gdy nie ma się wyjścia.
Rudzielec podał jej swoją rękę. Gdy tylko jego palce oplotły jej dłoń, od razu poczuła się bezpieczniej.
- Nie pożałujesz, uwierz mi.
Zaczęli przedzierać się przez chaszcze. Szli tak dobre pół godziny aż trafili na małą samotną polankę. Gryfonka uniosła wzrok ku niebu zachwycając się rozświetlonymi gwiazdami.
- I jak? Podoba się?- usłyszała rozbawiony głos Freda.
Kiedy na niego spojrzała, w jego oczach czaił się znajomy, figlarny blask.
- Bardzo.- odpowiedziała, przyglądając się temu co robi chłopak.
Bliźniak kiwnął głową i podszedł do jednego z pni i wyciągnął z jego dziupli, koc. Szatynka wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia. Kiedy rudzielec uchwycił to spojrzenie, uśmiechnął się zadowolony. Rozłożył go i obydwoje opadli na ziemię. Siedzieli przez chwilę w milczeniu wpatrując się w niebo, trzymając się za dłonie. Hermiona delikatnie oparła głowę o ramię rudzielca.
- Ciekawa jestem ile jeszcze magicznych miejsc chowasz w zanadrzu.- na te słowa Fred uśmiechnął się pod nosem.
- Jeszcze parę się znajdzie.- odparł skromnie.
Gryfonka parsknęła śmiechem, lecz po chwili spoważniała.
- Przychodziłeś tu kiedyś często, prawda? Ten koc, dziupla i to, że prowadziłeś mnie tak pewnie, jakbyś znał tę drogę na pamięć...
Chłopak kiwnął głową.
- Jeszcze w pierwszej klasie odkryłem to miejsce. Kiedy tylko miałem ochotę być sam, przychodziłem właśnie tu.- po chwili zamilkł, jakby sobie coś przypomniał.
Szatynka uśmiechnęła się do niego łagodnie, lecz on tego nie dostrzegł. Jego spojrzenie utkwiło gdzieś w oddali. Hermiona pochyliła się nad nim i delikatnie musnęła jego usta. Fred drgnął gwałtownie i spojrzał na nią zaskoczony, jakby zapomniał gdzie się znajduje. Uśmiechnął się lekko i przyciągnął ją bliżej do siebie, tak, że ich ciała dzieliły zaledwie centymetry. Czuł jej oddech tuż koło swojego policzka, mógł ujrzeć każdy szczegół jej twarzy, mógł upajać się tą energią, która łączyła ich ciała. Czule pogładził ją po włosach. Nagle poczuł smutek. Nie wiedział jak długo będzie mógł cieszyć się tym, że jest tak blisko niej. Objął dłońmi jej twarz.
- Kocham cię.- wyrzucił z siebie.- Nigdy o tym nie zapomnij.
Hermiona już chciała coś odpowiedzieć, ale nie zdążyła gdyż jej usta już odwzajemniały pocałunek Freda. Przycisnęła go do siebie jeszcze mocniej i ponownie położyła się z nim na kocu. Kiedy oderwali się od siebie ich oddech wciąż był szybki, a ich oczy świeciły równie jasno jak gwiazdy nad nimi. Hermiona delikatnie pogładziła go dłonią po policzku.
- Fred..- głos uwiązł jej w gardle, bała się.
Bała się słów, które tak bardzo chciała wypowiedzieć.
Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko. Kiedy to zrobiła chłopak zaczął ją całować. Czuła dotyk jego warg wszędzie, na swoim czole, powiekach, nosie, brodzie, szyi.
- Fred?
Rudzielec przerwał na chwilę.
- Kocham cię.- odetchnęła ponownie.- Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię. Kocham...- mówiła aż on przerwał jej kolejnym namiętnym pocałunkiem.
Przygarnęła go jeszcze mocniej do siebie, tak że zapach świeżo skoszonej trawy i pasty do zębów zawładnął jej umysłem. Wiedziała czego chce, chciała tylko jego.
~
Następnego dnia po obudzeniu, Hermiona nie mogła uwierzyć w to co się wydarzyło. Była przerażona, oszołomiona i szczęśliwa. Nawet gdy karciła samą siebie by przestała się uśmiechać, jej usta ponownie to robiły. Jakby uśmiech był wręcz przyklejony do jej twarzy. Nie mogła uwierzyć, że wczoraj tam na polanie wszystko wymknęło jej się spod kontroli. Przeszkadza ci to?- odezwał się cichy szept w jej głowie. Nie, nie, nie! To była najpiękniejsza noc w moim życiu! Nie żałowała tego. Kochała go, a on kochał ją. Kiedy ujrzała go w Pokoju Wspólnym, od razu rzuciła mu się na szyję. Chłopak uniósł ją do góry i zaczęli wirować na środku salonu.
- Ej, papużki-nierozłączki! Możecie chociaż nie migdalić się przy ludziach?- usłyszeli rozdrażniony głos Rona, ale gdy na niego spojrzeli, ujrzeli rozbawienie na jego twarzy.
- Oj Ronuś, gdy ty się zakochasz...- zaczął uśmiechnięty Fred
- Nie kończ! Na pewno nie będę się z tym aż tak obnosił.
Wszyscy się roześmiali, a gdy Hermiona uchwyciła pogodne spojrzenie Ginny, spytała:
- Gin, byłaś już na śniadaniu?
- Jeszcze nie.
- To chodź z nami.- zaproponował Fred, delikatnie łapiąc szatynkę za rękę.
~
Fred i Hermiona jedli śniadanie w akompaniamencie gadulstwa Ginny wciąż wymieniając radosne spojrzenia. Miała wrażenie, że teraz nic poza nimi nie istnieje. Zabawne jak świadomość, że osoba, którą kochamy, również nas kocha i nigdy nas nie opuści, może zmienić wszystko wokół. Rozkojarzona wciąż patrzyła tylko na niego, przez co opuściła widelec. Zawstydzona już miała sięgnąć po niego, kiedy Fred ją powstrzymał.
- Ja to zrobię.- uspokoił ją uśmiechem.
Gdy podał jej sztuciec ich dłonie zetknęły się na moment, a wtedy znów poczuła przechodzące przez nią ciepło. Nagle ujrzeli jak w ich kierunku zbliża się George. Kiedy podszedł do nich, powitał ich szerokim uśmiechem.
- Cześć, braciszku.- powiedziała beztrosko ognistowłosa.
- Cześć, sis. Witajcie gołąbeczki.- mówiąc to mrugnął do Hermiony łobuzersko tak, jakby wiedział co wydarzyło się między nią, a jego bratem.- Sorry, Fredziu muszę wam przerwać tą sielankę, Interesy wzywają.
Szatynka spojrzała na Freda pytająco, lecz on jedynie machnął ręką. Podniósł się i stanął koło swojego bliźniaka.
- Musimy już iść. Zobaczymy się później, Hermiono. Spotkajmy się tam gdzie wczoraj o dwudziestej.
- Jasne.- odparła pogodnie, jednak miała wrażenie, że coś znowu jest nie tak.
~
Wracając ze swoich ostatnich zajęć, Transmutacji, Hermiona postanowiła już teraz wybrać się na polanę, odpocząć tam w samotności i poczekać na Freda te kilka godzin. Nie mogła się doczekać aż znowu go ujrzy. Jego uśmiech, błysk w oku i ten spokój, który ogarniał ją gdy tylko był blisko niej. Szła pustym korytarzem, kiedy nagle usłyszała znajome głosy. Już miała biec w ich kierunku, lecz zdała sobie sprawę, że bliźniacy kłócą się. Zdziwiło ją to. Nigdy nie sądziła by cokolwiek było w stanie ich poróżnić. Podeszła nieco bliżej i schowała się za posągiem, tak by jej nie dostrzegli, a ona mogła ich usłyszeć.
- Fred, powiedz mi na co ty chcesz jeszcze czekać?! Lokal gotowy, pieniądze na start mamy, a dobrze wiesz, że ściągneliśmy już produkty zza granicy i musimy je odebrać. Najwyższy czas by opuścić Hogwart.
Wydała z siebie głuche westchnienie. Jak to opuścić Hogwart!? Jaki lokal? O czym on mówi? Chłopcy na chwilę umilkli. Zamarła, musieli ją usłyszeć. Jednak za moment odezwał się drugi bliźniak.
- Ale Hermiona...
- Co Hermiona!?- przerwał mu brutalnie George.- Przecież wie co planujemy.
Fred milczał, a ona miała ochotę wrzasnąć, że nic nie wie, że okłamał ją i nie zaufał jej. Łzy zaczęły jej płynąć ciurkiem po policzkach.
- Ej, brachu?- spytał już z mniejszą pewnością jego bliźniak.- Ona wie, prawda?
Szatynka nie dosłyszała co odpowiedział, jednak zaraz potem podskoczyła słysząc głośny krzyk George'a.
- Jak to!? Dlaczego tego nie zrobiłeś, matole!? Leć do niej już i jej powiedz! Ona powinna to wiedzieć! Jest twoją dziewczyną do cholery!!!Wiesz jak ona się poczuje?! Poczuje się okłamana i zdradzona.
- Zgadza się. Tak się czuję.- rzekła bezbarwnym głosem i wyszła zza posągu.
Bliźniacy aż podskoczyli gdy ją ujrzeli, mieli oczy szeroko otwarte, a w ich oczach malował się wstyd zmieszany z przerażeniem. Kiedy to powiedziała prędko zaczęła uciekać, wciąż słysząc za sobą wołanie Freda.
~
Słońce już chowało się za widnokręgiem, kiedy ona przyglądała się temu w milczeniu na wieży astronomicznej. Nie mogła uwierzyć w to co się wydarzyło. Jeszcze parę godzin temu była najszczęśliwszą osobą na świecie, a teraz... Teraz dowiedziała się, że Fred Weasley od samego początku nie był z nią szczery. Okłamał ją. Chciał zostawić ją samą. Nie zamierzał jej niczego wyjaśnić, tylko planował swoje nowe życie. Życie, w którym dla niej nie ma już miejsca. Hermiona otarła ostatnią łzę. Koniec. Nie będzie już więcej przez niego płakać. Nagle usłyszała kroki. Poruszyła się gwałtownie. Nie chciała by ktokolwiek jej przeszkadzał. I ujrzała jego, człowieka którego nie miała już zamiaru oglądać do końca swojego życia. Jednak poczuła dziwną satysfakcję, gdy dostrzegła, że on również nie był najszczęśliwszą osobą na świecie. W jego oczach widać było smutek i pustkę.
- Tu jesteś.- rzekł cicho.- Szukałem cię wszędzie.
- Tak!? A to niby dlaczego!?- spytała rozdrażnionym głosem.
- By cię przeprosić i wyjaśnić to wszystko.
- Chyba już za późno na wyjaśnienia, nie uważasz!? Okłamałeś mnie. Powiedziałeś, że mnie kochasz, a i tak miałeś zamiar mnie zostawić. Nie chcę wierzyć, że wczoraj my..., że ja straciłam z tobą dziewictwo.- wybuchła ponownie płaczem.Ta
Chciała go minąć i opuścić to piekielne miejsce, gdzie tak naprawdę wszystko się zaczęło. Jednak nie pozwolił jej na to. Złapał ją mocno za nadgarstki i przygwoździł do ściany.
- Posłuchaj mnie.- rzekł błagalnie.- Kocham cię. Chciałem ci powiedzieć, tylko...
- Tylko co!?- przerwała mu ostro.
- Bałem się, że zareagujesz właśnie tak jak teraz.
Gryfonka prychnęła.
- Wątpię bym tak się zachowała, gdybyś sam mi to powiedział. Wiedziałabym przynajmniej, że masz do mnie zaufanie. A teraz mnie puść.- rozkazała.
Fred patrzył na nią przez chwilę w milczeniu, lecz po chwili rozluźnił uścisk.
Ona jak burza szybko ruszyła w stronę schodów, ale nagle stanęła. Jest jeszcze coś co musi wiedzieć.
- Kiedy macie zamiar odejść?
- Jutro.- rzekł cicho.
- Aha.- odparła jedynie i zbiegła ze schodów.
Jutro Fred Weasley raz na zawsze zniknie z jej życia.

____________________________________________________________________
Tadaaaam! Przedostatni rozdział!  Witajcie Kochani ;*.
Czuję się, że popadnę w depresję, kiedy napiszę ten epilog, który najprawdopodobniej pojawi się za tydzień. Pociesza mnie myśl, że jeszcze tu wrócę.
 Dzisiejszy rozdział dedykuje Najukochańszej i Najwredniejszej DIY-linie ( dobrze wiesz dlaczego ^^) i Wam Wszystkim jeśli Wy również będziecie tęsknić za Fredem i Hermioną.
Pozdrawiam,
Wasza Honeyed Girl.

Nox!

10 komentarzy:

  1. Jest świetnie *.* Genialnie piszesz :* Szkoda że niedługo kończysz :c ostatnio trafiłam do ciebie i bardzo mi się tu spodobało. :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że jesteś już taka zdecydowana na skończenie tego ;| czym ja się mam teraz jarać!?
    ech, dramatycznie się zrobiło, poważnie. czuję się prawie, jak wtedy, gdy kończyłam czytać Insygnia >< prawie że mam łzy w oczach. Biedny Freddie.. Biedna Hermiona. Skoro kończysz, mam nadzieję, że na finał się pogodzą i wszystko będzie ok ;) Na pewno mnie czymś zaskoczysz, jak zawsze :3
    Pozdrawiam. ~accio

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Biedna Miona. :( Czyżbyś szykowała smutne zakończenie? ;( Proszę! Niech będzie Happy End!! Proszę, proszę. <3 Pozdrawiam i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. EJ !!!!
    Nie no! Nie wierzę!
    Ale wrócisz, obiecałaś, a ja wierzę że dotrzymasz słowa :c
    Będę za nimi cholernie tęsknić :c
    Cudny rozdział, smutny ale cudny.
    Cudowna piosenka <3
    I jejku, nie rób mi tego :c
    Nie kończ (Wiem że wrócisz), ale mimo wszystko. NIe KOŃCz!


    Ile będziemy musieli czekać po epilogu na nast. częśc?
    Pogodzą się?
    Proszę, powiedz że tak.
    Czekam z niecierpliwością <3

    Pozdrawiam, życzę weny i czekam.
    ~Clar <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci, że też ubóstwiam tą piosenkę mimo to, że chce mi się zawsze płakać gdy ją słyszę. Kiedy wrócę? Nie wiem. Potrzebuję chwilę przerwy od tego bloga. Ale myślę, że i tak nie wytrzymam długo ^^.

      Usuń
  5. A ja tam lubię pełne mapięcia i nie do końca szczęśliwe zakończenia, toteż podoba mi się.
    Fred postąpił po chamsku, ukrywając plany rzucenia szkoły, ale chyba widzę w tym jakiś sens. Mógł odwlekać to tak długo, aby wcześniej jej nie ranić. Metoda ta okazała się bynajmniej bezużyteczna.
    Nie podoba mi się trochę moment, w którym Hermiona wspomina utratę cnoty. Pomysł dobry, nie mam nic przeciwko, ale skoro po jednym kłamstwie stwierdziła, że już go nie kocha, stawia prawdziwość i siłę uczucia pod znakiem zapytania. Jeśli naprawdę go kochała, wybaczyłaby, a jeśli tego nie zrobi to oznacza, że to było tylko zauroczenie.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojojoj Moonstone poczekaj z tymi oskarżeniami! Zrobiłam to tak, a nie inaczej, bo mam bardzo ciekawe plany i przez jakiś czas nie bd tak słodko jak zawsze. Ale i tak myślę, że to coś więcej jak zauroczenie.

      Usuń
  6. Zapraszam na gg lub pocztę :)
    [niebieskim-piorem]

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda że niedługo koniec :/ Fred się dziwnie zachował, ale Mionka pewnie wybaczy ;) No chyba że planujesz smutne zakończenie...?

    PS. Wróciłam już z Grecji ;)

    http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Błagam błagam błagam, niech oni będą razem!!!
    to jest zbyt piękne,żeby miało się źle skończyć!!!
    ja się nie zgadzam!!!

    OdpowiedzUsuń