sobota, 12 października 2013

2. Nora

Dla Ohgaladriel, za bycie najlepszą przyjaciółką pod słońcem.

2. Gdy następnego dnia stanęła na progu Nory widać było po niej nieprzespaną noc. Oczy miała podkrążone i nie mogła przestać ziewać. Kiedy Ojciec jej przyjaciół teleportował się do jej domu, skwitował to w ten sposób:
- A ty co? Z diabłem tańcowałaś całą noc?
- Tak. Byłam niczym druga królowa Margot - zachichotała.
- Tylko, że nie w Moskwie...
Doprawdy czasem zadziwiała ją znajomość mugolskiej literatury wśród czarodziei. Kto by przypuszczał, że Pan Weasley znał „Mistrza i Małgorzatę“...
Ale mówiąc to, Pan Weasley był blisko.
Fred miał coś z diabła, ale i ona też. Mimo tego, że postanowiła zakończyć znajomość z bliźniakiem, korespondowała z nim prawie całą noc. Raz jego sowa, raz jej i nie znikający uśmiech z jej twarzy. Może łatwiej byłoby gdyby po prostu się teleportował i po prostu porozmawiali w twarzą w twarz, pomyślała z uśmiechem. Ale przecież sama by mu tego nie zaproponowała. A co gdyby zrozumiał to w zły sposób? Ale teraz potrząsnęła po prostu głową. Wszystko już sobie wytłumaczyliśmy, pomyślała, a ja nie będę się już dłużej tym zamartwiać. Za chwilę ujrzy swoich przyjaciół i tylko to miało się liczyć. Kiedy przekroczyła próg Nory od razu ktoś rzucił jej się w ramiona. To Ron już trzymał ją w niedźwiedzim uścisku. Przez moment przypomniała sobie zeszły rok, kiedy podobnie witali się na Grimmauld Place...Wtedy właśnie po raz pierwszy coś zaiskrzyło między nią a Fredem. Na szczęście, zanim zdążyła się rozkleić Pani Weasley przygarnęła ją do siebie opiekuńczo i wyrwała ją z zamyślenia.
- Nareszcie jesteś, kochanie! Ale chudzieńka jesteś...Spokojnie przypilnuję, żebyś trochę nabrała wagi...
- Pani Weasley...- jęknęła szatynka.
- Co tak długo? Nie mogliśmy się doczekać.- wyrzucił z siebie Ron.
- Problemy z pakowaniem- odparła pospiesznie Hermiona.
- Raczej ze spaniem - stwierdził Pan Weasley, który właśnie wszedł do domu.- Nawet jej rodzice nie mogli jej dobudzić.
Ginny uniosła jedną brew i obdarzyła ją podejrzliwym i przebijającym człowieka na wylot, spojrzeniem. O nie, tylko tego brakowało, pomyślała szatynka. Nie potrzebuje jej wścibskiego spojrzenia, jeszcze zdolna będzie coś pomyśleć. Na szczęście z sytuacji wyratował ją Ron, który nie był by sobą gdyby nie powiedziałby czegoś tak oczywistego.
- To wyjaśnia podkrążone oczy.
Hermiona obdarzyła go rozbawionym spojrzeniem.
- Możemy skończyć rozmawiać o moich problemach ze snem? Jestem trochę głodna...- powiedziała to gdyż wiedziała, że to zaraz załatwi sprawę.
- Och, tak, tak. Już Hermiono! Specjalnie dla ciebie przygotowałam tą szarlotkę, którą tak lubisz.
Nagle usłyszała czyjeś kroki i zmarszczyła brwi. Kto jeszcze mógł znajdywać się w Norze? Czyżby Harry? Obdarzyła Ginny zdziwionym spojrzeniem.
Ognistowłosa wzruszyła ramionami.
- Zaraz odechce ci się jeść.- stwierdziła, a zdumiona Hermiona spostrzegła, że to pierwsze jej zdanie wypowiedziane w jej obecności.
- Oh, Witaj 'ermiono. Dawno się nie widziałyśmy, nie prawda?- usłyszała nagle czyiś przesłodzony francuski akcencik.
Hermiona obróciła się za siebie i ku swojemu zdziwieniu ujrzała Fleur Delacour.
~.~
Zawsze uwielbiała zapach jaki unosił się w Norze. Kiedy wraz z Ronem szła schodami na górę wdychała ten wspaniały zapach drewna, domowych ciasteczek i świeżo skoszonej trawy, która ku jej złości bardzo przypominała jej o Fredzie. Jednak nie ta myśl krążyła w jej głowie. Kiedy tak wspinali się wyżej, a pojedyncze schodki skrzypiały pod ich stopami wciąż myślała o Fleur Delacour. Wiedziała już, że jest ona narzeczoną Bila, jednego z dzieci państwa Weasley. Jednak wciąż kiedy miała ją przed oczami, pamiętała Turniej Trójmagiczny i to w jaki sposób ją wtedy traktowała. Dlatego też gdy dzisiaj przywitała ją w tak pogodny sposób czuła, że zbiera jej się na wymioty.
- Nie przejmuj się nią - Ron nagle przerwał milczenie, a ona zaskoczona uniosła wzrok.- No co? Myślałaś, że nie zauważę co cię gryzie? Od razu gdy ją ujrzałaś, twoja twarz przybrała taki wyraz, jakbyś ujrzała jakiegoś obrzydliwego gnoma ogrodowego.
Szatynka wydała z siebie zduszony chichot, lecz po chwili westchnęła.
- Dlaczego właśnie ona? Wśród tylu dziewczyn...akurat ona.
Twarz Rona, która do tej pory wciąż się uśmiechała teraz lekko spochmurniała.
- Teraz nie jest aż taka zła. Stara się pomagać mamie w kuchni i trochę bardziej kontroluje te swoje moce wili.- chrząknął rozbawiony.
- Mówisz tak, bo zawsze miałeś do niej słabość- stwierdziła szatynka.- Powiedz mi jednak czy ktoś taki jak Fleur Delacour może się aż tak zmienić?
- Nie, nie może.- odezwał się trzeci głos, a przerażeni przyjaciele odwrócili się do tyłu by zobaczyć kto podsłuchiwał ich rozmowę.
- Ginny...- odetchnął z ulgą Ron.- Jak dobrze, że to tylko ty. Już myślałem, że to mama. Mielibyśmy przerąbane.
Ognistowłosa prychnęła i minęła brata by stanąć obok Hermiony.
- Fleur Delacour to nadal przebiegły wąż, który tylko czeka by ukąsić. Tylko najwidoczniej stara się teraz robić to w bardziej wyrafinowany sposób- stwierdziła Ginny.- A teraz wybacz Ron, ale muszę na chwilę porwać Hermionę do swojego pokoju. Pozwolisz?
Chłopak wzruszył ramionami i minął je. Z jakiegoś powodu wcale nie poszedł do swojej sypialni, tylko wyżej do pokoju bliźniaków. Szatynka spojrzała pytająco na przyjaciółkę, a ona jedynie odparła obojętnie:
- Odkąd bliźniacy się wyprowadzili zajął ich sypialnie. Twierdzi, że to wielka skarbnica ich gadżetów...
Serce Hermiony zabiło szybciej. Jak wiele w tym pokoju zostało rzeczy Freda? I jak w ogóle wyglądała ta sypialnia? Mimo tego, że już bywała w tym domu wiele razy, nigdy nie odwiedziła pokoju bliźniaków. Nagle poczuła wielką chęć zwiedzenia tej nieznanej części tego domu, tak bardzo związanej z jej byłym chłopakiem. Z ponownego zamyślenia wyrwała ją Ginny, która mocno szarpnęła ją za nadgarstek i poprowadziła za sobą. Kiedy już znalazły się w jej pokoju od razu na jej twarzy zakwitł uśmiech. Dookoła panował nieokiełznany bałagan, który tak bardzo pasował do Ginny, że trudno było się nie uśmiechnąć. Na zielonych ścianach wisiało mnóstwo plakatów z jej ulubionymi drużynami quiditcha oraz zespołu Fatalnych Jędz. Z lekkością rzuciła się na jej łóżko.
- Jak dobrze być znowu w Norze. Tak bardzo brakowało mi twojego bałaganu.
Ginny uśmiechnęła się pod nosem, lecz nic nie skomentowała. Zajęta była bawieniem się zniczem, który prześlicznie połyskiwał w jej dłoni.
- Serio. Nawet Fleur Delacour nie może zniszczyć tych wakacji...- wciąż mówiła Hermiona, ale czuła narastający w niej niepokój.
Dlaczego Ginny się tak zachowywała? Nie była sobą...
- Będziemy plotkować, bawić się i grać w quiditcha. Tak nawet ja. No i Harry niedługo przyjedzie. Myślę, że jemu najbardziej spodoba się pomysł z quiditchem. Ach! I możemy grać w Eksplodującego Durnia. Tak dawno w to nie grałam. Ciekawe czy...
- Przestań!- odezwała się rozzłoszczona Ginny.- Skończ z tym gadaniem ty cholerna egoistko i zobacz co się dzieje wokół ciebie!
Hermiona ucichła i z mieszaniną strachu i zdziwienia przyglądała się Ginny. O czym mówiła jej przyjaciółka? Co takiego wydarzyło się czego ona nie dostrzegła? Dlaczego jest taka oschła wobec niej i co takiego jej zrobiła? Rudowłosa westchnęła i usiadła obok niej. Włosy opadały jej na twarz, w taki sposób, że nie mogła dostrzec jej wyrazu. Szatynka przyglądała jej się z przerażeniem, próbując analizować to co się ostatnio między nimi wydarzyło. Właściwie od początku wakacji nie utrzymywały zbytniego kontaktu, w każdym razie nie w taki sposób jaki robiły to rok czy dwa lata wcześniej. Ale nie zwróciła wcześniej na to szczególnej uwagi. Zbyt wiele działo się w jej życiu by się tym przejmować. Jak mogła do tego dopuścić? Niepewnie objęła koleżankę. Tak bardzo chciała by to piekące poczucie winy wyparowało z jej ciała.
- Ginny, co się stało?
Ognistowłosa natychmiast zrzuciła jej dłoń.
- Co takiego?! No nie wiem, może to, że zerwałaś z moim bratem! Czy ty wiesz jak on się czuł? Nocami siedział pisząc do ciebie listy, a ty na żaden mu nie odpisywałaś! Co mogę powiedzieć?! Nie spodziewałam się tego po tobie.
- A więc o to ci chodzi- stwierdziła gorzko Hermiona.- Nie będę się przed tobą tłumaczyć. I ja i Fred zerwaliśmy, ale nadal jesteśmy przyjaciółmi. On to wie i ja to wiem. Jednak jeśli ty masz jakiś z tym problem to droga wolna, wcale nie musimy dłużej się przyjaźnić.
Ginny milczała, a szatynka dodała po chwili.
- Mnie też było trudno.
Rudowłosa odburknęła coś pod nosem i odwróciła się w stronę ściany. Hermiona westchnęła, podniosła się z łóżka i ruszyła w stronę drzwi.
- Czekaj – usłyszała naglący głos.- Przepraszam.
Szatynka odetchnęła i ponownie usiadła koło swojej przyjaciółki. Przez długi czas w pokoju panowało milczenie.
- Wiesz dobrze, że nigdy nie chciałam go skrzywdzić.
- Yhym.
- Mnie również było ciężko. Ja...ja nadal coś do niego czuję.- odetchnęła głęboko analizując wypowiedziane przez siebie słowa.- Nie chcę go utracić. To nadal jest mój przyjaciel.
- Tej nocy naprawdę nie spałaś, prawda?- drążyła Ginny.
- Nie Pisaliśmy ze sobą całą noc.
- Wybacz, Hermiono, ale ja po prostu nie chcę byś tym co wyczyniasz skrzywdziła siebie i jego. Uwierz mi, że znacznie bardziej wolałabym byście nadal byli razem. Wszyscy byli by szczęśliwsi.
- Ten związek i tak by nie wytrzymał. Ta rozłąka. Ja w szkole, on w Londynie...
- Może...Albo jedynie by go wzmocniła.- zauważyła Ginny i podniosła się z łóżka.- Chodźmy na dół, bo mama zaraz się do nas przejdzie.
Szatynka uśmiechnęła się pod nosem, ale w głowie wciąż brzęczały jej słowa przyjaciółki.
- Wszystko ok?- ognistowłosa spojrzała na nią niepewnie.
- Ok. - Hermiona potwierdziła i uśmiechnęła się do niej szeroko.
~.~
W tym samym czasie na szerokiej brukowanej ulicy, zwanej Pokątną, pojawiła się znikąd dziwaczna postać o długich cukierkowo fioletowych włosach i o stalowobłękitnych oczach. Ubrana była w szarą koszulkę z napisem 'Drummers bang harder', krótką czarną spódniczkę, rajstopy z podwiązką i glany. Z jednego buta wystawała jej różdżka. Na plecach zawieszony miała czarny skórzany plecaczek. Był to dosyć niecodzienny widok, nawet w magicznym świecie. Mijający ją czarodzieje obdarzali ją zdumionymi spojrzeniami, ale ona nie zwracała na to uwagi. Ze smutkiem przyglądała się jak bardzo ulica Pokątna zmieniła się od jej ostatniej wizyty. Znikły kolorowe, błyszczące witryny, które zapraszały do wejścia do sklepów. Zamiast tego na większości z nich wisiały ulotki z Ministerstwa i czarno-białe zdjęcia śmierciożerców. Gallerys Dreamwater szła przed siebie ignorując je oraz namolnych sprzedawców amuletów, którzy zaczepiali każdą idącą osobę. Dziewczyna miała swój własny amulet i nie potrzebowała innych. Była to obsydianowa gwiazda, która swobodnie dyndała na jej szyi. Dostała ją jako dziecko tuż przed śmiercią swojej matki i była to jedyna rzecz do była przywiązana. Odkąd ukończyła szkołę, a minął już od tego ponad rok, nie wiązała swojej przyszłości z żadnym miejscem. Żyła z dnia na dzień teleportując się z jednego miejsca w drugie, zwiedzając świat. Źródłem jej utrzymania były pieniądze jej matki, spokojnie leżące w Banku Gringotta do którego właśnie zmierzała. Nagle ku jej zdumieniu ujrzała najbardziej kolorową wystawę jaką w życiu widziała. W jednej witrynie leżało mnóstwo zabawnych wynalazków, a w drugiej wisiał plakat, po którego przeczytaniu od razu parsknęła śmiechem.
"CZEMU CIĘ MARTWI


SAM-WIESZ-KTO?

ZATROSZCZ SIĘ LEPIEJ


O Q-PY-BLOK -

POWSZECHNE ZATWARDZENIE

ŚCISKAJĄCE SIEDZENIE''
Tuż pod plakatem ujrzała kolejną ulotkę. Poszukiwana asystentka.
Hmmm może jednak zostanie w Londynie na dłużej? Może nareszcie uda jej się ustatkować?


Nie zastanawiając się już ani chwili dłużej weszła do środka. 

___________________________________________________________
Jestem. I jest nowy rozdział. Usiadłam dzisiaj i napisałam go jednym tchem. Dlatego też przepraszam za wszelkie błędy.
Trochę mi tego brakuje. Regularnego pisania o nich. To taki jakby głód pisania. Chcesz, ale nie możesz, bo nauka, bo brak czasu, bo to, bo tamto...
Dziękuję Wam za Wasze komentarze. Mimo tego, że mam wrażenie, że idzie mi ostatnio  znacznie gorzej, podnosicie mnie na duchu.
Wiem, że użalam się nad sobą, ale ostatnio tak po prostu mam. Nie umiem cieszyć się tak jak kiedyś.
Za wiele się zmienia i to powód tego wszystkiego.
 Ale się rozpisuję....
Aż nie mogę przestać, bo o czymś jeszcze miałam jeszcze wspomnieć.
A tak miałam Wam zareklamować dwa wspaniałe blogi. Dobra nie zareklamować, bo to brzmi za bardzo komercyjnie, ale po prostu chciałabym byście tam zajrzeli.
Pierwszy to blog lifestylowy, trochę o modzie, po trochu o wszystkim i jest to blog mojej kochanej Ohgaladriel.
 http://ohgaladriel.blogspot.com/
Czy ktoś z Was kojarzy ProblemChild? Jakiś czas temu prowadziła jakiegoś fanficka. Teraz zastanawia się nad życiem i pisze o palaczach z dachu XD. Jak tam nie zajrzycie to Was wszystkich uduszę
.http://dziennik-szalenca.blogspot.com/
Dobra to ja lecę, bo z tej mojej pisaniny wyjdzie kolejne opowiadanie. 
Ściskam Was mocno, 
Honeyed Girl. 

10 komentarzy:

  1. Chyba jednak zacznę regularnie czytać Twoje wypociny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, idealnie. Hermiona, która wciąż czuje coś do Freda :c
    Cóż ta za dziewczyna, która chce zostać asystentką w Magicznych Dowcipach? Czy namiesza coś w relacji Fred-Hermiona? :o Oby nie!

    Honeyed, przykro mi słyszeć, że u Ciebie źle. Chciałabym Ci jakoś pomóc... :(
    ~Ania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie. Myślę, że będzie to oddzielny wątek. Chociaż kto wie może coś mi się zmieni...

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już lubię tę nową dziewczynę! Super wygląda :D
    Oj Ginny i Hermiona... Przetrwajcie to. Fredowi i Mionie przydałyby się maile xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział ;) I cieszę się, że ta dziewczyna nie namiesza między Hermioną a Fredem. Czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. (Dawniej Sleepwalking)
    To dobrze, że ów tajemnicza dziewczyna nie zamiesza między Fredem a Hermioną. Uf, mogę zasnąć spokojnie. Chociaż w sumie ja juz polubiłam. Eh, nie wiem co myślec.
    Rozdział super, jestem pod wrażeniem. Piszesz świetnie.
    Mam nadzieję, że u Ciebie się poprawi. Cóż mam tak samo. Czyżby jesienna depresja?
    Eh, nie będę się rozpisywać. Rozdział jak zawsze - cudeńko. Nie mogę się doczekać następnego. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji zapraszam na prolog mojego opowiadania o Fremione. Twoja opinia byłaby dla mnie bardzo ważna :)
      http://historia-niezwyklej-dziewczyny.blogspot.com/

      Usuń
    2. oczywiście, że zajrzę! To fajnie, że jest coraz więcej fremione <3.

      Usuń
  7. Jak mogłaś przerwać pisać historię w takim monencie! Po pierwszej księdze myślałam, że nic mnie nie zdziwi. Nadal liczę, że wrócisz!

    Zapraszam do mnie
    Https://fremionefanfic.blogspot.com/?m=1

    Pozdrawiam
    Blue :*

    OdpowiedzUsuń